Wywaliłem Xiaomi i wstawiłem Dreame PM10. Oddycham w końcu lepiej (test)

Dreame wjechał do polskich sklepów z nową kategorią sprzętów, to futurystyczne oczyszczacze powietrza. Sprzęt jest tak kosmiczny, że jeśli go do czegoś można porównać, to co najwyżej do oczyszczaczy Dyson. O Dreame PM10 można powiedzieć wszystko, ale nie to, że się nie rzuca w oczy.

Lech Okoń (LuiN)
10
Udostępnij na fb
Udostępnij na X
Wywaliłem Xiaomi i wstawiłem Dreame PM10. Oddycham w końcu lepiej (test)

Oczyszczacz powietrza zmienia jakość życia

Oczyszczacz powietrza pracuje u mnie cały rok. To nie tylko błogosławieństwo w okresie grzewczym, gdy sąsiedzi „palą oponami”, ale też ograniczenie ilości roztoczy czy szkodliwych chemikaliów, które wdychamy podczas snu i pracy. W naszym otoczeniu fruwają różnego rodzaju lotne związki organiczne, uwalniane z wykładzin, mebli, środków konserwujących czy rozpuszczalników. Fruwa sobie w tym silnie toksyczny formaldehyd, który drażni układ oddechowy i może doprowadzić do astmy, a także uważany jest za kancerogenny. W pracy, w której co chwila przyjeżdżają kolejne, „pachnące nowością” sprzęty, ekspozycja na te różnego typu resztki chemikaliów jest duża.

Dalsza część tekstu pod wideo
Wywaliłem Xiaomi i wstawiłem Dreame PM10. Oddycham w końcu lepiej (test)

Po latach skupiania się na wychwycie z powietrza przede wszystkim cząstek stałych, coraz uważniej zacząłem patrzeć w stronę filtracji nie tylko tych drobin, ale i też szkodliwej chemii. Kupiłem nawet specjalne filtry do starego oczyszczacza Xiaomi, by jakkolwiek go podkręcić. Gdy jednak dojechał do mnie AirPursue Dreame PM10 odkryłem, że z Xiaomi jedynie traciłem czas. Szybko wyniosłem Xiaomi Smart Air Purifier i wreszcie odetchnąłem z ulgą. Po kilku tygodniach pozbyłem się wreszcie porannego kaszlu i wiecznie zatkanego nosa. Ten sprzęt działa naprawdę, a nie tylko udaje... A wygląda jak z filmu Science-Fiction.

Dreame PM10 mówi patrz na mnie

Dreame PM10 został zaprojektowany z myślą o nowoczesnych wnętrzach — jego futurystyczna, obracająca się kulista głowica i minimalistyczna podstawa mocno wyróżniają się na tle klasycznych oczyszczaczy. Producent postawił na estetykę, która nie każdemu przypadnie do gustu. W nowoczesnym lofcie czy biurze urządzenie może być ozdobą, ale w tradycyjnym salonie może wyglądać trochę dziwacznie.

Wywaliłem Xiaomi i wstawiłem Dreame PM10. Oddycham w końcu lepiej (test)

Na plus należy zaliczyć wysoką jakość wykonania: solidne materiały, precyzyjne spasowanie elementów i magnetyczne panele, które ułatwiają dostęp do filtrów. Ukryte kółka w podstawie pozwalają łatwo przemieszczać urządzenie między pomieszczeniami, nie rysując podłóg. Całość sprawia wrażenie produktu premium, choć niektóre elementy – jak stosunkowo niewielki ekran LCD – mogą rozczarować w tej klasie cenowej.

Do końca trwania testów nie było też możliwości wyłączenia tego ekranu, co w moim odczuciu psuje estetykę tej szklanej kuli, automatycznie obracającej się na boki. Na wyświetlaczu jesteśmy w stanie zobaczyć aktualne poziomy substancji szkodliwych, temperaturę czy wilgotność powietrza. A przy zmianach zainicjowanych aplikacją czy przyczepianym magnetycznie pilotem też rodzaj trybu (zwierzęta, dyskretny lub ręczny), poziom mocy wentylatora czy stan zużycia filtrów.

Wywaliłem Xiaomi i wstawiłem Dreame PM10. Oddycham w końcu lepiej (test)

Każda, ale to każda osoba, która odwiedzała mnie podczas testów, pytała „a cóż to takiego”, wyrażając chwilę później swoją opinię... Od krytyki po pełny zachwyt. Jedno jest pewne — Dreame PM10 nie budzi obojętności.

Co tak właściwie potrafi to cacko?

PM10 korzysta z czterostopniowego systemu filtracji:  
- Pre-filtr wychwytuje większe cząstki, kurz i sierść,
- Warstwa jonów srebra redukuje drobnoustroje,
- Filtr HEPA H13 usuwa 99,97% cząstek do 0,3 mikrona,
- Filtr węglowy neutralizuje zapachy i szkodliwe gazy.

