DAJ CYNK

Zadzwonił nieznany numer. Mieszkanka Białegostoku straciła 700 tys. zł

Mieszko Zagańczyk

Bezpieczeństwo

Białostoczanka straciła ponad 700 tysięcy złotych, bo dała się złapać na przekręt „na policjanta”. Myślała, że pomaga rozpracować grupę hakerską.

Dalsza część tekstu pod wideo
 

Oszustwo „na policjanta” to jeden z najczęściej stosowanych przekrętów. Wydawałoby się, że wszyscy już o nim słyszeli i nikt nie da się na to nabrać. Przestępcy doskonalą jednak swoje metody, sięgają po nowe sztuczki socjotechniczne i niestety przynosi to efekty.

Przekazywała oszustom kody SMS z banku

Policja poinformowała o najnowszym zastosowaniu przekrętu „na policjanta”. Do 65-letniej białostoczanki zadzwonił mężczyzna, który powiedział, że jest policjantem z Wysokiego Mazowieckiego. Przekazał, że prowadzi śledztwo i jest na tropie grupy hakerskiej okradającej konta. Wykorzystał przy tym znany już mechanizm tego typu oszustw – postraszył kobietę, że pieniądze na jej koncie są zagrożone. By ich nie stracić, białostoczanka miała pomóc w rozbiciu grupy hakerów. 

Aby potwierdzić jego słowa, kobieta nie rozłączając się, wybrała numer, który miał przekierować ją do komendy. W słuchawce usłyszała kobiecy głos, który potwierdził słowa przedmówcy. Usłyszała też, że następnego dnia skontaktuje się z nią prokurator, który przekaże dalsze instrukcje. 

Kolejnego dnia do białostoczanki, zgodnie z zapowiedzią, zadzwonił mężczyzna podający się za prokuratora. Powiedział, że od tej pory będzie kontaktował się z zastrzeżonego numeru po to, by hakerzy nie namierzyli ich rozmów. Wypytywał kobietę o posiadane konta. Po uzyskaniu informacji rozłączył się

Gdy zadzwonił ponownie, powiedział, że będzie zlecał fikcyjne czynności, żeby namierzyć hakerów. Kobieta zaczęła dostawać SMS-y z informacjami o operacjach bankowych. Po każdym z nich dzwonił rzekomy prokurator i prosił o podanie otrzymanego kodu. 65-latka każdorazowo je przekazywała. 

W czasie jednej z rozmów została zapytana o oszczędności w domu. Miała 35 tysięcy złotych, które polecono jej wpłacić na podane konto. Białostoczanka została zapewniona, że to bezpieczne konto policyjne i po całej akcji pieniądze zostaną zwrócone. 

W kolejnych telefonach dowiedziała się, że musi zaciągnąć pożyczkę, co też zrobiła. Wszystkie operacje miały pomóc w namierzeniu hakerów. Wciąż otrzymywała SMS-y z kodami, które następnie przekazywała dzwoniącemu mężczyźnie.

 W pewnym momencie telefon zamilkł. Wówczas kobieta zorientowała się, że padła ofiarą oszustwa. Straciła ponad 700 tysięcy złotych.  Jak w wielu podobnych przypadkach przestępstw internetowych, schwytanie przestępców będzie praktycznie niewykonalne.

Zobacz: Ogrodnik z Olsztyna wykiwał telekomy. Drogie telefony zgarniał hurtem
Zobacz: ING wydał pilny komunikat. Każdy klient powinien to zrobić

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: Lech Okoń (Telepolis.pl)

Źródło tekstu: Policja.pl (KWP w Białymstoku / sc)