Test telefonu Samsung I9505 Galaxy S4
Od pewnego czasu miarą sukcesu producentów telefonów komórkowych jest to, jak skrajne emocje wywołują ich flagowe produkty. Tak, jak kiedyś trudno było napisać pochlebnie o iPhone'ach, by nie zostać od razu okrzykniętym "fanbojem", tak teraz wyraźnie spolaryzował się odbiór urządzeń Samsunga. Nawet jednak będąc skrajnie "na nie", trudno zignorować długą i kompletną specyfikację, którą do zaoferowania ma Samsung Galaxy S4. Na pierwszy rzut oka hipnotyzuje już sam wyświetlacz, przy którym mizernieje każdy smartfon dostępny na rynku. Potem przygoda z Galaxy S4 toczy się różnie. Każdy, kto brał testową sztukę urządzenia do ręki, zwracał uwagę na inne detale. I co tu dużo mówić - każdym z tych detali oglądający byli zachwyceni.
Od pewnego czasu miarą sukcesu producentów telefonów komórkowych jest to, jak skrajne emocje wywołują ich flagowe produkty. Tak, jak kiedyś trudno było napisać pochlebnie o iPhone'ach, by nie zostać od razu okrzykniętym "fanbojem", tak teraz wyraźnie spolaryzował się odbiór urządzeń Samsunga. Nawet jednak będąc skrajnie "na nie", trudno zignorować długą i kompletną specyfikację, którą do zaoferowania ma Samsung Galaxy S4. Na pierwszy rzut oka hipnotyzuje już sam wyświetlacz, przy którym mizernieje każdy smartfon dostępny na rynku. Potem przygoda z Galaxy S4 toczy się różnie. Każdy, kto brał testową sztukę urządzenia do ręki, zwracał uwagę na inne detale. I co tu dużo mówić - każdym z tych detali oglądający byli zachwyceni.
Premierą Galaxy S III Samsung złapał u mnie wielki minus. Niepojętym było dla mnie zamienienie minimalizmu obudowy S II na to obłe, błyszczące coś. Gdy przyszła wreszcie pora na testowanie S4, z pozoru ubranego w to samo plastikowe wdzianko, w głowie świtało mi już gotowe podsumowanie recenzji, ze zgryźliwym narzekaniem na tandetną obudowę, brak radia... Z twarzą pokerzysty otworzyłem pudełko. Szok. Tak dużo ekranu, a tak mało telefonu - pomyślałem. Niechęć szybko zaczęła przeradzać się w sympatię, a największą bolączką okazał się trudny do ogarnięcia przesyt funkcji, a nie połyskująca obudowa.
Skromny zestaw
Jak na jeden z najdroższych telefonów w ofertach operatorów, kartonowe pudełko z "drewnianym" nadrukiem świeci pustkami. Przewód USB-microUSB, słuchawki dokanałowe (model J5) z wymiennymi gumkami, ładowarka USB (2 ampery) i wydrukowana na papierze makulaturowym skrócona instrukcja obsługi - tyle znajdziemy w środku. Zarówno HTC do modelu One, jak i Sony do swojej Xperii Z dodają wybitne słuchawki warte nawet kilkaset złotych. Tu tego typu akcentów próżno szukać.
<: F1323 :>
Smukłe wdzianko
Samsung Galaxy S4, pomimo umieszczenia w nim większego wyświetlacza, jest mniejszy od swojego poprzednika z 2012 roku. Wymiary 136,6 x 69,8, x 7,9 mm, przy masie 130 gramów wyglądają imponująco w zestawieniu z parametrami Galaxy S III - 136,6 x 70,6 x 8,6 mm i 133 gramy masy. Spotkałem się z komentarzami, że ktoś nie chce S4, bo jest za duży i dlatego... woli "mniejszego S III" z 4,8-calowym ekranem. Bzdura. To S4 jest mniejszy. Dodatkowo są wyraźne różnice w wygodzie trzymania obu telefonów w dłoni. Bardziej kanciasta obudowa nowego modelu sprawia, że nie ma się już wrażenia, że smartfon za chwile wypadnie nam z dłoni. To pierwsze, co zauważyła koleżanka o drobnych dłoniach, która korzysta na co dzień z modelu S III.
Ponad wyświetlaczem telefonu znajdziemy diodę sygnalizacyjną, czujnik oświetlenia, głośnik słuchawki, czujnik zbliżeniowy/gestów i przedni aparat 2 Mpix. Pod wyświetlaczem znalazł się pojedynczy sprzętowy przycisk ekranu startowego oraz towarzyszące mu po bokach dotykowe przyciski menu i wstecz. Na prawym boku obudowy znajdziemy włącznik/przycisk blokady oraz szczelinę ułatwiającą zdejmowanie pokrywy baterii. Z lewej strony szukać należy przycisku regulacji głośności, na dole smartfonu szczeliny mikrofonu i gniazda microUSB (ładowanie, synchronizacja danych), a na górze złącza słuchawkowego (Jack 3,5 mm), dodatkowego mikrofonu i portu podczerwieni. Z tyłu obudowy znajdziemy niewielką szczelinę głośnika zewnętrznego z wypustką dystansującą od podłoża. Natomiast przestrzeń powyżej logo Samsunga zagospodarowana została na diodową lampę i wystający nieco ponad obudowę aparat fotograficzny 13 Mpix.
