Smartfony gamingowe są dość nieufnie traktowane przez Polaków. Zazwyczaj sporo kosztują, mają przekombinowany, zbyt agresywny wygląd i choć dają niezłego kopa szybkością pracy, to kuleją w innych aspektach. Redmagic 8 Pro pozwala spojrzeć na ten segment inaczej – ten rekordowo wydajny model równie dobrze sprawdzi się jako (nie)zwykły telefon na co dzień. Szkoda tylko, że jest tak bardzo niedopracowany...
W globalnej wersji Redmagic 8 Pro zadebiutował w styczniu, a od lutego jest już dostępny w sprzedaży w Europie. Co prawa pierwsza seria rozeszła się tak szybko, że trzeba czekać na dostawę dłużej niż zazwyczaj, ale chętni w każdej chwili mogą też zamówić smartfon ze strony producenta (https://eu.redmagic.gg) do Polski.
Wkrótce należy spodziewać się też ofert naszych lokalnych dystrybutorów. Cena jest bardzo kusząca. W Europie smartfon oferowany jest w wersji Redmagic 8 Pro Matte z 12 GB RAM i 256 GB za 650 euro, czyli ok. 3100 zł, a edycja Redmagic 8 Pro Void z 16 GB i 512 GB kosztuje 750 euro, czyli około 3600 zł (gdy zaczynałem pisać recenzję, było to bliżej 3500 zł). Biorąc pod uwagę specyfikację, to całkiem niezła oferta – smartfon ze Snapdragonem 8 Gen 2 za „trzy tysie” brzmi nieźle. Zobaczmy, czy warto wydać te pieniądze na Redmagic 8 Pro.
Redmagic 8 Pro dostarczany jest w efektownym, srebrnym pudelku z gamingowymi motywami, w środku znajdziemy jednak dość skromny zestaw – poza smartfonem jest to kabel podwójnie zakończony złączem USB-C, ładowarka 65 W, tekturka z QR-kodami do strony producenta, kluczyk do karty SIM, a także pokrowiec na telefon, wykonany z twardego, przezroczystego plastiku. Etui przykrywa praktycznie tylko dół i górę obudowy, a boki są odsłonięte. Po nałożeniu poprawia trzymanie telefonu, niestety ma też wadę – szybko się rysuje i matowieje, przez co traci estetyczny wygląd.
Źródło zdjęć: Telepolis.pl