NASA dotarła do czeluści wszechświata. Udało się coś zaskakującego
NASA udała się niezwykła sztuka. Agencji udało się odzyskać łączność z Voyagerem 1.

Voyager-1 dzieli od Ziemi 25 miliardów kilometrów
47 lat po wystrzeleniu Voyagera 1, sonda kosmiczna oddaliła się od Ziemi na niemal 25 miliardów kilometrów. Zasila ją pluton, którego zapas powoli się kończy i tylko 4 instrumenty pokładowe jeszcze działają, co jest niesamowite zważywszy, że sonda znajduje się pod działaniem temperatur niższych niż oryginalnie zakładano.
Niedawno inżynierowie NASA wydali komendę Voyagerowi 1, aby włączył ogrzewanie, aby zapewnić instrumentom pokładowym odrobinę "masażu" termicznego - operacja nie doszła do skutku ponieważ Voyager zaalarmował o niskim poziomie mocy. Kiedy tak się dzieje, automatyczne układy zabezpieczeń odłączają wszelkie moduły nie uznawane za kluczowe dla misji.



W Voyagerze 1 wystąpił wcześniej jednak błąd, gdyż sonda wyposażona jest w dwa rodzaje anten (z pasmem X i pasmem S), a antena pasma X została uznana za niekluczową i miała odłączony transmiter przez co inżynierowie nie mogli przebić się z komunikacją do Voyagera za pomocą Deep Space Network. Dzięki interwencji specjalistów z NASA odzyskano jednak komunikację z Voyagerem, który nadal ma 4 funkcjonalne instrumenty, do pomiarów naładowanych cząsteczek, promieni kosmicznych, pola magnetycznego i fal plazmowych.
Obecnie Voyager 1 znajduje się poza pasem Kuipera, ale traci 4 waty energii rocznie, gdyż pluton przechowywany na pokładzie ulega rozkładowi. Mimo wszystko przetrwanie pół wieku jest i tak niesamowitym osiągnięciem.