Pokrywa baterii to ponownie kawałek elastycznego, lakierowanego plastiku, który trzyma się reszty obudowy za pomocą szesnastu zatrzasków. Spotkałem się opiniami, że taka konstrukcja pokrywy może nie sprawdzić się przy częstych wymianach karty SIM czy karty pamięci, bo zatrzaski mogą zacząć wyłamywać się. W moim odczuciu, większym problemem może okazać się zbyt łatwe odchodzenie w pełni sprawnej pokrywy. Zdarzało mi się, że po kilku godzinach użytkowania zauważałem niedomkniętą obudowę na dole czy na boku, a byłem pewny, że starannie ją zamykałem. Najczęściej do "odkrycia" dochodziło po wykonaniu kilku zdjęć. Same "ząbki" na pokrywie są natomiast nie do ruszenia - sprawiają wrażenie dużo solidniejszych niż np. w Galaxy S II.
Lakierowana na wysoki połysk obudowa i plastiki udające metal na bokach telefonu mogą wyraźnie stracić na atrakcyjności już po jednym, niefortunnym upadku. Nie dajmy się zwieść dodatkowej "metalowej" ramce chroniącej wyświetlacz - ona również wykonana jest z plastiku. Problemem może okazać się też wystający ponad obudowę obiektyw aparatu fotograficznego. Bez zgrabnego pokrowca rysy są właściwie gwarantowane. Nie mamy jednak do czynienia z urządzeniem z linii Solid, ani z Galaxy S4 Active i producent z założenia nie gwarantuje nam zwiększonej odporności obudowy. W moim odczuciu, pomimo wyjątkowo zwartej, lekkiej i naprawdę zgrabnej konstrukcji, Samsung zasłużył ponownie na pstryczek w nos. Jest zdecydowanie lepiej niż w Galaxy S III, jednak jakością i stylem obudowy S4 wyraźnie odstaje od takich piękności jak Sony Xperia Z czy HTC One. Ponownie nie doczekaliśmy się też głośników stereo, na które wraz ze wzrostem wielkości telefonów jest coraz więcej miejsca. To natomiast, co zdecydowanie Samsungowi wyszło, to stworzenie lekkiego, wygodnie leżącego w dłoni i ekstremalnie kompaktowego smartfonu z 5-calowym wyświetlaczem. Żaden z dostępnych na rynku 5-calowców nie jest równie... malutki.
Widowiskowy wyświetlacz
Do Galaxy S4 trafił 5-calowy wyświetlacz Super AMOLED o rozdzielczości 1920 x 1080 pikseli (441 punktów na cal). Ramka wokół wyświetlacza jest odchudzona do granic możliwości, a panel AMOLED pokrywa szkło Gorilla Glass trzeciej generacji. O ile nie użyjemy mikroskopu, nie zauważymy, że producent postawił na matrycę o układzie pikseli typu PenTile. Liczba zielonych subpikseli jest dwukrotnie wyższa niż subpikseli niebieskich i czerwonych. Względem poprzednika zmienił się ich układ: rzędy ułożonych naprzemiennie czerwonych i niebieskich diod oddzielają od siebie rzędy drobniejszych, zielonych diodek. Co to w praktyce oznacza? W tym momencie to już właściwie tylko ciekawostka. Przy zagęszczeniu rzędu 441 punktów na cal, całe to składanie koloru jest już poza zdolnością rozdzielczą ludzkiego oka. Nieuzbrojonym okiem nie rozróżnimy na ekranie pojedynczego piksela, a co dopiero subpiksela.
W ustawieniach wyświetlacza znajdziemy tryb zwiększonej czułości panelu dotykowego, umożliwiający obsługę urządzenia nawet w rękawiczkach (funkcja działa bez zarzutu). Dla oszczędzania energii, ekran może automatycznie optymalizować tonację na podstawie analizy wyświetlanych obrazów (maksymalna jasność spada do 300 nitów). W angielskojęzycznym menu znaleźć można imponująco brzmiący profil kolorystyczny Adobe RGB. W polskojęzycznym menu mamy zamiast tego "Profesjonalne zdjęcie". Obok niego znalazły się tryby dynamiczny, standardowy, filmu i automatyczny tryb zoptymalizowanego wyświetlania. Co by jednak nie ustawić, kolory zawsze będą przesycone względem tego, co zobaczyć można na świeżo skalibrowanym, profesjonalnym monitorze. Nie o to jednak chodzi w całej tej zabawie. Nawet ponure zdjęcia na ekranie nowej Galaktyki tętnią życiem, menu przyciąga wzrok, a intensywna kolorystyka dodaje pewnego optymizmu w odbiorze urządzenia.
