Test telefonu Sony Xperia Z
Sony Xperia Z to bezkompromisowy zestaw najbardziej pożądanych i modnych cech smartfonu. W obudowie o grubości zaledwie 7,9 mm znalazło się miejsce dla 5-calowaego wyświetlacza FullHD (1080 x 1920 pikseli), łączności LTE, aparatu 13 Mpix, wydajnego procesora opartego o 4 rdzenie Krait, 2 GB pamięci RAM i baterii, która jest w stanie podołać wszystkim tym podzespołom. Jeśli do tego dodać, że obudowa smartfonu jest wodoszczelna, okazuje się, że do czynienia mamy z produktem nawet nie tyle konkurencyjnym, co wręcz wyjątkowym.
Sony ponownie wykazał się odpowiednim wyczuciem czasu. W 2012 roku producent wprowadził rynek Xperię S na długo przed czterordzeniowymi smartfonami HTC i Samsunga. W tym roku wyprzedził HTC One, LG Swift G Pro i Galaxy S IV. O ile jednak do tej pory Sony musiało gonić za innymi firmami, tym razem do czynienia mamy z produktem, który spędza sen z powiek inżynierom konkurencji...
Sony Xperia Z to bezkompromisowy zestaw najbardziej pożądanych i modnych cech smartfonu. W obudowie o grubości zaledwie 7,9 mm znalazło się miejsce dla 5-calowaego wyświetlacza FullHD (1080 x 1920 pikseli), łączności LTE, aparatu 13 Mpix, wydajnego procesora opartego o 4 rdzenie Krait, 2 GB pamięci RAM i baterii, która jest w stanie podołać wszystkim tym podzespołom. Jeśli do tego dodać, że obudowa smartfonu jest wodoszczelna, okazuje się, że do czynienia mamy z produktem nawet nie tyle konkurencyjnym, co wręcz wyjątkowym. Sony Xperia Z tanim telefonem nie jest. Przekonajmy się czy warto w nią zainwestować.
Zestaw prawie bez wodotrysków
W płaskim, kwadratowym pudełku pozornie nie znajdziemy nic ponad absolutne minimum w tej półce cenowej: dwuczęściową ładowarkę z przewodem USB-microUSB, słuchawki z wymiennymi gumkami i garść papierków. Do tego w testowej sztuce znalazła się karta pamięci 2 GB - jakaś taka nieadekwatna do klasy sprzętu pod względem pojemności. Chwili uwagi wymagają jednak dołączone słuchawki. To model MH-EX300AP, do tej pory niedostępny wraz ze smartfonami Sony. Nic zresztą dziwnego, skoro słuchawki kupione osobno kosztują około 265 zł (przedsprzedaż w Wielkiej Brytanii). W słuchawkach zastosowany został neodymowy magnes (440 kJ/m3) oferujący niesamowitą charakterystykę basu w małej membranie - przekonuje producent. Deklarowane przez pasmo przenoszenia (5 Hz - 24 KHz), rzeczywiście robi wrażenie. Czyżby osoby stęsknione walkmanowego basu wreszcie miały być dopieszczone? O tym przeczytacie w dalszej części recenzji.
<: F1146 :>
Obudowa odporna na wodotryski
Pierwsze wrażenie? Nie takie te 5 cali straszne. Wymiary 139 x 71 mm nie wydają się takie znowu absurdalne, jeżeli wziąć pod uwagę, że sprzedający się w dziesiątkach milionów egzemplarzy Samsung Galaxy S III jest o zaledwie 2,4 mm krótszy i o 0,4 mm węższy (136,6 x 70,6 mm). Z kolei pojemniejsza bateria Xperii Z i lepsze materiały użyte do produkcji obudowy (dwie tafle szkła) pozwolą przymknąć oko na większą masę (146 gramów vs. 133 gramy u Samsunga). Xperia Z jest przy tym nieco smuklejsza (7,9 mm vs. 8,6 mm) i co tu dużo mówić - znacznie ładniejsza.
Aby zapewnić zgodność z certyfikatami IP55 i IP57, boki telefonu wyposażone są w aż 4 zaślepki chroniące newralgiczne złącza. Z lewej strony obudowy, tuż nad stykami dla stacji dokującej znajduje się zaślepka gniazda microSD, a powyżej niej zaślepka gniazda ładowania microUSB, pełniącego również rolę wyjścia TV po zastosowaniu przewodu MHL. Bok górny kryje gniazdo słuchawkowe typu JACK 3,5 mm, a bok prawy za zaślepką chowa szufladkę karty microSIM. Na prawym boku znajdziemy też (nieco powyżej jego środka) przycisk blokady / włącznik telefonu - idealna lokalizacja przy tak dużej przekątnej ekranu. Poniżej włącznika producent umieścił przycisk regulacji głośności, a na samym dole niewielką szczelinę głośnika zewnętrznego. Lokalizacja tego ostatniego jest bardzo niefortunna - łatwo go zatkać dłonią. Na granicy prawego i dolnego boku producent zafundował nam akcent retro - rzadko obecnie spotykany zaczep na smycz.
