Marvel’s Midnight Suns. Nie lubisz Marvela? Po tej grze polubisz


Jako fan komiksowego superbohaterstwa czekałem na grę Marvel’s Midnight Suns. Nie liczyłem na rewolucję, ale na ciekawą i wymagającą rozgrywkę z ulubionymi bohaterami. Czy to dostałem? Tego dowiesz się z mojej recenzji.

Damian Jaroszewski (NeR1o)
2
Udostępnij na fb
Udostępnij na X
Marvel’s Midnight Suns. Nie lubisz Marvela? Po tej grze polubisz

W tym roku czekałem na kilka gier. Wśród nich były między innymi God of War: Ragnarok oraz Gotham Knights, które miałem już okazję zrecenzować. Nie wszystkie spełniły pokładane w nich nadzieje i bałem się, że podobnie stanie się z Marvel’s Midnights Suns. W tym przypadku nie liczyłem nie wiele. Zdawałem sobie sprawę, że nie będzie to gra rewolucyjna. Chciałem jedynie solidnej produkcji, która zapewni mi rozrywki na wiele godzin. Po kilkudziesięciu godzinach już wiem, czy to się udało, a Ty dowiesz się tego z lektury tej recenzji. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Czym jest Midnight Suns?

Marvel’s Midnight Suns to produkcja studia Firaxis Games, które powinniście znać przede wszystkim z serii Cywilizacja oraz XCOM. Bez zawahania można powiedzieć, że są to ludzie, którzy wiedzą, jak robić gry z mechaniką turową. Pokusiłbym się nawet o stwierdzenie, że Midnight Suns to taki XCOM, tylko z bohaterami Marvela. Różnic między obiema produkcjami jest sporo, ale główne założenia, czyli właśnie walka, polegają w dużej mierze na tym samym, ale o tym bardziej szczegółowo w dalszej części.

Marvel’s Midnight Suns. Nie lubisz Marvela? Po tej grze polubisz

Pod względem fabularnym mamy do czynienia z historią typowo komiksową. Doktor Faustus budzi do życia pradawną istotę – Lilith, matkę demonów, która jest zagrożeniem dla życia na całej Ziemi. To przeciwniczka potężna, z którą problemy mogą mieć nawet najpotężniejsi herosi na naszym globie. Jednak nie jest to pierwszy raz, kiedy Lilith jest zagrożeniem dla naszego świata. Już raz udało się ją pokonać dzięki tajemniczej postaci, znanej jako Hunter. Bohaterowie postanawiają ją przebudzić. Tutaj do gry wchodzimy my, gdyż mamy możliwość spersonalizowania bohatera. Możemy wybrać mu płeć oraz wygląd. To o tyle ciekawe, że do tej pory Marvel nie pozwalał na tego typu dowolność. Zawsze graliśmy bohaterami znanymi z uniwersum, więc to spora zmiana.

Szybko okazuje się (UWAGA! Mały spojler!), że Hunter to dziecko Lilith. Niestety, przebudzenie nie idzie zgodnie z planem i bohater lub bohaterka nie pamięta, jak pokonać własną matkę. Nienawidzi jej, chce uratować świat, ale po prostu nie wie, jak tego dokonać. Przywrócenie mu/jej pamięci staje się jednym z zadań Avengersów. Tymczasem Lilith krąży po świecie i swoją mocą zaczyna zarażać znanych antagonistów, np. Venoma czy Sabertootha, których herosi również muszą powstrzymać.

Marvel’s Midnight Suns. Nie lubisz Marvela? Po tej grze polubisz

Historia nie jest szczególnie wyszukana. Jak już pisałem, jest to typowo komiksowa fabuła. Jednak wypada przyzwoicie. W trakcie rozgrywki chce się poznawać kolejne wydarzenia i to jest w tym wszystkim najważniejsze. Twórcy postanowili też na budowanie relacji między poszczególnymi bohaterami. Dlatego możemy z nimi rozmawiać czy też uczestniczyć w dodatkowych czynnościach, jak granie na konsoli, treningi czy oglądanie filmów. W ten sposób nawiązują się przyjaźnie, które z kolei dają nam dodatkowe możliwości czy bonusy. Sprawdza się to całkiem nieźle. Jedynie z czasem przydługie dialogi zaczynają nużyć i zaczyna pojawiać się pokusa szybkiego przeklikiwania rozmów, aby ruszyć na kolejną misję. Jednak warto wszystkie je, jeśli nie przesłuchać, to chociaż przeczytać, bo dzięki temu lepiej poznajemy każdego aktora na tej scenie.