Ledowa konstrukcja wyświetlacza pozwala na uzyskanie idealnej czerni, a co za tym idzie perfekcyjnego kontrastu obrazu. Kolorystyka i czytelność są takie same, niezależnie od kątów patrzenia na ekran, a niezła powłoka antyrefleksyjna nieco ułatwia przetrwanie poza pomieszczeniami. Z tym ostatnim nie jest jednak idealnie. Maksymalna jasność ekranu to zaledwie 400 nitów (jak na LED i tak nie jest to zły wynik), w związku z czym cała ta kolorowa energia SuperAMOLED-u, poza pomieszczeniami wyraźnie przygasa. Ostre oświetlenie lub niebo zasłane chmurami (silne odblaski) sprawiają, że aż prosi się o nieco większą jasność. Nadal da się bez problemu napisać wiadomość czy zrobić zdjęcie, ale z zazdrością będziemy patrzeć np. na ekran Nokii Lumia 720, który wydaje się przy S4 zupełnie "słońcoodporny".



Nie zabrakło znanego ze starszych konstrukcji powiększania i pomniejszania treści (np. zdjęć) poprzez obracanie telefonu w kierunku przód-tył, przytrzymując jednocześnie dwa palce na ekranie - dla mnie mało to wygodne. Możemy też powiększyć obraz, przytrzymać go palcem i zacząć obracać telefonem by zacząć poruszać się po powiększonym obszarze zdjęcia - to również bardziej ciekawostka. Bardzo przyjemnie przygotowana została kwestia zapisywania zrzutów ekranu - wystarczy przesunąć bokiem dłoni po ekranie, od prawej strony do lewej (tego gestu używałem bardzo często). Wśród gestów "powietrznych" (Air gesture), obok szybkiego podglądu najbardziej spodobało mi się przeglądanie zdjęć poprzez machanie dłonią w lewo czy w prawo nad ekranem. Rzadziej korzystałem z przewijania (np. stron internetowych machając dłonią w górę i dół), natomiast przesuwanie ikon czy zdarzeń w kalendarzu poprzez przytrzymanie ich jednym palcem i machnięcie drugą dłonią nad czujnikiem jest bardzo przekombinowane i niepraktyczne.
<: F1324 :>
Air View to kolejny pakiet gestów, tym razem telefon reaguje na nasz palec unoszący się tuż nad ekranem. Wskazujemy miejsce na stronie internetowej i pokazuje się zgrabna lupka z podglądem. Tą samą metodą możemy np. rozwinąć listę numerów przypisanych do danego kontaktu. Z racji konieczności machania palcem tuż nad ekranem (i tym samym dosyć dużej precyzji), funkcja zupełnie nie przypadła mi do gustu.
Inteligentne wstrzymanie, analizujące ruch naszych gałek ocznych jest ciekawe, dopóki filmu nie chcemy pokazać komuś obok nas. Kamerka głupieje i może stwierdzić, że już na telefon nie patrzymy, zatrzymując tym samym odtwarzanie. Najbardziej tajemniczo brzmi funkcja "przeglądania stron internetowych wzrokiem". O co w tym chodzi? Bierzemy telefon do dłoni i patrząc na wprost przechylamy go do siebie lub od siebie, co powoduje przesuwanie się tekstu. Druga opcja to ruszanie głową w górę lub w dół. Działa to, choć wymaga przyzwyczajenia i... jest bezużyteczne. Wymusza na nas usztywnioną pozycję ciała, a przez to zamiast poprawiać ergonomię funkcja ją wręcz zmniejsza. Tym magicznym sposobem przeglądać można też wiadomości e-mail. Szczęśliwie funkcje Smart stay, Inteligentnego przewijania, Air view i Air gesture można błyskawicznie wyłączyć na górnej belce systemowej (bez wchodzenia do ustawień).
Podsumowując, wśród nowych gestów wprowadzonych do Galaxy S4 w moim odczuciu użytecznych jest zaledwie kilka, tj. szybki przegląd (przy zablokowanym ekranie) oraz gesty przewijania i przeglądania, ułatwiające prezentację treści w gronie znajomych. Cała reszta zamiast pomagać, często wręcz przeszkadza.
