DAJ CYNK

Marvel's Guardians of the Galaxy - nie zabierajcie nam takich gier

Damian Jaroszewski (NeR1o)

Felietony


Marvel's Guardians of the Galaxy to piękna, imponująca gra w filmowym stylu. Boję się jednak, że takich jest coraz mniej.

Dalsza część tekstu pod wideo
 

Czy wszyscy dookoła zwariowali?

Paulo Coelho w jednej ze swoich książek przytoczył ciekawą przypowieść. W niej zły czarnoksiężnik postanowił zniszczyć królestwo. W tym celu wlewa do studni magiczny płyn. Każdy, kto napije się z niej wody, staje się szalony. Wkrótce choroba dotyka wszystkich mieszkańców, poza rodziną królewską, która ma swoją własną, prywatną studnię. Nawet królewskie wojsko opanowuje szaleńcza choroba, przez co ci nie wykonują rozkazów swojego monarchy.

Władca długo się broni, ale w końcu szaleni mieszkańcy dostrzegają, że ich król zachowuje się zupełnie inaczej niż oni i zaczynają postrzegać go jako wariata. Dochodzi do protestów pod pałacem, które mają nakłonić monarchę do abdykacji. Widząc, co się dzieje, królowa namawia swojego ukochanego, aby sami napili się zatrutej wody i stali się tacy sami, jak ich podwładni. Ostatecznie władca decyduje się na taki krok.

Marvel's Guardians of the Galaxy - recenzja

Gdy jego umysł zostaje opanowany przez szaleństwo, mieszkańcy królestwa dostrzegają jego mądrość i postanawiają zachować go na tronie. W końcu stał się taki sam, jak oni, czyli w ich postrzeganiu całkowicie normalny. Spokój ponownie zapanował w królestwie i to pomimo tego, że jego mieszkańcy zachowywali się zupełnie inaczej niż obywatele ościennych krajów.

Rynek gier to rynek multiplayer

Czemu o tym piszę w kontekście gry, jaką jest Marvel's Guardians of the Galaxy? Ponieważ czuję się, jak ten król, zanim jeszcze napił się ze studni i stał się równie szalony, jak otaczające go osoby. Nie zrozumcie mnie źle, nie chodzi o żadną władzę, a aktualne trendy na rynku gier. Wychowałem się w latach 90., kiedy to nie miałem dostępu do Internetu, a gry nie były nastawione na rozgrywkę multiplayer. Liczyła się ciekawa fabuła, która pozwalała wczuć się w bohaterów. Dzisiaj coraz bardziej za tym tęsknie i mam wrażenie, że jestem w tym odosobniony. Z mojej perspektywy świat zwariował, chociaż dla młodszych graczy to pewnie ja jestem wariatem.


Taką grą jest Marvel's Guardians of the Galaxy. Pierwotnie miała to być recenzja produkcji Eidos Montreal, ale spędzone w niej godziny skłoniły mnie do pewnej refleksji. Powiedzcie mi uczciwie — ile gier dla pojedynczego gracza, które zadebiutowały w 2021 roku, jesteście w stanie wymienić z pamięci? Ja co najwyżej kilka, z czego duża część to remastery i remaki. Gdyby te odrzucić, to pozostają między innymi Resident Evil: Village, Psychonauts 2, Deathloop, Returnal czy Far Cry 6. Na pewno o kilku zapomniałem, ale z pewnością nie był to rok obfitujący w gry dla pojedynczego gracza. Jak na 11 miesięcy, to z pewnością nie ma ich wiele.

Nie dziwi mnie to. Nawet patrząc po swoich znajomych, widzę, że dzisiaj więcej czasu spędzają w grach nastawionych na rozgrywkę sieciową. To między innymi CS:GO, FIFA, NBA 2K, League of Legends, Valorant czy World of Tanks. Niektórzy praktycznie w ogóle nie dotykają tytułów dla pojedynczego gracza. Zresztą najgłośniejsze dzisiaj gry, to oprócz tych już wymienionych między innymi: Fortnite, CoD: Warzone, Dota 2 czy PUBG. Wystarczy przecież spojrzeć na listę aktualnie najpopularniejszych gier na Steamie, bowiem nie ma na niej żadnej produkcji singlowej:

Najpopularniejsze gry na Steam

Rozumiem to. Gry multiplayer pozwalają zarabiać na mikropłatnościach, które są coraz popularniejsze, czego dowodem są zarobki z gier mobilnych, które przewyższają rynek gier konsolowych i komputerowych razem wzięte. Poza tym cechują się dłuższą żywotnością i pozwalają bawić się wspólnie ze znajomymi. Rozumiem to. Nie rozumiem jednak, czemu niektórzy starają się nas przekonywać, że gry single-player nie mają przyszłości. Marvel's Guardians of the Galaxy jest kolejnym dowodem, że fabuła wciąż jest w cenie. 

