Nawrocki z fatalną wpadką. Warto uczyć się na jego błędzie
Na ostatniej prostej kampanii prezydenckiej jeden z kandydatów, Karol Nawrocki, niechcący zafundował Polakom cenną lekcję z zakresu cyberbezpieczeństwa. Nigdy nie popełniajcie tego błędu, bo możecie stracić nie tylko pieniądze.

Media społecznościowe to cudowne narzędzie dla polityków. Wystarczy kilka kliknięć, by puścić w eter dowolną wiadomość i nawiązać kontakt z elektoratem. Jest tylko jeden problem. Niezależnie od sprawowanej funkcji publicznej, trzeba wiedzieć, co i kiedy można udostępniać. W innym wypadku sami prosimy się o kłopoty.
Poważna wpadka Karola Nawrockiego. Mogło się skończyć tragedią
Doskonałego przykładu tego zjawiska dostarczyła nam trwająca właśnie kampania prezydencka. Karol Nawrocki, na którego już za kilka dni będziemy mogli zagłosować w drugiej turze wyborów, pochwalił się na platformie X swoim selfie z wynikami testu na obecność narkotyków. Z politycznego punktu widzenia to zgrabna zagrywka, nawiązująca do aktualnej narracji. Niestety z perspektywy cyberbezpieczeństwa mamy do czynienia z małą katastrofą.



Wszystko dlatego, że na opublikowanym zdjęciu pojawiła się nazwa laboratorium, w którym wykonano badania oraz kod zlecenia. W połączeniu z innymi danymi osobowymi, które - zwłaszcza w przypadku osób publicznych - stosunkowo łatwo ustalić, osoby o niezbyt czystych intencjach mogą bez trudu uzyskać dostęp do wrażliwych danych pacjenta, w tym numeru PESEL i danych medycznych.
Cenna lekcja dla wszystkich
Dlaczego to takie ważne? Wspomniane dane mogą być później wykorzystane do kradzieży tożsamości, wyłudzenia pożyczki albo przygotowania bardzo wiarygodnej próby phishingu. W każdym z opisanych przypadków ofiara takiego oszustwa ryzykuje utratą pieniędzy, a w niektórych przypadkach także stratami wizerunkowymi.
O wpadce Karola Nawrockiego jako pierwszy doniósł portal Niebezpiecznik w poście na platformie X, przestrzegając przed podobnymi potknięciami swoich czytelników. Ze swojej strony podpisujemy się pod ostrzeżeniem. Publikując zdjęcia dowolnego "papierka" warto się upewnić, że nie ujawniamy w ten sposób żadnych kluczowych danych. Dotyczy to nie tylko wyników badań, ale także biletów z numerami rezerwacji, numeru PESEL na dokumentach czy numeru karty płatniczej (bo - o zgrozo - i takie przypadki się zdarzają). Myślę, że jest to cenna lekcja, którą wszyscy powinniśmy sobie wziąć do serca.