Telegram ujawni władzom dane użytkowników. Koniec anonimowości

Telegram zmienia swoją politykę. Od teraz komunikator będzie podawał władzom dane użytkowników w przypadku wydania nakazu rewizji lub innych wniosków prawnych. Ma to zniechęcić przestępców.

Damian Jaroszewski (NeR1o)
12
Udostępnij na fb
Udostępnij na X
Telegram ujawni władzom dane użytkowników. Koniec anonimowości

W zeszłym miesiącu Pavel Durov, CEO Telegrama, został zatrzymany na lotnisku we Francji. Tamtejsze władze oskarżyły go między innymi o umożliwianie prowadzenia działalności przestępczej, a także współudział w rozpowszechnianiu zdjęć przedstawiających wykorzystywanie dzieci i handel narkotykami. Między innymi z tego powodu Telegram zmienia swoje podejście.

Dalsza część tekstu pod wideo

Telegram zmienia podejście

Oskarżenia były związane z aplikacją Telegram, która dla wielu stała się miejscem do dzielenia się nielegalnymi materiałami, między innymi za sprawą tworzenia czatów grupowych aż do 200 tys. osób. Do tego eksperci twierdzą, że komunikator nie miał wystarczającej moderacji, więc stał się siedliskiem dezinformacji, pornografii dziecięcej oraz treści związanych z terroryzmem.

Podczas gdy 99,999% użytkowników Telegrama nie ma nic wspólnego z przestępczością, 0,001% zaangażowanych w nielegalne działania tworzy zły wizerunek całej platformy, narażając interesy prawie miliarda naszych użytkowników.

- powiedział Pavel Durov.

Dodał też, że od teraz Telegram będzie ściślej współpracował z organami bezpieczeństwa. Jeśli wobec jakiegoś użytkownika zostanie wydany nakaz rewizji lub inny wniosek prawny, to platforma udostępni władzom jego dane, w tym adres IP oraz numer telefonu. To duża zmiana, ponieważ do tej pory organy mogły liczyć na podobne informacje tylko w przypadku oskarżenia o terroryzm.

Poza tym Durov zapowiedział, że Telegram tworzy specjalną, dedykowaną grupę moderatorów, która — przy użyciu sztucznej inteligencji — będzie kontrolować treści rozpowszechniane za pomocą platformy. Daphne Keller z Centrum Internetu i Społeczeństwa Uniwersytetu Stanforda uważa, że to wciąż za mało. W wielu krajach Telegram powinien nie tylko usuwać nielegalne treści, ale też informować o nich służby, np. w przypadku pornografii dziecięcej.

Warto też przypomnieć niedawne śledztwo The New York Times, które wykazało ogromną skalę nielegalnych i ekstremistycznych treści, rozpowszechnianych za pomocą Telegrama. Dziennikarze znaleźli ponad 1500 kanałów prowadzonych przez białych suprematysów, którzy za ich pomocą sprzedawali broń oraz narkotyki. Do tego dochodzi kilkadziesiąt czatów grupowych Hamasu, czyli organizacji terrorystycznej.