W Polsce będziemy mieli jeszcze większy wybór telefonów. 20 października na polskim rynku zadebiutuje marka Vivo. Czym chce się wyróżnić? Vivo dopasowuje telefon do człowieka, a nie człowieka do telefonu.
20 października 2020 Vivo wejdzie nie tylko do Polski. Marka pojawi się również w Niemczech, Włoszech, Hiszpanii, Francji i Wielkiej Brytanii. Polski rynek jest jednak bardzo chłonny i Vivo wiąże z nim duże nadzieje. Polacy lubią eksperymentować i chętnie sprawdzają nowinki elektroniczne. Z badań wynika, że robimy to znacznie chętniej niż reszta Europy, Vivo ma więc spore szanse zaistnieć w świadomości polskiego konsumenta.
Zobacz: Vivo w końcu zadebiutuje w Europie, wejdzie też do Polski
Marka Vivo 2020 roku skończyła 25 lat. Mimo że nie ma dystrybucji w Europie, nasi Czytelnicy mogą ją kojarzyć dzięki innowacjom, które odbijają się szerokim echem w smartfonowym światku. To Vivo jako pierwsze wprowadziło czytnik linii papilarnych w ekranie, wysuwaną kamerkę, ekran służący także jako głośnik czy stabilizację obrazu redukującą także obracanie telefonu. Pierwszy telefon z fabrycznie zainstalowanym Androidem 11 także będzie miał znaczek Vivo.
Zobacz: Vivo wyprzedził Google'a z pierwszym smartfonem z Androidem 11
Vivo ma chiński rodowód, ale smartfony produkuje także poza krajem – w Indiach, Bangladeszu i Indonezji. Warto zwrócić uwagę na to, że swoje produktu robi niezależnie. Vivo ma własne ośrodki R&D (jeden w USA) i własne łańcuchy dostaw.
Pierwszym celem Vivo będzie widoczność marki. Nie znamy jeszcze szczegółów ewentualnych kampanii reklamowych, ale na pewno chiński producent zamierza sponsorować wydarzenia sportowe w Europie. Poza tym musi się nauczyć europejskiego rynku. Tutejsi użytkownicy mają inne oczekiwania wobec wielu funkcji telefonów. Przykład? Azja szaleje na punkcie upiększania twarzy, a w Europie mało kto go używa.
Reprezentanci Vivo, z którymi rozmawialiśmy, są tego świadomi i chyba spodziewają się więcej takich problemów. Jednak liczby mówią, że Vivo sobie poradzi. Na telefony tej marki zdecydowało się ponad 370 mln użytkowników na całym świecie. Są to głównie osoby młode: 36% ma między 26 i 36 lat, 38% jeszcze nie skończyło 26.
Vivo nie zamierza podbić polskiego rynku w pół roku. Priorytetem jest przekonanie klientów, że ich telefony warto kupić. Sprzedaż powinna ruszyć sama, gdy klienci docenią markę. Przypuszczam, że początki mogą być trudne. Vivo musi dobrze poznać wymagania europejskiego klienta.
Vivo nie zacznie od wprowadzenia do Polski swoich najdroższych i najbardziej złożonych modeli. Pełną ofertę poznamy 20 października, ale będą to głównie „średniaki”. Topowe modele pojawią się nieco później. Niestety nie udało nam się zdobyć bardziej szczegółowych informacji. Szkoda, bo bardzo nas ciekawi model Vivo V20 Pro i jego możliwości filmowe. Liczymy też na obecność w Polsce Vivo V20 – tego z Androidem 11.
Zobacz: Vivo skupi się na smartfonach z hybrydowym zoomem
Zobacz: Vivo: jeszcze w tym roku 5G będzie w telefonach za ok. 870 złotych
Vivo stawia na trzy najpotrzebniejsze użytkownikom cechy smartfonów. Po pierwsze: łatwy w obsłudze interfejs bez zbędnych dodatków czy duplikowanych aplikacji. Po drugie: długi czas działania bez ładowarki, choć oczywiście Vivo zapewni nam możliwość bardzo szybkiego ładowania telefonów. Po trzecie: dobre zdjęcie, a zwłaszcza selfie.
Gdzie je kupimy? Prawdopodobnie wszędzie. Smartfony Vivo będą dostępne w sklepach stacjonarnych, w sprzedaży internetowej i u przynajmniej jednego z polskich operatorów. Więcej dowiemy się 20 października.
Źródło zdjęć: Vivo
Źródło tekstu: wł.