Internet bez Google, które znamy. To w ogóle możliwe?

Google, z ponad 136 miliardami wizyt miesięcznie, dominuje globalny rynek wyszukiwarek internetowych. Nic dziwnego, że amerykański sąd federalny uznał, iż firma ta nadużywa swojej pozycji monopolistycznej. W sierpniu sędzia Amit Mehta ogłosi decyzję, nie czy, tylko jak ukrócić monopol Google.

Dominik Krawczyk (dkraw)
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na X
Internet bez Google, które znamy. To w ogóle możliwe?

Oczekiwania wobec Google'a to reset wszystkiego, co znamy

Departament Sprawiedliwości USA żąda rozbicia firmy: sprzedaży przeglądarki Chrome, zakazu płacenia Apple, Samsungowi i Mozilli za domyślne ustawienia wyszukiwarki oraz udostępnienia danych konkurencji. Celem jest przywrócenie wolnej konkurencji i zdrowych zasad rynku.

Dalsza część tekstu pod wideo

Jednak wyzwania stojące przed regulacjami są dziś wyjątkowo złożone. Internet zmienia się błyskawicznie za sprawą sztucznej inteligencji. AI może podważyć finansowe podstawy otwartego, reklamowego internetu, na którym Google zbudował potęgę. Paradoksalnie, choć Google bywa krytykowany za monopol, pozostaje jednym z ostatnich filarów otwartego internetu, z którego korzystają miliardy użytkowników i tysiące firm.

To także na łasce Google'a są obecnie niemal wszystkie znane nam strony internetowe. Od zasad SEO i tworzenia treści pod boty Google Discover zależy popularność danej strony internetowej i szanse na jej rentowność.

Jeśli nie regulacje rynkowe, to AI może skasować monopol Google'a

Od 36 lat sieć WWW jest jednym z największych osiągnięć ludzkości – źródłem wiedzy i podstawą cyfrowej gospodarki. Jednak AI niesie dwa poważne zagrożenia dla jej przyszłości. Po pierwsze, wielkie firmy technologiczne wykorzystują treści z całego internetu do trenowania modeli AI, nie rekompensując tego twórcom. Google generuje 90% ruchu w wyszukiwarkach, kierując użytkowników do źródeł. Jednak AI coraz częściej podaje gotowe odpowiedzi, nie zachęcając do odwiedzin oryginalnych stron, co grozi upadkiem finansowych podstaw twórczości w sieci.

Po drugie, AI zalewa internet masowo generowanymi, niskiej jakości treściami. Po raz pierwszy od dekady boty odpowiadają za ponad połowę ruchu w sieci. To może zamienić internet w „ciemny las” pełen nieprzyjaznych, automatycznych bytów, a obecny model kapitalizmu nadzoru ustąpi jeszcze gorszym praktykom.

W gąszczu botów jest jeszcze nadzieja

Są jednak pozytywne wizje przyszłości. Kevin Scott z Microsoftu wskazuje, że rozwój nowych protokołów dla botów może stworzyć internet, gdzie twórcy i użytkownicy mają zrównoważone interesy, a wartość jest przekazywana bezpośrednio, bez pośredników. Przyszłość internetu zależy od tego, czy uda się znaleźć równowagę między innowacją, otwartością i ochroną interesów twórców.

Decyzja sędziego Mehty w sprawie Google'a może być pierwszym krokiem w tym kierunku. Pomimo jednak słodkich idei, kształt przyszłego Internetu będzie opierał się nie na romantycznych wytycznych moralnych, tylko na tym, kto i jak zrobi na tym najlepszy interes. Po odcięciu Google'a od koryta, momentalnie przybędą inne świnie.