Co tam na pulpicie piszczy
Do Galaxy S4 trafił Android 4.2.2 Jelly Bean z nakładką TouchWiz Nature UI 2.0. Pomijając przeszło 6 GB pamięci, które zjada system, trzeba przyznać, że do czynienia mamy z jednym z najładniejszych i najszybszych interfejsów w świecie Androida (choć Sense w HTC One jest nieco żwawszy). Pracować możemy na maksymalnie siedmiu pulpitach zapełnionych dynamicznymi treściami i skrótami do aplikacji. Już ekran blokady może mieć nałożone widżety. Domyślnie znajdziemy na nim skróty do aplikacji (od razu "lądujemy" w nich po odblokowaniu telefonu, można je zamienić na szybki dostęp do aparatu fotograficznego), kontrolki odtwarzacza muzycznego, jak i miejsce na dodatkowe panele z widżetami. W zależności od potrzeb, na ekran blokady trafić mogą: okno wiadomości SMS lub e-mail, Google Now, powiadomienia, kontrolki pilota do telewizora, wpisy z Google+, wiadomości finansowe i inne. W praktyce jeszcze przed odblokowaniem telefonu dostępnych mamy nawet 6 jednocześnie aktywnych ekranów.
Gdy już wreszcie odblokujemy telefon (z efektowną animacją flary), ukaże nam się pulpit oraz pięć ikon na jego dole, domyślnie: Telefon, Kontakty, Wiadomości, Internet oraz Aplikacje. Tylko ta ostatnia musi zostać na swoim miejscu, całą resztę możemy dowolnie zamieniać, jak i wstawiać własne skróty. Górna belka systemowa z pozoru zawiera jedynie standardowe włączniki: Wi-Fi, GPS-u, dźwięku, blokady obrotu ekranu i Bluetootha. Gdy jednak zaczniemy przesuwać listę lub nawet lepiej - dotkniemy małej ikonki w prawym górnym rogu wyświetlacza, pojawi się pełna lista aż 20 włączników. Znajdziemy tu takie egzotyczne przyciski jak Screen Mirroring czy Inteligentne przewijanie, jak i przydatne tryb Offline, włącznik routera Wi-Fi czy blokadę transmisji danych komórkowych. Tryb blokowania, czyli ograniczenie połączeń przychodzących jedynie do zdefiniowanej wcześniej listy, to już prawdziwa wisienka na torcie.
Lista dostępnych na start widżetów liczy aż 53 pozycje. Najbardziej zaintrygował mnie widżet S Health, który rejestruje naszą aktywność fizyczną. Jak się po chwili okazało, S Health to nie prosty krokomierz, lecz olbrzymi kombajn organizujący zdrowy tryb życia. Po wypełnieniu formularza, aplikacja wybiera dla nas optymalną dietę, oferuje kalkulator/dziennik kalorii, informuje jak dużo powinniśmy chodzić każdego dnia (wyniki przeliczane są na kilometry i spalone kalorie, wyszczególnione jest nawet wchodzenie po schodach i bieganie), zlicza nasze aktywności w różnych dziedzinach sportu, oferuje dziennik pomiarów cukru we krwi, wagi i ciśnienia, a do tego prezentuje Poziom komfortu. Czym jest to ostatnie? To analiza przyjazności otoczenia na podstawie pomiaru temperatury i wilgotności powietrza. No tak, trzeba było w końcu zrobić jakiś pożytek z dodatkowych czujników zamontowanych w obudowie. Poza tym na moim pulpicie wylądował widżet z pogodą, latarka i menadżer aktywnych aplikacji. Aplikacje z serii "S-rekomendacje" w moim odczuciu zaśmiecały tylko pulpity. Za ich pomocą producent proponuje ciekawe miejsca wycieczek, książki, gry i inne aplikacje - oczywiście bez książek polskojęzycznych etc.
S Tłumacz nie potrafi tłumaczyć z lub na język polski. Nie skorzystamy również z S Voice, elektronicznego asystenta, o ile nie władamy biegle językiem angielskim. Świetnie działa natomiast Czytnik optyczny, który rozpoznaje kody QR, jak i też potrafi wykryć tekst na zdjęciu i skopiować tenże do schowka - taki kieszonkowy OCR. Jeśli mamy znajomych, którzy również sprawili sobie Galaxy S4 (lub inny telefon kompatybilny z usługą), możemy skorzystać z funkcji Group Play i pokazywać na ekranie ich telefonów te same multimedia, które widzimy na własnym ekranie. W tym trybie nasz telefon zamienia się w mobilny hot spot, do którego przyłączane są kolejne urządzenia, z użyciem NFC na potrzeby parowania. Samsung Link zastąpił dotychczasowy AllShare, dodając możliwość przeglądania plików również zapisanych w chmurze. Mimo wielu prób, telewizor Samsunga z DLNA był dla telefonu niewidzialny pomimo, że Galaxy S II i Galaxy Note współpracowały z nim bez problemu.