Nie samą rozdzielczością jednak człowiek żyje. Pod względem czułości na dotyk Sony również nie zawiódł, nieco gorzej wygląda sprawa kątów widzenia i jasności. Pewnych rzeczy nie da się przeskoczyć i pomimo pozbycia się przez producenta warstwy powietrznej pomiędzy szkłem a panelem LCD, kąty widzenia wciąż nie są idealne. Kolory zaczynają się delikatnie mienić już przy minimalnym odchyleniu ekranu. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że różnice w kolorystyce nie są duże, a Xperia Z i tak lepiej radzi sobie od Xperii T czy Xperii S. Samo odwzorowanie kolorów jest świetne (wyłączony Bravia Engine 2). Gdy chodzi o jasność ekranu, to wraz z jej podkręcaniem (maksymalnie prawie 500 nitów), niestety znacząco podskakuje świecenie czerni. Pod tym względem Xperia Z wypada nieco słabiej od Xperii S, o zbliżonej jasności wyświetlacza. Mniej głębokie czernie dają w efekcie mniejszy kontrast, co (w teorii przynajmniej) powinno negatywnie odbić się na czytelności wyświetlacza poza pomieszczeniami. Z tą ostatnią źle jednak nie jest. W czasie testów nie miałem sytuacji (nawet przy silnym, bezpośrednim oświetleniu), w której ekran stałby się nagle kompletnie nieczytelny. Wymagało to jednak uprzedniego zrozumienia zasady działania czujnika jasności otoczenia (działa on nieco inaczej niż w pozostałych telefonach). Przełączenie jasności ekranu na tryb automatyczny nie likwiduje dostępu do suwaka regulacji jasności. Ustawiamy sobie poziom i regulacja działa w okolicy tego poziomu, a nie z wykorzystaniem pełnej skali. Przed zabraniem się do oglądania filmów za pomocą MX Video Playera trzeba było ustawić jasność na maksimum, zanim możliwe było pełne regulowanie jasności z poziomu odtwarzacza. Takie małe dziwactwo Sony.
<: F1185 :>
A cóż to takiego cały ten Mobile Bravia Engine 2? Jest to systemowa nakładka, która po uruchomieniu w tle powoduje podkręcenie parametrów obrazu, szczególnie odczuwalna jest w galerii i odtwarzaczu wideo. Po pierwsze zwiększony zostaje kontrast, co dodaje zdjęciom i filmom większej dramaturgii. Mobile Bravia Engine 2 zwiększa też nasycenie kolorów, tym razem jednak w sposób selektywny - z zachowaniem naturalnego odwzorowania koloru skóry. Po trzecie, usuwane są szum i zniekształcenia obrazu np. przy niskiej jakości nagraniach z serwisu YouTube. Jak podkreśla producent, szum redukowany jest zarówno dla każdej klatki z osobna, jak i między klatkami. No i wreszcie po wyczyszczeniu obrazu nowy silnik Bravia zabiera się za ostrzenie, poprzez poprawę krawędzi i kontrastu bez zwiększania szumów. Dużo tego? A wszystko po to, by zdjęcia i nagrania wyglądały bardziej jak zapisane w naszej głowie, aniżeli w rzeczywistości. Jak dowiadujemy się z reklamy Xperii Z, nasza pamięć lubi podkręcać kolory, bo łączy je z towarzyszącymi zdarzeniu emocjami i teraz równie dobrze radzi sobie z tym telefon. Jeśli ktoś nie potrzebuje sztucznego koloryzowania, w każdej chwili funkcję może wyłączyć. W moim odczuciu nawet warto to zrobić - lepiej w końcu wiedzieć jak będzie wyglądało zdjęcie na telefonie znajomych, w którym magicznych funkcji od Sony w smartfonie zabraknie.
Czarny koń benchmarków
Sony Xperia Z, który trafił do testów zainstalowany miał system Android w wersji 4.1.2 Jelly Bean. Producent obiecuje, że wkrótce do urządzenia trafi Android 4.2, który w chwili kończenia recenzji dostępny był jedynie dla urządzeń linii Nexus. Autorska nakładka systemowa producenta jest zaskakująco lekka. Animacje trwają krótko i są bardzo płynne, przez co nie przeszkadzają w codziennym użytkowaniu. Opcje personalizacji wybiegają dalej niż tylko wybór tapet i widżetów - bez problemu zmienić możemy kolorystykę całego interfejsu za pomocą ośmiu preinstalowanych motywów.



