Polacy pokochali smartwatche, ale w tych miejscach powinni je zdjąć. To zagrożenie dla państwa
Smartwatche to widok coraz częstszy na ulicach. I nie ma w tym niczego dziwnego. Inteligentne zegarki świetnie uzupełniają smartfony w wielu zadaniach. Dodatkowo wiele z nich, jak monitorowanie naszej aktywności wykonują o znacznie sprawniej. Okazuje się, że mogą one zostać wykorzystane do złych celów i to bez naszej wiedzy.

Wszystko z powodu nowej techniki ataków, którą opracowali izraelscy naukowcy. SmartAttack, bo taką dostał nazwę, to niezwykle niebezpieczna technika, która pozwala na wykradnięcie danych z komputerów, które nawet nie zostały podpięte do sieci. Oznacza to, że wiele miejsc strategicznych, takich jak obiekty rządowe, czy wojskowe jest na niego podatnych.
SmartAttack
Zasada działania jest dość prosta: wystarczy, że ktoś wgra na taki komputer wirusa, chociażby za pośrednictwem zewnętrznego nośnika. To dość trudny, ale nie niewykonalny element całego planu. Pod wpływem złośliwego kodu kluczowe pliki są przesyłane za pomocą... głośnika.



Ten nadaje sygnały w częstotliwościach niesłyszalnych dla ludzi, ale wykrywalnych dla mikrofonów. Złośliwe oprogramowanie na smartwatchu, którego możemy nawet nie być świadomi, odbiera te sygnały, a następnie konwertuje dźwięk do klasycznego zapisu binarnego. Następnie po wyjściu ze strefy chronionej smartwatch łączy się z siecią i przesyła wykradzione informacje do cyberprzestępców, lub wrogich, obcych mocarstw.
Atak ten wskazuje, że w strefach szczególnie chronionych samo odłożenie lub wyłączenie smartfona to zdecydowanie zbyt mało. I najlepszym pomysłem w takich miejscach jest bezwzględny zakaz korzystania z elektroniki użytkowej.