Gdy już przy telewizorach jesteśmy, nie sposób zapomnieć o Samsung WatchON, czyli aplikacji rekomendującej aktualnie trwające programy telewizyjne i... umożliwiającej sterowanie telewizorem, dekoderem czy kinem domowym. Niestety aplikacja nie jest równie przyjazna jak rozwiązanie z Galaxy Note 10.1, Xperii Tablet Z czy HTC One. Za bardzo producent stara się nam rekomendować treści (i robi to nieudolnie), a za mało widoczny jest sam pilot. Szczęśliwie pilot zdalnego sterowania dostępny jest również wśród widżetów ekranu blokady i tam ma przyjemnie uproszczoną formę. Rzeczywisty zasięg pilota, zależnie od sprzętu wynosi od 2 do 4 metrów, nie jest więc specjalnie duży.
Choć na stronie Samsunga pojawiła się informacja o funkcji Adapt Display, pozwalającej dobrać własne ustawienia wyświetlacza, takie tak np. balans bieli, próżno było jej szukać w testowej sztuce telefonu. Według opisu producenta, Adapt Display "proponuje nam optymalne ustawienia (7 trybów automatycznych i 4 ręczne), dzięki którym, nie nadwerężając wzroku, możemy oglądać ulubione filmy i czytać książki w doskonałych kolorach i w najwyższej jakości". Być może funkcja ta zostanie przywrócona w kolejnych wersjach oprogramowania. Nie zabrakło natomiast Adapt Soud, czyli możliwości dopasowania jakości dźwięku do naszego słuchu i zastosowanych słuchawek.
Funkcja Wiele okien daje dostęp do wybranych aplikacji z poziomu dodatkowego paska systemowego po lewej stronie ekranu. Stale będzie wyświetlał się niewielki przycisk na lewej krawędzi wyświetlacza, po naciśnięciu którego znajdziemy skróty do 11 aplikacji (lub mniejszej liczby, jeśli część schowamy). Dotykając danego skrótu, szybko przejdziemy do przypisanej mu aplikacji, by potem za pośrednictwem paska przejść do kolejnej. Praca wielozadaniowa w Androidzie jest dostępna dla wszystkich aplikacji, tymczasem domyślnej jedenastki na pasku Samsunga zmienić się nie da. Zdecydowanie wolę przytrzymać przycisk Home i wybrać dowolny program. Jeśli ktoś się jednak uprze i będzie chciał korzystać z funkcji Wiele okien, to podpowiem, że irytujący momentami przycisk można szybko ukryć przytrzymując przycisk wstecz (i tą samą metodą go potem wywołać). Na liście Samsunga znalazły się: ChatON, Chrome, E-Mail, Galeria, Gmail, Internet, Mapy, S Notatka, Talk, Wiadomości i YouTube. Jak dla mnie, zdecydowanie brakuje tu odtwarzacza muzycznego i wideo czy chociażby Facebooka. Z tej racji, że w przeciwieństwie do Galaxy Note 10.1, funkcja Wiele okien nie wyświetla małych okienek z poszczególnymi aplikacjami, lecz prezentuje je pełnoekranowo, jest ona dla mnie jedynie niepotrzebnym komplikowaniem menu telefonu (oprogramowanie w wersji I9505XXUAME2).
Łączność, przeglądarka internetowa i GPS
Galaxy S4, który trafił do testów, do zaoferowania miał czterozakresowy moduł GSM (850, 900, 1800 i 1900 MHz) oraz czterozakresowy moduł 3G (850, 900, 1900 i 2100 MHz). Zarówno model I9505, jak i I9500 występują również w wariancie z modułem LTE Cat3 (100/50 Mb/s, pięciozakresowy - 800, 850, 900, 1800, 2100 i 2600 MHz)). Nawet bez niego, liczyć możemy na połączenia w standardzie HSPA+ DC z pobieraniem do 42,2 Mb/s i wysyłaniem danych do 5,76 Mb/s. Oprócz tego dostajemy nowoczesny moduł Wi-Fi dual-band, który obok standardów a, b, g i n obsługuje również najnowszy standard ac. Gdy już przy temacie łączności jesteśmy, nie można pominąć modułu Bluetooth 4.0, któremu towarzyszą NFC oraz obsługa standardu Wi-Fi Direct. Do telewizora podłączyć możemy się za pomocą opcjonalneggo przewodu MHL lub z użyciem Wi-Fi. Za pomocą dodatkowej przejściówki podłączymy do telefonu pendrive czy klawiaturę (obsługa USB On-the-go).