Pisząc o aparacie fotograficznym nie sposób zapomnieć o nie tyle dobrej, co wręcz wybitnej aplikacji galerii. Z równie szybkim zoomowaniem widoku miniatur i przeglądaniem zdjęć w pełnej rozdzielczości nie miałem do czynienia w żadnym telefonie. Gesty realizowane są dosłownie w mgnieniu oka, a zdjęcia podrasowane za pomocą Bravia Mobile Engine 2 prezentują się wyśmienicie. Nie zabrakło oczywiście rozmaitych opcji udostępniania zdjęć, jak i prostego edytora, mamy również możliwość wyświetlenia mapy z zaznaczonymi miejscami wykonania zdjęć.
Odtwarzanie multimediów
W telefonie znajdziemy dwie aplikacje do obsługi plików muzycznych: Walkman oraz systemowy program Muzyka Play. W obu doskwierał mi brak obsługi kodeka WMA, o którym Sony uparcie zapomina w swoich smartfonach. Muzyka Play to taki (porządny) androidowy standard, nad którym nie ma co się dłużej rozwodzić. Dużo ciekawsza jest poprawiona aplikacja Walkman, o bardzo efektownym, ale nie przeładowanym interfejsie. Miłym zaskoczeniem była dla mnie długa lista efektownych wizualizacji, które mogą pracować w trybie pełnoekranowym. Z kolei liczba profili dźwiękowych to już prawdziwe mistrzostwo. Wita nas ClearAudio+ czyli filtr poprawiający czystość dźwięku, dalej mamy korektor graficzny z dziewięcioma wstępnymi ustawieniami korektora i możliwością zapisania dwóch własnych, ręczną regulację opartą o 5 suwaków i dodatkowy suwak funkcji Clear Bass, wyraźnie ocieplającej brzmienie. To jednak jeszcze nie koniec. Wchodząc w ustawienia znajdziemy dodatkowo VPT, czyli emulację dźwięku przestrzennego, tryb Wyraźne stereo zmniejszający zakłócenia pomiędzy lewym i prawym kanałem, Clear Phase (automatyczne ustawienia jakości dźwięku na głośniku wewnętrznym), xLOUD czyli zwiększenie poziomu dźwięku głośnika i dynamiczny normalizator, minimalizujący różnicę głośności plików dźwiękowych i wideo. Co jednak z tego wszystkiego najlepsze, już na dołączonych do zestawu słuchawkach Sony MH-EX300AP dźwięk nie wymagał specjalnych modyfikacji by można było cieszyć się kompletnym brzmieniem ulubionych utworów. Dźwięk jest czysty, dynamiczny, pozbawiony poważniejszych zakłóceń i porządnie odwzorowany w całym zakresie częstotliwości. Xperia Z dźwiękowo powinna zadowolić nawet bardzo wymagających użytkowników. Odtwarzacze muzyczne uzupełnia radio FM z funkcją RDS, szybkim wyszukiwaniem stacji i możliwością rozpoznawania muzyki za pośrednictwem aplikacji TrackID.
<: F1187 :>
Aplikacja do obsługi plików wideo radzi sobie z większością popularnych kodeków, w tym z plikami MKV jakości FullHD. Tradycyjnie problemem jest jedynie kodowanie dźwięku w AC3. Do tego ostatniego potrzebne są już dodatkowe aplikacje, jak chociażby MX Video Player. Podoba mi się sposób prezentowania filmów, z automatycznym pobieraniem danych z Internetu na temat danego tytułu oraz animacją przedstawiającą fragmenty filmu. Bezpośrednio z odtwarzacza dostaniemy się do ustawień dźwięku i obrazu. Te ostatnie pozwalają m.in. na aktywację lub dezaktywację Mobile Bravia Engine 2, o którym szerzej pisałem w rozdziale poświęconym wyświetlaczowi. Największym brakiem systemowego odtwarzacza jest brak automatycznego wczytywania napisów. Problem ten załatwiają darmowe aplikacje, ale i tak szkoda.
Wyświetlacz FullHD nowej Xperii doskonale nadaje się do oglądania filmów. Różnica między materiałami SD i HD (czy FullHD) jest bardzo łatwo dostrzegalna i wreszcie jest sens wrzucania na kartę pamięci wysokiej jakości materiałów. Urzeka też perspektywa wyświetlania dokładnie tego samego na ekranach telefonu i telewizora FullHD za sprawą funkcji kopii lustrzanej ekranu. Ujednolicenie rozdzielczości wyświetlaczy sprawia, że wreszcie nie ma tu żadnej konwersji obrazu i mamy przełożenie punkt do punktu. Do telewizora telefon podłączyć możemy bezprzewodowo za pośrednictwem DLNA lub opcjonalnym przewodem MHL.