Dodatkowo zastosowano technologię UVC oraz plazmową (PlasmaNova), które mają aktywnie niszczyć bakterie, wirusy i inne mikroorganizmy. To rozwiązanie, określane jako „Dual Elimination Technology”, jest rzadko spotykane w domowych oczyszczaczach powietrza tej klasy, choć plazmą od lat szczyci się choćby Sharp.

Wywaliłem Xiaomi i wstawiłem Dreame PM10. Oddycham w końcu lepiej (test)

PM10 skutecznie eliminuje nie tylko pyłki i alergeny, ale także różnego rodzaju zapachy, w tym po zwierzętach, gotowaniu czy rozpakowywaniu mebli i elektroniki prosto z fabryk (formaldehyd i inne). Innowacyjny filtr formaldehydowy w urządzeniu nie wymaga wymiany czy konserwacji — rozkłada szkodliwy gaz do wody i dwutlenku węgla.

Wywaliłem Xiaomi i wstawiłem Dreame PM10. Oddycham w końcu lepiej (test)

Wydajność oczyszczania (CADR) wynosi 300 m³/h, co pozwala na efektywne oczyszczanie pomieszczeń do 36 m² (choć producent sugeruje nawet do 100 m² – warto traktować to z rezerwą). W codziennym użytkowaniu PM10 radzi sobie dobrze nawet w większych, otwartych przestrzeniach, choć przy bardzo wysokim zanieczyszczeniu czas oczyszczania może się wydłużyć lub dłużej sprzęt będzie musiał pracować na pełnych obrotach. W ofercie producenta jest też model PM20 z wyższym CADR 400 m³/h i funkcją ogrzewania pomieszczeń (do 40 stopni).

Ogrom czujników

Dzięki radarowi opartemu o fale milimetrowe oczyszczacz wykrywa obecność ludzi i automatycznie kieruje strumień powietrza w ich stronę, a także dostosowuje moc oczyszczania do aktualnych warunków. Wykrywanie osób może czasem wariować, gdy po pomieszczeniu porusza się więcej osób, ale w tej sytuacji możemy też włączyć jedną ustaloną pozycję, jak i oscylację w zakresie 45, 90 i 180 stopni.

Wywaliłem Xiaomi i wstawiłem Dreame PM10. Oddycham w końcu lepiej (test)

Dreame PM10 wyposażono w rozbudowany zestaw czujników, który w czasie rzeczywistym rozpoznaje szereg substancji zawartych w powietrzu:
- PM1, PM2.5, PM10 (pyły zawieszone),
- TVOC (lotne związki organiczne),
- formaldehyd (HCHO),
- temperatura i wilgotność.

Interaktywny wyświetlacz LCD prezentuje w czasie rzeczywistym dane o jakości powietrza, a aplikacja mobilna Dreame umożliwia zdalne sterowanie, podgląd historii pomiarów i ustawianie harmonogramów. Warto jednak zaznaczyć, że część zaawansowanych funkcji dostępna jest wyłącznie przez aplikację, co może być irytujące dla osób preferujących tradycyjne sterowanie.

Wywaliłem Xiaomi i wstawiłem Dreame PM10. Oddycham w końcu lepiej (test)

Z bliżej nieznanych mi przyczyn w zakładce „Dane dotyczące jakości powietrza” poszczególnie pomiary nie mają podanej skali na osi X. Szczęśliwie jednak dotknięcie wykresu powoduje wyświetlanie wartości dla danego punktu. Nie do końca zadowolony jestem też z pomiarów temperatury, która wiecznie była podniesiona o około 2 stopnie Celsjusza, a poziom wilgotności zdawał się wyraźnie zaniżony w stosunku do 2 innych higrometrów.

Warto przy tym pamiętać, że sondy pomiarowe zaszyte w oczyszczaczach z reguły mają trudniej ze swoimi pomiarami. Dreame PM10 przynajmniej nie dostawał ataków paniki od włączonego nawilżacza powietrza, ani też nie miał efektu samonakręcającego się perpetuum mobile. To ostatnie, nagminne w przypadku Xiaomi, to sytuacja, gdy im wydajniej pracuje filtr powietrza, tym więcej cząstek stałych wykrywa oczyszczacz i tym mocniejszy tryb włącza, aż do maksymalnego wycia w nieskończoność. Tutaj tego nie było i oczyszczacz nie budził mnie nagle w środku nocy.

Dreame PM10 na co dzień

PM10 oferuje kilka trybów pracy: automatyczny, komfortowy, dedykowany dla właścicieli zwierząt (zwiększona filtracja i przepływ powietrza). W trybie komfortowym poziom hałasu nie przekracza 36 dB, co pozwala na nieprzerwany sen nawet przy włączonym oczyszczaczu. Przy ustawieniach 1-3 w 10-stopniowej skali mocy oczyszczacza w ogóle nie słyszałem.