Rozgrywka

Rozgrywkę można podzielić na dwa osobne etapy. Z jednej strony mamy czas między misjami, kiedy to znajdujemy się w bazie wypadowej bohaterów, określanej jako Opactwo. Tam swoje pokoje mają wszyscy herosi i tam w dużej mierze poznajemy fabułę gry. Sama lokalizacja jest duża i skrywa przed nami mnóstwo tajemnic i dodatkowych aktywności. Warto od czasu do czasu przejść się po okolicy, aby odkryć nowe pomieszczenie czy misję spoza głównej fabuły.  Samych aktywności jest całe mnóstwo i są one niemal obowiązkowe pomiędzy misjami. U Doktora Strange’a możemy otwierać zebrane Artefakty, a u Tonyego Starka cewki gamma. Poza tym przeprowadzamy u nich badania, które pozwalają na odblokowanie kolejnych elementów w czymś na kształt laboratorium. Do Kapitan Marvel idziemy, aby wysyłać bohaterów na dodatkowe misje, a u Blade’a trenujemy i ulepszamy karty.

Marvel’s Midnight Suns. Nie lubisz Marvela? Po tej grze polubisz


Zasadniczo wygląda to tak, że idziemy na misję. Po powrocie z niej idziemy spać. Po obudzeniu się obskakujemy wszystkich bohaterów w opactwie i robimy dostępne aktywności. Po tym ponownie ruszamy na misję. I tak w kółko. Chociaż może to wyglądać monotonnie, to w rzeczywistości wcale takie nie jest. Po pierwsze, całe to odblokowywanie artefaktów i cewek gamma daje nam wymierne korzyści w postaci nowego wyposażenia czy kart. Po drugie, zajmuje dosłownie chwilę i wszystko jest blisko siebie, więc można to szybko załatwić. Po trzecie, co jakiś czas pojawiają się dodatkowe wydarzenia, związane z bohaterami, jak np. próba zorganizowania przyjęcia niespodzianki z okazji urodzin Magik. Bohaterowie zastanawiają się co dla niej przygotować i starają się to przed nią ukryć. Niby głupotka, ale buduje ten świat i pokazuje herosów w bardziej ludzkim wydaniu.

Nie sposób pominąć też kwestii kosmetycznych. Bohaterowie mają różne stroje, które możemy odblokować w trakcie gry. Inaczej mogą prezentować się w samym Opactwie, a inaczej w trakcie walki. Możemy nawet decydować o ich stroju kąpielowym. Wydaje mi się to mocno wrzucone na siłę i kompletnie niepotrzebne, ale jeśli ktoś lubi takie kwestie, to czemu nie. Do tego dochodzi też kupowanie dodatków do pokoju naszego bohatera, które jest jeszcze bardziej bezużyteczne.

Marvel’s Midnight Suns. Nie lubisz Marvela? Po tej grze polubisz

Jeśli chodzi o samą walkę, to na pierwszy rzut oka przypomina ona to, co dzieje się w serii XCOM. To jednak tylko częściowo prawda, bo chociaż podstawy są takie same, to jednak różnice są znaczące. W Midnight Suns mamy trzech bohaterów (poza kilkoma wyjątkami sami decydujemy, kogo bierzemy na misję, chociaż w tych fabularnych zawsze w zespole musi być Hunter). Dobór odpowiednich bohaterów często jest kluczowy. Chyba nie muszę tłumaczyć, że nie ma sensu zabierania na misję herosów, którzy tylko zadają obrażenia. Warto mieć ten kogoś leczącego czy odgrywającego rolę tanka (np. z umiejętnością prowokowania przeciwników lub nakładania gardy, czyli dodatkowej tarczy).

