MSI Immerse GH61 – gamingowy headset z audiofilskim zacięciem
MSI Immerse GH61 to nowy headset gamingowy w portfolio tajwańskiego producenta. Słuchawki mają w rękawie kilka asów, z DAC ESS Sabre na czele. Czy to wystarczy, by warto było się nimi zainteresować?

Za każdym razem, gdy dostaję nowy sprzęt do testów w pierwszej kolejności rzucam okiem na jego pudełko. W przypadku MSI Immerse GH61 nie było inaczej. Spodziewałem się zobaczyć przechwałki typowe dla gamingowych headsetów: coś o perfekcyjnej symulacji dźwięku przestrzennego, rewelacyjnym mikrofonie czy innych magicznych sztuczkach, mających uczynić z każdego gracza pro-wymiatacza. Producent chwali się jednak zupełnie czymś innym: certyfikatem Hi-Res Audio, zastosowaniem przetworników marki Onkyo czy DAC-iem USB ESS Sabre.
Specyfikacja:
- słuchawki wokółuszne, zamknięte,
- przetworniki dynamiczne o średnicy 40 mm,
- masa 300 g,
- pasmo przenoszenia 20 - 40 000 Hz,
- impedancja 32 Ohm,
- czułość 107 dB/mW,
- mikrofon kierunkowy z pasmem przenoszenia 100 - 10 000 Hz,
- łączność 3,5 mm, USB,
- DAC ESS Sabre,
- cena: 429 zł - sprawdź najniższą cenę na Ceneo
Dlaczego to takie ważne? Bo nie są to cechy charakterystyczne dla słuchawek dla graczy, a kojarzą się raczej z poważnym audio, żeby nie powiedzieć „sprzętem audiofilskim”. To by sugerowało, że nowy model MSI to produkt o wiele bardziej ambitny niż większość jego konkurentów. Tylko czy udało się je zrealizować? Jeśli tak, to w cenie 429 zł mamy materiał na hit.



Co w zestawie?
W dużym pudełku poza samymi słuchawkami znajdziemy wspomnianego już DAC-a USB oraz dwa komplety padów: materiałowe i skóropodobne. Wszystko spakowane w solidne (choć w mojej ocenie nieco zbyt duże) usztywniane etui.
Wygląd i wykonanie
Na pierwszy rzut oka MSI Immerse GH61 nie wyróżniają się na tle większości popularnych słuchawek dla graczy. Na drugi zresztą też nie. Mamy tu wyraźnie wyeksponowane akcenty geometryczne z ostrymi krawędziami i wielkie logo smoka na każdej muszli. Na szczęście dzięki ciemnej, stonowanej kolorystyce całość nie jest nadmiernie krzykliwa i ma szansę przypaść do gustu nawet osobom, którym na co dzień daleko jest do gamingowej estetyki. Można wręcz dojść do wniosku, że to zestaw dla dojrzałego gracza.
Słuchawki w całości zostały wykonane z twardego, matowego tworzywa. Niestety jest ono przeciętnej jakości i nie sprawia najlepszego wrażenia w dotyku.
Okrągłe muszle słuchawek są płaskie, przez co wizualnie wydają się mniejsze niż w rzeczywistości – przynajmniej dopóki nie założymy ich na głowę. Przyozdobione są agresywnym sześciokątnym elementem z charakterystycznym motywem smoka.
Z ciekawszych elementów warto zauważyć, że przy lewej muszli mamy na stałe przytwierdzony przewód oraz mikrofon. Ten ostatni nie jest odczepiany, jak u wielu konkurentów, a wysuwany, natomiast jego pałąk jest co prawda krótki, ale za to bardzo giętki.
Zastosowane w słuchawkach pady są wymienne, a ich klasyczny kształt sprawia, że znalezienie zamienników nie powinno stanowić problemu. W zestawie znajdziemy zresztą od razu dwa komplety: skóropodobny i tekstylny. Za jedno i drugie duży plus.
Warto zauważyć, że muszle z pałąkiem łączą się w taki sposób, by możliwa była regulacja ich kąta nachylenia, obrót o 90 stopni, a nawet złożenie do pozycji transportowej. Nie jestem przekonany czy dwie ostatnie cechy w przypadku konstrukcji gamingowej rzeczywiście okażą się takie przydatne, ale zawsze są mile widziane. Z drugiej strony, widok osób na ulicy z gamingowymi słuchawkami na głowie wcale nie jest taki rzadki w dużych miastach. Do mechanizmu regulacji kąta nachylenia muszli mam natomiast jedno drobne zastrzeżenie – skrzypi i to skrzypi strasznie. Psuje to odbiór sprzętu bardziej niż tutejsze plastiki.
Sam pałąk jest plastikowy, stosunkowo szeroki i elastyczny. To ostatnie nie tylko pomaga mu dopasować się do kształtu głowy, ale i powinno przełożyć się na nieco większą wytrzymałość. Od wewnątrz pałąk wyłożony jest natomiast gąbką pokrytą ekoskórą.