Wbrew porzucaniu przez Google'a systemowej przeglądarki Androida na rzecz mobilnej wersji Chrome'a, w nowej Galaktyce pojawiły się obie przeglądarki. Chrome wygląda tak, jak na każdym innym telefonie z Androidem, a jego największą zaletą (dla niektórych wadą) jest synchronizacja wszystkich linków i haseł z komputerową wersją Chrome'a. Aplikacja działa bardzo szybko i stabilnie, jednak bardziej promowana przez Samsunga jest stara przeglądarka, dostępna pod ikonką Internet. Nie licząc mniej widowiskowych animacji i opcji synchronizacji z komputerem, nie ustępuje ona w niczym Chrome'owi i sprawia dodatkowo wrażenie nieco lżejszej i szybszej. W obu przeglądarkach nie zabrakło modnego ostatnio trybu incognito, obsługi pracy na wielu kartach, wymuszonego trybu widoku komputerowego (zamiast wczytywania się mobilnych wersji serwisów) czy wyszukiwania treści na stronie.
Standardowa przeglądarka ma dodatkowo odrębną regulację jasności ekranu i możliwość szybkiego zapisywania stron w pamięci oraz ich drukowania (drukarka sieciowa Brother nie była niestety obsługiwana). Wadą obu przeglądarek jest brak obsługi technologii Flash, ta jednak obsługiwana jest już chyba tylko przez smartfony BlackBerry. W kwestii wydajności powodów do narzekania nie ma. Nawet przy jednoczesnej pracy na kilku stronach (i to w obu równolegle uruchomionych przeglądarkach), kolejne strony otwierają równie szybko, jak na komputerze. Wysoka rozdzielczość wyświetlacza sprawia, że na ekranie często mieszczą się całe strony internetowe, bez konieczności ich przewijania. Oczywiście w tym trybie trudno jest odczytać tekst bez lupy, ale ostrość obrazu pozwala na łatwe połapanie się w layoucie strony i szybkie powiększenie potrzebnych nam treści. Obsługę gestami i wzrokiem opisałem we wcześniejszej części artykułu (rozdział Gestów kopalnia).
Gdy chodzi o GPS (oraz GLONASS), mamy taki mały androidowy standard, bez specjalnych dodatków od Samsunga. Doskonale wszystkim znane i lubiane Mapy Google'a pozwalają szybko rozejrzeć się po okolicy, błyskawicznie ustalając wcześniej nasze położenie. Nie brakuje tu zdjęć satelitarnych czy efektownego trybu Street View, w którym poruszamy się po wirtualnych ulicach. Transport publiczny wciąż jest w Polsce niedostępny na mapach Google'a, niedawno pojawiły się natomiast ścieżki rowerowe. Bardziej rozbudowaną nawigację krok-po-kroku, z głosowymi podpowiedziami, znajdziemy w aplikacji Nawigacja, do której przejść możemy poprzez ikonę w menu głównym lub w aplikacji Mapy tuż po ustaleniu interesującej nas trasy. W programie możemy zapisać fragment map tak, by działał bez połączenia z Internetem. Limit wynoszący 85 MB to i tak wystarczająco dużo, by zapisać całą aglomerację Warszawską wraz z okolicami - z objęciem Warki, Garwolina, Mińska Mazowieckiego, Wyszkowa, Płońska i Żyrardowa.
<: F1325 :>
Odtwarzanie multimediów
Do telefonu Samsung dołącza zgrabne słuchawki dokanałowe, z kompletem wymiennych gumek i wbudowanym mikrofonem. Płaski przekrój przewodów zapobiegać ma splątywaniu się. Słuchawki grają naprawdę nieźle, choć słychać, że producent bardziej niż na autentyczne brzmienie, postawił na podbicie basów. Niestety nie do końca to wyszło, bo choć bas rzeczywiście został wzmocniony, to zamiast łagodnie wybrzmiewać jest szybko ucinany. Do wartych 265 zł słuchawek MH-EX300AP dołączanych do Xperii Z jest naprawdę daleko, ale i tak pchełki Samsunga są jakościowo powyżej średniej.
Głośniczek zewnętrzny daje radę wydobyć z siebie nawet trochę basów, a do tego jest zadowalająco donośny, do stereo z HTC One jest mu jednak daleko. Na słuchawkach głośność jest przeciętna, dla mnie wystarczająca, jednak "z butów nie wyrywa". Natomiast brzmienie jest... lepsze niż we wszystkich telefonach jakie do tej pory miałem w rękach. To coś niesamowitego, że przy całym tym najeżeniu elektroniką i wszelkich możliwych źródłach zakłóceń, telefon ma do zaoferowania idealnie czysty, kompletny dźwięk o jakości nie gorszej niż z niejednego sprzętu studyjnego. Jeśli w czasie słuchania swoich ulubionych utworów, zamiast wyłapywania negatywnych niuansów przechodzą mnie co chwila ciarki, to jest naprawdę dobrze. I taki właśnie jest Samsung Galaxy S4.
