Tylko jedna litera stoi między Twoimi pieniędzmi i złodziejami. Nawet jeśli czas nagli, korzystaj z bankowości internetowej spokojnie.
Czy citibαnk.pl to prawidłowy adres strony banku? A mBαnk.pl? Pewnie już wiesz, do czego zmierzam. To, czy potrafisz szybko odróżnić literę „a” od „α”, czyli pierwszej litery alfabetu greckiego, może zadecydować o losie Twoich oszczędności.
Wakacje już ruszyły, a wraz z nimi ruszą nowe fale oszustw oraz wrócą oszustwa już znane. Na przykład przytoczona wyżej pułapka na klientów Citi Banku zyskała popularność właśnie w lipcu. Było to dwa lata temu, tym bardziej oszuści mogą sięgnąć ponownie po tę sztuczkę – w końcu klienci mogą już zapomnieć, że trzeba uważnie sprawdzać adres strony banku, zwłaszcza jeśli są to linki w mailach. Trudna sytuacja finansowa wielu z nas to dodatkowy stres, a dodatkowy stres to znacznie mniejsze skupienie na odwiedzanych stronach internetowych.
Właściwie niezależnie od tego, ile czasu minęło od ostrzeżenia Citi, warto przypomnieć o podstawowych środkach ostrożności. Adres strony banku najlepiej wpisać ręcznie, by nie trafić na fałszywą stronę, tylko udającą bank. Cyberprzestępcy mogą polować na dane logowania do banku, numer karty płatniczej i wiele innych danych. Efektem będzie puste konto i płacz zamiast wakacji.
Oczywiście nie tylko „α” i „a” mogą być częścią pułapki. Można sięgnąć też na drugi koniec alfabetu, na przykład po „З” („ze” z cyrylicy) zamiast trójki i wiele, wiele innych. Od lat znana jest ludzka nieporadność w obliczu zlepków liter „rn”, udających „m”, „I” (wielkie „i’) zamiast „I” (małe „L”), myślnika zamiast kropki w adresie wieloczłonowym i tym podobnych. Jeśli więc wchodzisz na stronę banku, zatrzymaj się, weź głęboki oddech i uważnie przeczytaj adres strony.
Źródło zdjęć: własne, Pat Eliassen Holden (Facebook)
Źródło tekstu: własne