ONZ stanowczo krytykuje rządy. Powód? Globalne ocieplenie
Organizacja Narodów Zjednoczonych grzmi: to ogromna przepaść między obietnicami a realnymi działaniami jeśli chodzi o zmiany związane z ograniczeniem globalnego ocieplenia wywołanego przez człowieka. Ciągnąca się fala rekordów miesięcznej temperatury na Ziemi to jeden z największych sygnałów alarmowych.

15 miesięcy z rzędu – tyle trwała fala kolejnych, miesięcznych rekordów globalnego ocieplenia, która została dopiero przerwana we wrześniu 2024 roku. Niestety nie ma powodów do świętowania, ponieważ miniony miesiąc zajmuje 2. miejsce w historii pomiarów. Nie ma co się dziwić, że ONZ w swoim najnowszym raporcie grzmi na kraje na świecie. Według obliczeń NASA przywoływanych przez Discover Magazine, średnia temperatura powierzchni Ziemi we wrześniu wyniosła 1,26 stopnia C powyżej długoterminowej średniej z lat 1951-1980 dla tego miesiąca. Od kolejnego rekordu dzieliło nas więc raptem kilka dziesiątych. Z tego też powodu wszystko wskazuje, że rok 2024 niemal na pewno pobije rekord najcieplejszego roku.
Kiepskie prognozy
Niektórzy eksperci ostrzegają wręcz, że mamy połowiczne szanse, by średnia temperatura powierzchni w tym roku wyniosła o 1,5 stopnia Celsjusza więcej od wyników sprzed epoki przemysłowej. To właśnie ten poziom został zapisany w porozumieniach paryskich przez większość narodów świata, które zdecydowały ograniczyć globalne ocieplenie wywołane działalnością człowieka.



Dlaczego ten próg jest tak ważny? Jak wskazują uczeni, to właśnie powyżej tej wartości grożą nam zdecydowanie częstsze fale upałów, susze oraz powodzie, z czego tych dwóch ostatnich rzeczy w Polsce niestety niedawno mocno doświadczyliśmy. Co więcej, jeśli liczyć średnią od lipca 2023 roku do czerwca 2024, to przekroczyliśmy już tę średnią o 0,14 stopnia Celsjusza – wynika z obliczeń Program Copernicus realizowanego na zlecenie Unii Europejskiej.
Oczywiście to nie oznacza, że wszystko jest już stracone. Nie bez znaczenia jest obecność El Niño, które właśnie w czasie rekordów mocno dawało się we znaki. Jednak zgodnie z raportem ONZ w dłuższej perspektywie nie jesteśmy nawet blisko długoterminowego ograniczenia globalnego ocieplenia do 1,5 stopnia ponad poziom sprzed epoki przemysłowej. Tym bardziej, że trendy są bardzo niepokojące.
Jak podaje Discover Magazine, emisje gazów cieplarnianych wzrosły do nowego maksimum w 2023 r. i wyniosły 57,1 mld ton (wyrażone jako "ekwiwalent dwutlenku węgla"). Aby spaść poniżej progu 1,5 stopnia konieczne więc będzie szybkie i mocno odczuwalne cięcie emisji gazów cieplarnianych – mówimy o poziomie 7,5% redukcji każdego roku do 2035 roku. Jaka jest alternatywa? Niestety obecne emisje wskazują raczej, że w tym stuleciu globalne ocieplenie wywołane przez człowieka doprowadzi raczej do wzrostu globalnej średniej o 2,6 stopnia – można przeczytać w przedmowie do raportu ONZ.