Equalizer dostępny w aplikacji muzycznej, oprócz siedmiu słupków częstotliwości ma tryb rozszerzony, w którym na czterostopniowej skali podkręcić możemy efekt 3D, dopełnić basy, dodać echo, określić wirtualną wielkość pomieszczenia czy podrasować czystość dźwięku (na pierwszy plan wygodzą ładnie wokale, ale kosztem elementów tła i przestrzenności dźwięku). Ukłonem dla melomanów jest umieszczony w wśród profili equalizera subtelny Efekt wzmacniacza lampowego. Jest się czym bawić, a całość zgrabnie uzupełnia funkcja Adapt Sound, w której na podstawie słyszalności dźwięków dla prawego i lewego ucha przygotowywany jest profil odtwarzania. Efekt końcowy jest łatwy do zauważenia i może przydać szczególnie przy głośnym otoczeniu - wzmocnieniu ulegają pasma, które nasze uszy wyłapują najsłabiej.
Sama aplikacja muzyczna nie przykuwa jakoś specjalnie uwagi. Działa i jest kompletna. Co ważne, radzi sobie ze zdecydowaną większością popularnych formatów plików, w tym FLAC i pozwala nie tylko na filtrowanie biblioteki na postawie tagów, ale też na odtwarzanie zawartości folderów. Kontrolki na ekranie blokady, widżet pulpitu oraz kontrolki w pasku powiadomień dopełniają komfortu obsługi.
Odtwarzacz wideo deklasuje wszystkie tego typu aplikacje, które instalują producenci w telefonach i tabletach. Po pierwsze mamy rzecz tak pożądaną przez Polaków, jak automatyczne wczytywanie napisów. Jeśli te nie mają takiej samej nazwy jak plik wideo, możemy je również wybrać ręcznie. Dzięki Air Gesture, wystarczy, że przejedziemy palcem nad paskiem postępu, a wyświetlone zostaną w czasie rzeczywistym klatki filmu odpowiadające danemu miejscu nagrania. Za sprawą automatycznego dopasowania układu obrazu na podstawie kąta widzenia, nie musimy już walczyć z akcelerometrem. Z kolei inteligentne wstrzymanie filmu zadziała nie tylko gdy odwrócimy całą głowę, ale nawet gdy tylko zerkniemy poza ekran. Życie ułatwia również widok wygenerowanych automatycznie rozdziałów (12 okienek), które nie są jedynie statycznymi klatkami z filmu, lecz kilkusekundowymi animacjami poszczególnych fragmentów filmu. Wszystkie te wodotryski działają w czasie rzeczywistym i nie wymagają dodatkowych zabiegów z naszej strony. Nie zabrakło znanej z Galaxy S III funkcji odtwarzania w okienku pływającym nad menu telefonu. A wszystko to na ekranie FullHD, wykonanym w technologii Super AMOLED - idealny zestaw do oglądania filmów.
Smutnym akcentem jest pominięcie przez producenta funkcji Radia FM. Zupełnie nie rozumiem w czym ono komukolwiek przeszkadzało, a argument o dostępności setek internetowych stacji radiowych absolutnie nie przekona mnie nad maleńkim jeziorem, gdzie szczyt możliwości sieci komórkowych to GPRS.
Apatat fotograficzny
Menu aparatu fotograficznego wyraźnie czerpie z rozwiązań Samsunga zastosowanych w Galaxy Camera. Znajdziemy tu m.in. podobną karuzelę dwunastu trybów... którą warto natychmiast przełączyć na znacznie szybszy widok siatki. Te tryby to kolejno: Auto, Upiększanie twarzy (telefon w locie usuwa niedoskonałości twarzy), Najlepsze zdjęcie (8 ujęć, z których potem wybieramy, które mają być zapisane), Najlepszy wyraz twarzy (5 ujęć, z automatycznym wykrywaniem twarzy i możliwością wyboru najlepszych efektów), Dźwięk i obraz (po zrobieniu zdjęcia nagrywana jest 9-sekundowa notatka dźwiękowa), Fabularny (rejestrowanie poruszających się obiektów w kadrze i sklejanie całości w jedno zdjęcie z kilkoma momentami ruchu), animowane zdjęcie (nagrywany jest film, w którym wybieramy ruchome elementy, a następnie całość zapisywana jest jako animacja GIF), Bogate kolory (tryb HDR doświetlający cienie i usuwający prześwietlenia), Gumka (seria 5 zdjęć, pozwalająca na usunięcie z ostatecznego ujęcia zbędnych, ruchomych obiektów), Panorama (działa tylko w poziomie, ale rejestruje pełną rozdzielczość kadrów, łącznie do 60 Mpix przy 360 stopniach), Sport (zdjęcia szybko poruszających się obiektów) i Tryb nocny (jasne i wyraźne zdjęcia przy słabym oświetleniu, bez użycia lampy).
