Space is the limit. Ta czarna dziura ma gdzieś ograniczenia

To najbardziej łakoma czarna dziura jaką kiedykolwiek widzieliśmy. Ogromny obiekt, który miał funkcjonować we wczesnym Wszechświecie, pochłania ogromne ilości materii. Jak wskazują najnowsze analizy łamie przy tym wielokrotnie określone w teorii limity.

Bartłomiej Grzankowski (Grzanka)
2
Udostępnij na fb
Udostępnij na X
Space is the limit. Ta czarna dziura ma gdzieś ograniczenia

Supermasywna czarna dziura, o której mowa, jest dość specyficzna. Możemy określić, że z pewnością istniała we wczesnym Wszechświecie, mniej więcej 1,5 miliarda lat po Wielkim Wybuchu. Możemy też ją obecnie obserwować spoglądając na galaktykę LID-568, której światło dociera do nas z daleka, stąd wiemy jak dużo czasu musiało minąć od momentu, w którym to co widzimy przybyło do naszej okolicy. To jednak nie odległość od Ziemi czyni ją tak wyjątkową. Ta supermasywna czarna dziura ma bowiem niesamowity apetyt. Pochłania bowiem materię w tempie ponad 40-krotności teoretycznego maksimum, czyli limitu (bądź też jasności) Eddingtona.

Dalsza część tekstu pod wideo

Ma tę moc

Czarna dziura gromadząc wokół siebie kosmiczny materiał nie pochłania go tak od razu. Gromadzi się on raczej wokół wewnętrznej krawędzi niczym woda wokół odpływu w wannie, powodując przy tym tarcia doprowadzające do zapłonięcia, których efektem jest widziany przez nas (w przeciwieństwie do czarnej dziury, która pochłania nawet światło) dysk akrecyjny. Ten proces jednak powoduje też w konsekwencji pewien rodzaj ciśnienia, które czasem potrafi zrównać się z wewnętrznym przyciąganiem grawitacyjnym czarnej dziury. To właśnie to miejsce jest limitem Eddingtona.

W przypadku galaktyki LID-568 badacze natrafili na zagadkę – była nią jej wyjątkowo duża jasność. Stała za nią właśnie supermasywna czarna dziura, która jest jednak dość mała (zaledwie 7,2 miliona razy większa od masy Słońca). To właśnie ten trop w połączeniu z niezwykle jasnym dyskiem akrecyjnym doprowadził naukowców do tezy o pochłanianiu przez obiekt ogromnej ilości materii. Co więcej, okres w którym dysk zapłonął tak jasno nie powinien być zbyt długi – możliwe więc, że badacze mieli też trochę szczęścia, gdy skierowali swój wzrok akurat w to miejsce dokładnie w tym czasie. 

Nowe badania odpowiadają też na ważną kwestię. Od dawna bowiem badacze widzieli bardzo ciężkie czarne dziury we wczesnym Wszechświecie. Tak wysokie tempo pochłaniania materii może najlepiej tłumaczyć ich powstanie. Nowe odkrycie to kolejna z poszlak wskazująca także, że we wczesnych Wszechświecie supermasywne czarne dziury powstały raczej nie z zapadających się gwiazd, ale z ogromnych gwiazd i ogromnych skupisk gazu zapadających się bezpośrednio pod wpływem wielkiej grawitacji – wskazuje portal sciencealert.com