Sterowanie możliwe jest przez aplikację, pilot (z magnetycznym uchwytem) oraz komendy głosowe (również offline). Niektóre ustawienia, np. szczegółowa konfiguracja harmonogramów czy personalizacja trybów, wymagają korzystania z aplikacji, co nie każdemu przypadnie do gustu. Sterowanie głosowe natomiast wymaga zaglądania do instrukcji. Na jej ostatniej stronie znajdziemy długą listę szczegółowych komend w języku angielskim. Nie ma tutaj ani grama sztucznej inteligencji i patrząc na obecne standardy asystentów głosowych, szybko odechciewa się korzystania z tej funkcji.

Stale aktywny wyświetlacz nieustannie informuje nas o jednym z parametrów otoczenia. Jest jednak czytelny dopiero z bliska. W praktyce więc najczęściej zagląda się do aplikacji bądź łapie za pilot przyczepiany magnetycznie do frontu urządzenia. Jednak po kilku dniach tego lekkiego niedosytu, że nasz futurystyczny oczyszczacz nie jest jednocześnie komputerem kwantowym i nie ma ChatGPT, wjeżdża standardowe użytkowanie i wszystko dzieje się automatycznie.

Wywaliłem Xiaomi i wstawiłem Dreame PM10. Oddycham w końcu lepiej (test)

Obrotowa głowica porusza się właściwie bezegłośnie, przyjemna bryza przelatuje po całym pomieszczeniu. Gdy wchodzimy do mieszkania, to nie czujemy już jakichś zapachów przypominających ostatnie gotowanie czy wspomnienia czyichś perfum, lecz zapach czystości. Autentycznie oddycha się po prostu lżej i przyjemniej.

Według aplikacji filtr węglowy wymienia się raz do roku (Dreame DVK3 - 249 zł), a kompozytowy raz na 2 lata. Co ważne, nie dopłacamy nic do filtra formaldehydu, za który u Xiaomi płaciłem 170 zł co 3-4 miesiące (jeden filtr do wszystkiego). Eksploatacja należy więc do tych relatywnie tanich, pomimo większej skuteczności i wyższej klasy produktu.

Podsumowanie

Oczyszczacz powietrza AirPursue Dreame PM10 nie jest tanim urządzeniem ani tym bardziej jakoś specjalnie dyskretnym wizualnie w pomieszczeniu. To kawał sprzętu, który rzuca się w oczy, szczególnie przy tradycyjnych aranżacjach wnętrz. Jeśli jednak u Ciebie oczyszczacz ten stanie się ozdobą, odpłaci Ci za to niezwykle dużą wydajnością, topową kulturą pracy i faktyczną poprawą zarówno jakości, jak i zapachu powietrza.

Wywaliłem Xiaomi i wstawiłem Dreame PM10. Oddycham w końcu lepiej (test)

To także gratka dla osób z alergiami czy trzymających w domu zwierzęta. Skuteczna filtracja pozwala na wolną od trosk codzienność, w tym spokojny sen bez ochrypiałego gardła i zatkanego nosa. Nie na się przy tym ukryć, że pierwsze sprzęty w nowej kategorii produktowej Dreame to taki trochę pokaz siły. Śledzenie położenia osób w pomieszczeniu i kierowanie na nie podmuchu powietrza, własny asystent głosowy (ze swoimi bolączkami), uparcie włączony, ale przy tym malutki wyświetlacz — jedne rzeczy się udały i robią wrażenie, o innych łatwo zapomnieć.

Wywaliłem Xiaomi i wstawiłem Dreame PM10. Oddycham w końcu lepiej (test)

Najważniejsze jednak w tym wszystkim jest to, że pomimo brawurowego designu i takiego trochę łapania kilku srok za ogon, Dreame nie zapomniał o tym, co jest najważniejsze w oczyszczaczu powietrza — skutecznej filtracji i cichej pracy. Dezynfekujący duet UVC + Plazma, a do tego niewymagający konserwacji czy wymian filtr rozkładający formaldehyd to cechy stawiające produkt hongkondzkiej na najwyższej półce. A przy tych nudnych, wręcz medycznych klocach konkurencji, Dyson wreszcie doczekał się potężnego i odważnego wizualnie konkurenta.

Dreame PM10: 8,5/10
plusy
  • Futurystyczny design i wysoka jakość wykonania
  • Skuteczny, czterostopniowy system filtracji (HEPA H13, formaldehyd, UVC, plazma)
  • Bardzo cicha praca (tryb nocny poniżej 36 dB)
  • Zaawansowane czujniki i automatyzacja (np. kierowanie powietrza w stronę osoby)
  • Tryb dla zwierząt domowych i dedykowane funkcje dla alergików
  • Łatwa konserwacja, brak konieczności wymiany filtra formaldehydowego
  • Mobilność dzięki ukrytym kółkom, wygodny dostęp do filtrów
  • Sterowanie przez aplikację, pilot i głos
minusy
  • Wysoka cena
  • Design nie pasuje do każdego wnętrza
  • Niewielki ekran LCD, trudny do odczytania z daleka
  • Część funkcji dostępna tylko przez aplikację, która bywa nieintuicyjna