W czasie wykonywania zdjęć możemy dodatkowo uruchomić lampę błyskową, a w trybie automatycznym przednią kamerkę 2 Mpix, która w wybranej przez nas ramce i wielkości dołoży do końcowego zdjęcia miniaturę fotografującego (również w trybie wideo). Miłośników stylu Instagramu ucieszy długa lista nakładanych w locie filtrów kolorystycznych. Mi z całej tej kopalni najbardziej do gustu przypadł tryb Bogate kolory (efekty są świetne), animowanego zdjęcia (widziałem to już u Nokii, tu jednak zapis to sekundy, a nie minuty) i fabularny (znajomi sami pchali się przed aparat). W razie potrzeby możemy ustawić, aby przycisk głośności funkcjonował w trybie fotograficznym jako spust migawki aparatu lub uruchamiał nagrywanie filmów.
Telefonów z aparatami fotograficznymi 13 Mpix (4128 x 3096 pikseli lub 4128 x 2322 pikseli w trybie 16:9 - 9,6 Mpix) jest na rynku niewiele, a patrząc na dotychczasowe efekty ich pracy, różnica względem 8 Mpix zwykle jest mizerna. Inaczej sytuacja wygląda w przypadku Samsunga Galaxy S4. Poziom odwzorowania detali jest naprawdę imponujący i w świecie Androida nie znajdziemy lepszego. Większe zagęszczenie pikseli niż w Galaxy SIII nie odbiło się zwiększonym poziomem szumów, przyniosło natomiast ostrość i detale, których matryca 8 Mpix nie była już w stanie zarejestrować. Różnica jakości (na plus) względem Xperii Z jest kolosalna. Dostajemy o niebo lepszą dynamikę tonalną, mniejszy poziom szumu i znacznie mniej rozmyte jednolite powierzchnie, na których można się doszukać rozmaitych detali, gubionych przez aparat 13 Mpix Xperii Z.
Brak optycznej stabilizacji obrazu sprawia, że wieczorami S4 nie radzi już sobie tak dobrze i palmę pierwszeństwa oddaje HTC One czy Nokii Lumia 920, z którymi bez trudu poradził sobie za dnia. Diodowa lampa nowego Samsunga nie należy do najmocniejszych, również efekty działania trybu nocnego nie są oszałamiające. W półmroku pubu jakieś zdjęcia nam wyjdą, ale ryzyko poruszonych ujęć jest olbrzymie, a zmieniający pozycję znajomi zamieniają się w rozmyte plamy. Trzeba jednak podkreślić, że i tak efekty są lepsze niż te z Galaxy SIII. Choć zdjęcia z nowego Samsunga są naprawdę dobre, to producent nie ustrzegł się kilku wpadek. Da się zauważyć przeostrzenia na krawędziach kontrastujących powierzchni, a nasycenie kolorów jest zdecydowanie przesadzone. Znacznej poprawie uległa przednia kamerka (2 Mpix), która radzi sobie zaskakująco dobrze nawet przy słabym oświetleniu, a do tego ma bardzo szeroki kąt widzenia.
W trybie wideo pojawiły się takie ciekawostki jak funkcja slow-motion, spowalniająca ośmiokrotnie ujęcie (rozdzielczość końcowego filmu to 800 x 480 pikseli przy 15 klatkach na sekundę) czy funkcja Time lapse, przyspieszająca nagranie ośmiokrotnie (FullHD, 30 klatek na sekundę). Oprócz ciągłego autofocusu, dostępny jest też zamiennie touch focus, za pomocą którego wskazujemy miejsce ostrzenia na ekranie, zarówno przed rozpoczęciem nagrywania, jak i w trakcie niego. W czasie nagrań cały czas możemy też robić zdjęcia w formacie 16:9 i rozdzielczości 9,6 Mpix. Przy aktywnej cyfrowej stabilizacji obrazu pole widzenia zwęża się (robione w tym czasie zdjęcia obejmują więcej niż nagranie wideo). Mimo wszystko warto stabilizację włączyć, gdyż ostrość obrazu znacząco wzrasta. Do szczegółowości nagrań trudno się przyczepić - jest jedną z najlepszych w świecie smartfonów, jednak stabilizowane optycznie modele (Nokia Lumia 920 i HTC One) potrafią więcej. Dużo na plus zmieniło się w kwestii dźwięku. Mikrofon telefonu radzi sobie zarówno z subtelnymi dźwiękami, jak i z hukiem w czasie koncertu. Kiedyś takich cudów dokonywała tylko Nokia, teraz potrafi to i Samsung.
- brak głośników stereo (są w HTC One),
- brak optycznej stabilizacji obiektywu aparatu fotograficznego (Nokia Lumia 925, HTC One),
- ekrany AMOLED mają tendencję do smużenia na granicy kolorów czarnego i białego,
- matryca PenTile ma mniej subpikseli niż LCD w HTC One czy Xpierii Z (nie do zauważenia gołym okiem),
- brak uszczelnień obudowy (są w Sony Xperia Z i... Samsungu S4 Active).