Każdy z nich dysponuje konkretnymi umiejętnościami, które przedstawiane są za pomocą kart. Te są losowane na początku gry i dobierane przy każdej kolejnej turze lub przy użyciu karty, która na to pozwala dodatkowo (np. po użyciu kart dobierz 3 dodatkowe karty). W każdej turze mamy określoną liczbę użyć kart, ruchów oraz wymian kart (jeśli jakaś nie jest przydatna, to możemy ją w danej chwili usunąć i zastąpić inną, losową). Podstawowe umiejętności kosztują tylko punktu użycia kart. Gdy je wykorzystamy, dostajemy dodatkowo punkty heroizmu, które z kolei możemy wydać albo na użycie kart specjalnych (o ile mamy je na ręce), albo na dodatkowe czynności spoza dostępnej puli, jak np. rzucenie w przeciwnika jakimś przedmiotem na polu walki czy przywalenie go uliczną latarnią. Od nas samych zależy, czy stracenie w tym momencie punktów heroizmu jest opłacalne, czy nie. Oczywiście heroizm możemy też zdobywać dodatkowo za pomocą niektórych kart, które dają taki bonus.

Marvel’s Midnight Suns. Nie lubisz Marvela? Po tej grze polubisz


Chociaż brzmi to skomplikowanie, to w praktyce system jest bardzo prosty i każdy szybko powinien złapać najważniejsze założenia. Dostępne ataki są bardzo różne i nakładają też różne efekty na przeciwników. Jedne mogą ich odrzucić, co np. pozwala zadać obrażenia dwóm wrogom jednocześnie. Inne ogłuszają lub prowokują, przez co możemy zdecydować, że zaatakowany zostanie inny z naszych bohaterów. W ogólnym rozrachunku system jest bardzo ciekawy i wymaga ciągłego kombinowania. Walka jest bardzo taktyczna. Jedną z trudniejszych misji pobocznych powtarzałem kilkukrotnie, aż zrozumiałem swoje błędy i możliwości wybranych herosów. Za kolejnym podejściem przeszedłem ją bez większego problemu.

Marvel’s Midnight Suns. Nie lubisz Marvela? Po tej grze polubisz

Mam tylko dwa zarzuty, jeśli chodzi o walkę. Po pierwsze, nie zawsze kamera działa tak, jak byśmy tego chcieli. Niektóre ataki np. promień fotonowy Kapitan Marvel, zadaje obrażenia w linii prostej i trzeba bohaterkę odpowiednio ustawić. Kamera nie zawsze na to pozwalała, bo czasami nie można jej obrócić w sposób w danym momencie idealny. Druga kwestia dotyczy przeciwników, którzy z czasem stają się monotonni. Jest kilka rodzajów żołnierzy Hydry, którzy ciągle robią to samo. Tylko co jakiś czas wprowadzane jest urozmaicenie w postaci jakiegoś bossa, a oni zazwyczaj mają jakieś określone umiejętności, np. Venom może daną postać unieruchomić, a Crossbones rzuca granatami, które zdają obrażenia strefowe. Wprowadza to duże urozmaicenie i tak naprawdę czeka się na kolejnych tego typu przeciwników.

Oprawa audiowizualna i kwestie techniczne

Pod względem technicznym Marvel’s Midnights Suns nie jest żadną rewolucją. Grafika jest przeciętna. Ataki specjalne bohaterów prezentują się nieźle, ale już ich twarze czy mimika momentami wyglądają jak w grze mobilnej. Nie wymagam od tego typu produkcji oprawy rodem z God of War: Ragnarok czy Call of Duty: Moder Warfare II, ale myślę, że jest tutaj pole do dużej poprawy. Momentami jest naprawdę biednie. Co gorsze, wielu bohaterom nie poświęcono również dużo uwagi, przez co wypadają bardzo nierówno.

Marvel’s Midnight Suns. Nie lubisz Marvela? Po tej grze polubisz


Jakby tego było mało, to leży i kwiczy optymalizacja. Grałem na komputerze z procesorem AMD Ryzen 3 3600XT, 16 GB pamięci RAM oraz grafiką GeForce RTX 3070. Nie jest to może wyjątkowo potężna maszyna, ale w rozdzielczości 1080p nie ma z najnowszymi grami żadnych problemów. A jednak Midnight Suns potrafi momentami mocno przycinać i nie pomaga zmniejszenie jakości wyświetlanej grafiki. Wygląda to tak samo na ustawieniach wysokich i średnich, co sugeruje jakiś problem z samym silnikiem, a nie niewystarczającą mocą PC-ta. Do tego dochodzą długie czasy ładowania i to pomimo zainstalowania gry na dysku SSD. Co prawda był to nośnik SATA, ale przy tych 400-500 Mb/s i tak powinno to wyglądać dużo lepiej.

