Premiera Samsungów Galaxy S23 już za nami. Kątem oka przyglądałem się pracy innych redakcji i słyszałem wielkie żale. Że mało innowacji, że wtórnie i że się nie opłaca. Ale czego tak właściwie oczekiwaliście?
Trzeba w końcu dorosnąć i przyjąć do wiadomości, że dawno już przestaliśmy być niewolnikami sprzętu, więzi nas aktualnie oprogramowanie. Smartfon stał się jedynie ramką, w której oglądamy strony internetowe i aplikacje.
Zobacz: Samsung Galaxy S23 oficjalnie — poznaj cenę i specyfikację
Wiecznie będziemy głodni prądu — no i ok, Samsung dołożył trochę akumulatorom w S23 i S23 Plus. Dobre zdjęcia jak były w serii S22, tak teraz słabsze nie będą, a pewnie recenzenci dostrzegą nawet różnice na plus w zoomie z Ultra (dzięki AI) czy w selfies.
Przez lata marudziliśmy, że Exynosy złe, spoko, Koreańczycy dali (wreszcie) Snaprdagony i to takie na sterydach, z 2x więcej sztucznej inteligencji, wyższym taktowaniem i lepszym chłodzeniem niż u konkurencji. Gdzieś tam w benchmarkach ktoś pewnie zauważy, że pamięć wewnętrzna w modelach z 256 GB i więcej też jest szybsza. Jest też bajer, czyli astrofotografia, która w sumie to była już w S22 Ultra po aktualizacji z końca zeszłego roku.
Mamy też więcej ekologicznych materiałów i bardziej spójny design czy nawet mniej zaokrąglone brzegi ekranu w Ultrze. Wszystko są to zdecydowanie zmiany na plus, do których błyskawicznie przyzwyczaimy się i... szybko o nich zapomnimy, czekając na "jakieś więcej" w kolejnych generacjach.
Tylko co tutaj właściwie można jeszcze dodać? Piąty aparat? No litości. Z S22 z zadowoleniem korzystałem blisko pół roku, zaś Ultra towarzyszyła mi na Islandii i zamykała końcówkę 2022 roku jako główny telefon. Od tych smartfonów naprawdę trudno było oczekiwać więcej bez łamania praw fizyki, tymczasem mamy następców z dodatkowymi usprawnieniami.
Na upartego można krzyczeć "dej" w kilku aspektach. Na przykład oczekiwać powrotu gniazda JACK i radia FM (piszecie o tym często w komentarzach) albo jeszcze większej pojemności akumulatorów (np. 6000 mAh w Ultra) i szybszego ładowania niż te 25-45 W. Główny aparat mógłby mieć też calową matrycę, którą można już upolować u konkurencji (co prawda w Azji, ale można). Tylko co, dalibyście za taki telefon 10000 zł?
Samsung przecież nie bawi się w półśrodki — co roku próbuje stworzyć sprzęt pretendujący do miana kompletnego. Ba, sami Czytelnicy TELEPOLIS.PL wskazali S22 Ultra jako najmocniejszy telefon 2022 roku, a i od nas dostał on ocenę 10/10. Dorzucenie jakiegoś kosztownego bajeru nie oznacza u Samsunga wywalenia połowy specyfikacji i np. telefon z matrycą 200 Mpix będzie kręcił wideo 4K każdym z aparatów, a nie tylko głównym, a resztą FullHD. Konkurencji to nie przeszkadza, Samsung tymczasem uparł się na kosztowną (niemal) perfekcję i dorzuca do pieca tylko wtedy, gdy ma pewność, że przy okazji nie spali całego domu.
Pastele, kremy, maty, a jak róż to taki ledwo dostrzegalny. Ma być subtelnie i elegancko, bez krzykliwych kolorów i bez wszędobylskiego kiczu. Jak coś wygląda jak metal, to jest metalem, analogicznie sprawa wygląda ze szkłem. W tej generacji szkiełko to nawet Victus 2, czyli licząc na piechotę Gorilla Glass 8.
Samsung robi swoje flagowce dla ludzi dojrzałych — nie potrzebuje fajerwerków na obudowie, by było wiadomo, że masz do czynienia z topowym urządzeniem. Nie da się ukryć, że jest to mocno spójne z serią Pro u Apple'a, gdzie też nie ma miejsca na naiwne kolory. Te zostają dla "biedniejszych" wariantów podstawowych iPhonów.
I chyba też coraz mocniej Samsung różnicuje odbiorców, bo przepraszam, ale prawie 7000 zł za podstawowy wariant Galaxy S23 Ultra to jest już konkretne sito. Flagowe modele są dla bogatych entuzjastów technologii i dla osób, które taki koszt przekształcają błyskawicznie w zysk. O ile jednak nie jesteś biznesmenem czy influencerem żyjącym z kręcenia filmów i robienia zdjęć, dla Ciebie są takie perełki jak A52s czy A53.
Wydaje mi się, że Samsung bardzo by chciał takiej metki i ostatecznego zrównania się z Apple'em, który przoduje w kombinacji z tego typu epitetami. Przy czym nie tyle chodzi o szpan, ile bardziej o postrzeganie marki jako luksusowej i będącej pierwszym wyborem dla osób zamożnych. Chodzi o zbudowaną u klientów pewność, że niczego lepszego nie ma aktualnie w sklepach, bez konieczności jakiejś technologicznej wiedzy tajemnej. Idę do sklepu i biorę co najlepsze, a że to Samsung, to wiem, że mnie nie zawiedzie.
W gruncie rzeczy sporo osób już teraz tak postrzega Samsunga. Na pokładach samolotów, obok iPhonów, prym wiodą właśnie Samsungi, z pobudzającym wyobraźnię Foldem na czele. Samsung od pewnego czasu już jest luksusowy i zdecydowanie spełnia oczekiwania śródtytułowych snobów. A gdy kiedyś te flagowce stanieją, kupią je sobie i zwykli ludzie — z jakąś ryską po pierwszym użytkowniku czy brakującym rysikiem.
Także wielka prośba do tych szczęściarzy, którzy kupują na rynku pierwotnym — dbajcie o swoje S23-ki! My już czekamy w kolejce na używane po was, stan "igła" mile widziany ;-)
Źródło zdjęć: wł.