Solorz-Żak: biznes telekomunikacyjny jest bardzo ważny i go nie sprzedam
Tak naprawdę liczba posiadanych częstotliwości nie ma znaczenia, dopóki nie są one wsparte infrastrukturą techniczną, dzięki której te częstotliwości można wykorzystywać i w efekcie na nich zarabiać. W tym sensie na razie można nas nazywać kolekcjonerami, ale przecież nie to jest celem - mówi w wywiadzie dla Dziennika Gazety Prawnej Zygmunt Solorz-Żak.
Tak naprawdę liczba posiadanych częstotliwości nie ma znaczenia, dopóki nie są one wsparte infrastrukturą techniczną, dzięki której te częstotliwości można wykorzystywać i w efekcie na nich zarabiać. W tym sensie na razie można nas nazywać kolekcjonerami, ale przecież nie to jest celem - mówi w wywiadzie dla Dziennika Gazety Prawnej Zygmunt Solorz-Żak.
Kontrolowane przez niego firmy postawiły już około 350 stacji bazowych, do końca tego roku ma być ich 1-1,2 tys., a do końca przyszłego powinny być w większości gotowe wszystkie zaplanowane stacje. W tym roku same stacje to wydatek rzędu setek milionów złotych, a wszystkie koszty można natomiast liczyć w miliardach złotych.
Solorz-Żak kontroluje m.in. Sferię, Aero2, Mobyland, a także od niedawna - pośrednio - CenterNet. Jest także zainteresowany przejęciem Hawe, firmy budującej ogólnopolską sieć światłowodową.
Budowa sieci jest bardzo kosztowna i robienie tego tylko dla jednej częstotliwości nie miałoby sensu. Koszt stworzenia infrastruktury będzie zawsze taki sam, bez względu na to, czy na maszcie znajdą się anteny jednej, czy czterech częstotliwości. Sens biznesowy będzie to więc miało wówczas, kiedy jedna stacja będzie obsługiwała kilka częstotliwości. W ten sposób zmniejsza się koszty inwestycji. Dlatego konsolidujemy rynek - mówi Solorz-Żak.
Właściciel Polsatu zapewnia, że nie planuje sprzedawać biznesu telekomunikacyjnego, bo uważa, że ma to strategicznie sens dla całej grupy z Cyfrowym Polsatem na czele. Jesteśmy za to otwarty na współpracę, która pomoże obniżyć koszty budowy sieci.
Pytany o ewentualny zakup Polkomtela, inwestor mówi, że miałoby to sens, ale nie ma konkretnych ofert i generalnie w żadnej sytuacji nie interesuje go status udziałowca mniejszościowego, gdyż wtedy jest to jedynie inwestycja finansowa, a on lubi mieć kontrolę.
Poza tym zawsze pozostaje pytanie o koszty, bo trzeba pamiętać, że jesteśmy już mocno obciążeni budową sieci. Także sens by miało, ale koszt jest na chwilę obecną zbyt duży - mówi Solorz-Żak.