Regulacja długości pałąka odbywa się za pomocą klasycznego rozsuwanego mechanizmu. Ma ona stosunkowo szeroki zakres, a o utrzymanie właściwej pozycji dbają gęsto umieszczone zapadki. Mechanizm sprawia bardzo dobre wrażenie, aczkolwiek brakuje mi tutaj jakichkolwiek oznaczeń, które pozwoliłyby wizualnie oszacować jak szeroko został on rozsunięty.
Przewód przytwierdzony jest na stałe do lewej słuchawki. Ma on długość 1 m, owinięty został wytrzymałym oplotem i zakończony jackiem 3,5 mm. Nie mam do niego większych zastrzeżeń, może z wyjątkiem tego, że jest nieco sztywniejszy niż bym preferował.
Drugim elementem zestawu jest zewnętrzna karta dźwiękowa. Kształtem przypomina ona nieco przerośnięty (ok. 8,5 cm długości) pendrive. Na obudowie znajdziemy klips do ubrań i duże, komfortowe przyciski do regulacji głośności, wyciszania mikrofonu i funkcji symulacji dźwięku 7.1. Dzięki gniazdu jack 3,5 mm możemy do niej podłączyć dowolne inne słuchawki. Do komputera podłączymy ją z kolei za pomocą klasycznego dużego USB-A.
Ergonomia
Słuchawki gamingowe powinny być wygodne i MSI Immerse GH61 na tym polu nie zawodzą. Dzięki szerokiemu zakresowi regulacji powinny bez większego trudu dopasować się do każdej głowy, natomiast za sprawą rozsądnie dobranej masy i siły docisku trzymają się na niej pewnie i nie ciążą nadmiernie nawet przy dłuższych sesjach.
Pady są szerokie, ale dość płytkie. Bez problemu pomieszczą całe małżowiny, aczkolwiek mogą delikatnie uwierać. Do tego niezależnie od założonych nausznic musimy się liczyć z grzaniem w uszy podczas dłuższych sesji. Nie są to poważne problemy, ale nie pozwalają zapomnieć o tym, że akurat mamy na głowie słuchawki.
Izolacja od otoczenia jest całkiem przyzwoita. Trochę lepsze rezultaty na tym polu pozwalają uzyskać pady z ekoskóry, ale także te materiałowe pozwalają odfiltrować znaczną część dźwięków otoczenia.
Obsługa
Słuchawek możemy używać albo osobno, albo w połączeniu z dołączoną do zestawu kartą dźwiękową. W pierwszym przypadku podłączamy je do dowolnego urządzenia z gniazdem jack i trudno mówić o jakiejkolwiek bardziej zaawansowanej obsłudze.
W drugim przypadku kartę dźwiękową podłączamy za pomocą portu USB do komputera. Na pudełku producent informuje wyłącznie o kompatybilności z systemem Windows 10, natomiast zestaw bez problemu działał także z konsolą PlayStation 4, aczkolwiek z pominięciem funkcji symulacji dźwięku przestrzennego. Niezależnie jednak do czego go nie podłączymy, cała obsługa, tj. regulacja głośności, wyciszanie mikrofonu i włączanie trybu 7.1 odbywa się za pomocą przycisków na samej karcie, pełniącej w tym przypadku także rolę pilota.
Oprogramowanie
Nie jest potrzebne żadne dodatkowe oprogramowanie, by korzystać z pełnej funkcjonalności MSI Immerse GH61, ale jeśli chcemy, to ze strony producenta możemy pobrać aplikację Nahimic for Headset. Oferuje ona dodatkowy interfejs graficzny dla najważniejszych funkcji zestawu oraz (bardzo) prosty equalizer, z pomocą którego możemy dopasować dźwięk do swoich potrzeb.
Choć interfejs aplikacji jest całkiem przyjemny dla oka, tak jej funkcjonalnością nie jestem zachwycony. Tutejszy korektor jest dość ubogi, a presety raczej pogarszają brzmienie, niż je poprawiają.
Brzmienie i jakość dźwięku
MSI Immerse GH61 to zestaw przeznaczony do grania, niekoniecznie do słuchania muzyki i te priorytety dają o sobie znać w zasadzie przez cały czas. Z drugiej strony, w obydwu scenariuszach radzi on sobie całkiem dobrze.
W kontekście słuchania muzyki pochwalić muszę przede wszystkim dwie rzeczy. Pierwszą jest odwzorowanie wysokich tonów, które są ładnie rozciągnięte i wybrzmiewają bardzo naturalnie, a na pewno dużo lepiej, niż oczekiwałbym tego po headsecie gamingowym. Drugą, być może nawet ważniejszą kwestią jest wysoka dynamika, którą zestaw potrafi zaoferować.
Najmniej podobały mi się tony średnie, którym wyraźnie brakuje klarowności. W niektórych utworach może to przesadzać, natomiast bilans generalnie zostaje na plus. Tony niskie mogłyby mieć lepsze zejście i często zdarza się im ginąć w przekazie, jednak są szybkie, nieźle kontrolowane i ładnie zróżnicowane.