Marvel’s Midnight Suns. Nie lubisz Marvela? Po tej grze polubisz

Natomiast dobrze wypada dźwięk. Efekty i muzyka są przyjemne dla ucha. Na duże pochwały zasługuje też dubbing postaci. W poszczególnych herosów wcielają się aktorzy znani z różnych seriali czy filmów, np. Michael Jai White jako Blade czy Graham McTavish jako Doctor Doom oraz Johnny Blaze. Niestety, twórcy nie pokusili się o polski dubbing. Na szczęście cały interfejs i wszystkie napisy są już dostępne w naszym rodzimym języku i mi to w zupełności wystarczy. 

Podsumowanie

Marvel’s Midnight Suns to gra, która mnie nie zawiodła. Jest mniej więcej taka, jakiej oczekiwałem. Nie ma tutaj żaden rewolucji. Nie wyznacza nowych trendów, ani też nie wywraca świata gier do góry nogami. To po prostu solidna produkcja na kilkadziesiąt, a może nawet kilkaset godzin zabawy w przypadku chęci odblokowania całej zawartości. Niektóre elementy, jak stroje bohaterów czy kupowanie elementów wyposażenia do pokoju wydają mi się całkowicie zbędne. Sama rozgrywka bywa też momentami nużąca, przynajmniej między kolejnymi walkami. Gra niejako wymusza na nas powtarzanie tych samych czynności. Dobrze, że można to zrobić w miarę szybko, więc nie przeszkadza aż tak bardzo, jak np. w Gotham Knights.

Marvel’s Midnight Suns. Nie lubisz Marvela? Po tej grze polubisz


Fabuła jest typowo komiksowa, ale ciekawa. Jednak największą zaletą jest sama rozgrywka, a konkretnie walka. Potyczki są różnicowane i wymagające. Co prawda żołnierze Hydry robią praktycznie co chwile to samo, ale już walki z bossami wprowadzają za każdym razem innego rodzaju wyzwanie i wymaga odmiennego podejścia. Zresztą dobrze oddani są też sami bohaterowie. Doktor Strange i Tony Stark, chociaż są przyjaciółmi, to ciągle się kłócą i próbują udowodnić wyższość nauki nad magią lub odwrotnie. Iron Man jest oczywiście przemądrzały, pewny siebie, ale zabawy. Z kolei Spider-Man to typowy dzieciak, który dopiero uczy się swojego fachu. Wciąż czuje się niepewnie w towarzystwie innych bohaterów, co próbuje ukryć pod płaszczem humory, który często wypadaj żenująca, a przez to urzekająco. 

Największym zawodem jest dla mnie optymalizacja, która zwyczajnie kuleje. Gra potrafi notorycznie przycinać i to pomimo odpalenia jej na niezłym sprzęcie. Próbowałbym to zrozumieć w przypadku olśniewającej oprawy graficznej, ale w rzeczywistości gra prezentuje się pod tym względem co najwyżej średnio, a momentami wręcz biednie. Za długie są też czasy ładowania. Mamy 2022 rok i da się to ogarnąć na dużo lepszym poziomie.

Marvel’s Midnight Suns. Nie lubisz Marvela? Po tej grze polubisz

Najważniejszy wniosek jest następujący: w Marvel’s Midnight Suns będzie się dobrze bawić. To solidna gra na wiele godzin zabawy. Powtórzę się, ale warto jeszcze raz to przypomnieć – nie jest w żaden sposób rewolucyjna. To po prostu solidna produkcja, która – po odpowiednich aktualizacjach – może być jeszcze lepsza. Zresztą jedna z ostatnich łatek mocno poprawiła optymalizację, dlatego mogłem podnieść ocenę o jeden punkt. Ode mnie gra dostaje solidne 7/10.

Ocena: 7/10

Zalety:

  • Dobrze oddane postacie
  • Niezła, typowo komiksowa fabuła
  • Mnóstwo czynności pobocznych
  • Rozbudowany i wymagający system walki
  • Mnóstwo bohaterów
  • Zapewnia zabawę na dziesiątki godzin
  • Dobra oprawa audio

Wady:

  • Słaba optymalizacja
  • Bardzo nierówna oprawa graficzna
  • Wymusza grind
  • Zbędne elementy kosmetyczne