Nawrocki z fatalną wpadką. Warto uczyć się na jego błędzie

Na ostatniej prostej kampanii prezydenckiej jeden z kandydatów, Karol Nawrocki, niechcący zafundował Polakom cenną lekcję z zakresu cyberbezpieczeństwa. Nigdy nie popełniajcie tego błędu, bo możecie stracić nie tylko pieniądze.

Arkadiusz Bała (ArecaS)
26
Udostępnij na fb
Udostępnij na X
Nawrocki z fatalną wpadką. Warto uczyć się na jego błędzie

Media społecznościowe to cudowne narzędzie dla polityków. Wystarczy kilka kliknięć, by puścić w eter dowolną wiadomość i nawiązać kontakt z elektoratem. Jest tylko jeden problem. Niezależnie od sprawowanej funkcji publicznej, trzeba wiedzieć, co i kiedy można udostępniać. W innym wypadku sami prosimy się o kłopoty.

Dalsza część tekstu pod wideo

Poważna wpadka Karola Nawrockiego. Mogło się skończyć tragedią

Doskonałego przykładu tego zjawiska dostarczyła nam trwająca właśnie kampania prezydencka. Karol Nawrocki, na którego już za kilka dni będziemy mogli zagłosować w drugiej turze wyborów, pochwalił się na platformie X swoim selfie z wynikami testu na obecność narkotyków. Z politycznego punktu widzenia to zgrabna zagrywka, nawiązująca do aktualnej narracji. Niestety z perspektywy cyberbezpieczeństwa mamy do czynienia z małą katastrofą.

Wszystko dlatego, że na opublikowanym zdjęciu pojawiła się nazwa laboratorium, w którym wykonano badania oraz kod zlecenia. W połączeniu z innymi danymi osobowymi, które - zwłaszcza w przypadku osób publicznych - stosunkowo łatwo ustalić, osoby o niezbyt czystych intencjach mogą bez trudu uzyskać dostęp do wrażliwych danych pacjenta, w tym numeru PESEL i danych medycznych.

Cenna lekcja dla wszystkich

Dlaczego to takie ważne? Wspomniane dane mogą być później wykorzystane do kradzieży tożsamości, wyłudzenia pożyczki albo przygotowania bardzo wiarygodnej próby phishingu. W każdym z opisanych przypadków ofiara takiego oszustwa ryzykuje utratą pieniędzy, a w niektórych przypadkach także stratami wizerunkowymi.

O wpadce Karola Nawrockiego jako pierwszy doniósł portal Niebezpiecznik w poście na platformie X, przestrzegając przed podobnymi potknięciami swoich czytelników. Ze swojej strony podpisujemy się pod ostrzeżeniem. Publikując zdjęcia dowolnego "papierka" warto się upewnić, że nie ujawniamy w ten sposób żadnych kluczowych danych. Dotyczy to nie tylko wyników badań, ale także biletów z numerami rezerwacji, numeru PESEL na dokumentach czy numeru karty płatniczej (bo - o zgrozo - i takie przypadki się zdarzają). Myślę, że jest to cenna lekcja, którą wszyscy powinniśmy sobie wziąć do serca.