Marvel's Guardians of the Galaxy to piękna przygoda

Spędziłem kilka godzin w grze Marvel's Guardians of the Galaxy, która jest dla mnie przykładem, że gry dla pojedynczego gracza nie tylko nie powinny umierać, ale wręcz powinny mieć się coraz lepiej. To przede wszystkim produkcja ze wszech miar filmowa. Skupia się nie tylko na samej rozgrywce, ale także bohaterach, ich historiach i budowaniu między nimi relacji. Walka też nie jest standardowa, bowiem rozbija się o odpowiednie wykorzystywanie umiejętności herosów i współpracę między nimi. Wprowadza to dużo świeżości i jest miłym odświeżeniem dla trochę zardzewiałego rynku.

Marvel's Guardians of the Galaxy - recenzja

Marvel's Guardians of the Galaxy określiłbym wręcz mianem interaktywnego filmu. Jeśli podobała Wam się ekranizacja w wykonaniu Disneya z Chrisem Prattem, Zoe Saldana i Davem Bautistą w rolach głównych, to spodoba Wam się też ta gra. Poziom humoru jest podobny. Nie będę Was oszukiwał — ten jest przaśny i specyficzny, ale kilkukrotnie zaśmiejecie się z dialogów między bohaterami. Te zresztą odgrywają dużą rolę. Nawet w trakcie zwykłego zwiedzania kolejnych lokacji ci bez przerwy ze sobą dyskutują, kłócąc się i przekomarzają. Jako ich lider czasami musimy stanąć po któreś stronie lub starać się uspokoić sytuację. To ciekawe urozmaicenie, bowiem nawet gdy nic się nie dzieje, to cały czas coś się dzieje.

Marvel's Guardians of the Galaxy to typowy kanapowiec. To idealna gra, aby po ciężkim dniu pracy usiąść z ulubionym napojem i padem w ręku i oddać się tak długiej rozgrywce, jak nam akurat odpowiada. Chcesz pograć 20 minut? Nie ma problemu. Masz czas na 3 godziny? Nie ma sprawy. W ich czasie nie musisz się martwić o kompanów, których dobierze Ci do drużyny, wyzwiska na czacie i stresować rywalizacją z innymi osobami. Przez ten czas jesteś Ty i gra. Stajesz się członkiem kosmicznych superbohaterów i razem z nimi bierzesz udział w szalonych przygodach. Nie denerwują Cię też mikropłatności, bowiem tych w grze nie ma, a ewentualne stroje dla członków grupy znajdujesz w trakcie samej gry. Drobiazg, ale jakże cieszy.


Nie jestem przeciwnikiem gier multiplayer. Sam w nie gram. Boję się jednak, że rynek systematycznie zmierza w kierunku, który nie do końca mi odpowiada. Chociaż wciąż mówi się, jak rewelacyjne są God of War, Marvel's Spider-Man czy The Last of Us, to jednocześnie mam wrażenie, że coraz mniej tego typu gier trafia na sklepowe półki. Może trochę przesadzam. Niemal na pewno jestem boomerem, który nie rozumie młodszych graczy. Nie zmienia to faktu, że chciałbym więcej gier takich, jak Marvel's Guardians of the Galaxy. Dlatego proszę, nie zabierajcie nam gier single-player. Nie każcie nam też na nie czekać miesiącami, gdy kolejne produkcje sieciowe wychodzą szybciej, niż rosną ceny kart graficznych.

W gwoli ścisłości nadmienię, że grę Marvel's Guardians of the Galaxy otrzymałem od polskiego wydawcy — firmy Cenega. Nie miał on jednak żadnego wpływu na powyższy tekst (trudno nazwać to recenzją, prawda?). Po tych wszystkich rozważaniach mogę jeszcze dodać, że produkcja Eidos Montreal zasługuje na solidne 8/10! Ma kilka wad, ale to przede wszystkim świetna przygoda, która wciąga na te kilka-kilkanaście godzin. Jeśli uwielbiacie filmy Marvela, to na pewno nie będziecie zawiedzeni.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: własne