Podczas grania zestaw ewidentnie wyższy priorytet daje dostarczeniu graczowi najważniejszych informacji niż zapewnieniu atrakcyjnego brzmienia. Scena dźwiękowa kreowana jest w taki sposób, by dźwięki w stylu strzałów i kroków wybijały się na pierwszy plan oraz były łatwe do zlokalizowania w przestrzeni. Cel ten udało się zresztą zrealizować bardzo dobrze i to nawet w grach o rozbudowanej oprawie audio, z którymi konkurenci testowanego modelu miewają problemy.
Niestety odbywa się to kosztem reprodukcji innych dźwięków. W szczególności niższe tony średnie zepchnięte zostają na dalszy plan i mają tendencję do zlewania się w jedną masę. Można to potraktować jako wadę testowanego zestawu, jednak tutaj kluczowe w mojej ocenie okazują się priorytety. Ze swojej strony podczas rozgrywki – szczególnie online – jako bardziej wartościowe uważam dodatkowe informacje, pozwalające mi na komfortową grę ze słuchu, niż stuprocentowy realizm oprawy. W tym kontekście MSI Immerse GH61 spisały się na medal, szczególnie mając na uwadze ich docelowe przeznaczenie.
Podobnie jak większość rywali, testowany zestaw oferuje symulację dźwięku przestrzennego w konfiguracji 7.1. Choć nie jestem fanem tego typu rozwiązań, tak tutejsze oceniam bardzo pozytywnie. Efekt kreuje wiarygodną scenę, dodatkowo eksponując wszystkie informacje na temat lokalizacji poszczególnych źródeł pozornych. Symulacja rewelacyjnie spisuje się w grach, jednak trzeba mieć na uwadze, że na skutek jej aktywacji dźwięk zostaje mocno zniekształcony.
Mikrofon
Mikrofon w MSI Immerse GH61 sprawdza się bardzo dobrze. Rejestrowany głos jest ocieplony i delikatnie skompresowany, ale przy tym wyraźny i pozbawiony zniekształceń. Przydałoby się tu może troszeczkę więcej wyższej średnicy i tonów wysokich, dzięki czemu dźwięk stałby się bardziej klarowny, ale i tak jest dobrze.
Od strony użytkowej warto mieć na uwadze dwie rzeczy. Po pierwsze, zastosowany tutaj mikrofon ma lekką tendencję do zbierania dźwięków otoczenia, co w niektórych sytuacjach może się okazać kłopotliwe. Po drugie, nie mamy tutaj zabezpieczenia w postaci gąbki, więc trzeba mocno pilnować jego ustawienia – w innym przypadku niektórym głoskom lub po prostu oddychaniu mogą towarzyszyć nieprzyjemne przydźwięki.
Podsumowanie
MSI Immerse GH61 to wyjątkowo ciekawy headset dla graczy. Producent chwali się zastosowaniem komponentów klasy w zasadzie audiofilskiej i podejście takie zdecydowanie zaprocentowało. Co prawda sam zestaw sprzętem audiofilskim zdecydowanie nie jest, ale ze świecą szukać na rynku konkurentów, którzy w podobnej cenie mogliby się pochwalić brzmieniem o równie dużej dynamice czy z tak dobrze odwzorowanymi wysokimi tonami.
Z innych zalet koniecznie trzeba wspomnieć o niezłym mikrofonie oraz bogatym wyposażeniu. Podejrzewam, że wielu użytkowników doceni już samo to, że w komplecie ze słuchawkami dostajemy aż dwie pary padów – z ekoskóry i tekstylne – a przecież oprócz nich mamy jeszcze solidne etui transportowe.
A wady? Też są, choć na tle zalet raczej skromne. Przede wszystkim lepsze mogłyby być materiały, z których słuchawki zostały wykonane. Nie dość, że zastosowane przez producenta plastiki sprawiają wrażenie tanich, to do kompletu mamy skrzypiące zawiasy przy muszlach. Niestety psuje to odbiór sprzętu, choć nie na tyle, by go zdyskwalifikować.
No i co mogę powiedzieć? MSI Immerse GH61 zrobiły na mnie bardzo dobre wrażenie. Nie jest to może zestaw idealny i na pewno jest tutaj kilka rzeczy, które warto byłoby poprawić, ale to w dalszym ciągu jedna z bardziej atrakcyjnych propozycji w swojej cenie. Jeśli szukamy bezkompromisowego headsetu do gier – z czystym sumieniem polecam.
OCENA: 8/10
Wady:
- Obudowa wykonana z niezbyt przyjemnego plastiku
- Skrzypiący mechanizm odchylania muszli
- Przymocowany na stałe przewód
Zalety:
- Bardzo dobra jakość dźwięku, z wysoką dynamiką i dobrze odwzorowanymi tonami wysokimi
- Bardzo dobre odwzorowanie przestrzeni wraz z wiarygodną symulacją dźwięku przestrzennego
- Niezły mikrofon
- Dwa komplety padów i etui transportowe w zestawie