Koniec elektronicznych L4? Oto, na co Polacy wzięli milion zwolnień
Liczba zwolnień lekarskich wystawianych elektronicznie w naszym kraju rośnie z roku na rok i to wręcz lawinowo. Jest to cały czas temat wzbudzający wiele kontrowersji wśród samych lekarzy oraz ekspertów.

W 2024 roku, Polacy wzięli ponad milion zwolnień L4 na ból pleców, co jest liczbą ponad dwukrotnie większą niż to miało miejsce rok wcześniej. Przychodnie ułatwiają proces wydawania jak mogą - oferują e-ZLA w dość przyzwoitych cenach, nie wymagając przy tym zbyt wielu formalności. To nic innego, jak prosta droga do wielu nadużyć.
"Zwolnieniomaty" rosną jak grzyby po deszczu
Coraz więcej przychodni ma w swojej ofercie wystawianie elektronicznych zwolnień lekarskich (e-ZLA), które można wystawiać zdalnie. Co więcej, placówki prześcigają się w liczbach ofert i kuszą pacjentów niskimi cenami. Jak podaje PAP, ceny wystawienia takiego zwolnienia zaczynają się od 75 zł. Cały proces jego uzyskania jest niesamowicie szybki i nieskomplikowany. Na dobrą sprawę to wystarczy jedynie wypełnić stosowny formularz online lub odbyć wizytę lekarską poprzez czat.



Nic zatem dziwnego, że Naczelna Izba Lekarska wyraziła zaniepokojenie tym trendem, nazywając system "zwolnieniomatami". Lekarze podkreślają, że nie budzi ich sprzeciwu treść porady udzielonej przez lekarza, ale najbardziej sporną kwestią są zwolnienia udzielane jedynie poprzez wypełnienie formularza. To dla nich "patologia", która nawet nie wymaga dyskusji.
Przypomnijmy, że system miał jedynie ułatwić dostęp do opieki zdrowotnej. Niestety, pracodawcy już zaczynają się skarżyć, na to, że liczba zwolnień nabywanych tą drogą rośnie lawinowo i zaczyna stawać się dla nich problemem.