Telekomunikacja Polska zaproponowała UKE plan dobrowolnych działań mających wprowadzić "równoważność dostępu", zapewniających takie same warunki świadczenia usług i cen zarówno dla operatorów alternatywnych, jak i dla swojej części detalicznej, co ma kosztować mniej niż podział. Pytanie tylko, czy patrząc na dotychczasowe działania monopolisty, można wierzyć w jego dobre intencje i to, że dotrzyma słowa?
Dalsza część tekstu pod wideo
Telekomunikacja Polska zaproponowała UKE plan dobrowolnych działań mających wprowadzić "równoważność dostępu", zapewniających takie same warunki świadczenia usług i cen zarówno dla operatorów alternatywnych, jak i dla swojej części detalicznej, co ma kosztować mniej niż podział. Pytanie tylko, czy patrząc na dotychczasowe działania monopolisty, można wierzyć w jego dobre intencje i to, że dotrzyma słowa?
Plan, którego zarys przedstawiła TP, zakłada m.in. ustanowienie "chińskich murów" między wybranymi strukturami firmy (czyli oddzielenie ich, zniesienie jakichkolwiek zależności i form kontaktu poza stricte związanymi z biznesem), szkolenia dla pracowników z zakresu równoważnego traktowania operatorów, wprowadzenia odpowiednich procesów motywacyjnych. Ma to doprowadzić do stanu, że te same usługi dla jej części detalicznej i dla operatorów alternatywnych byłyby oferowane po tych samych cenach, ale według różnych procesów - co nie wymaga duplikacji systemów IT.
Konsorcjum, które dla UKE przygotowało analizę korzyści i możliwości przeprowadzenia podziału operatora dominującego, zakładało, że te same usługi będą oferowane po tych samych cenach i według tych samych procesów (co, według TP, wymaga duplikacji systemów IT). Koszt podziału konsorcjum oceniło na 754 mln zł, z czego 80% to właśnie koszty IT. Sama TP wspomina z kolei o 641 mln zł i 60%. Oznacza to, że działania proponowane przez TP kosztowałyby 150-250 mln zł.
Tu rodzi się pierwsze pytanie - czemu TP przedstawia projekt mający na celu wprowadzenie mechanizmów niedyskryminowania operatorów alternatywnych, skoro na każdym kroku twierdzi, że nic takiego nie ma miejsca?
TP nie przedstawiła szczegółów planu. Mają one zostać dopracowane w trakcie prac z regulatorem rynku. Wstępne mówią o utworzeniu przez UKE zespołu, który będzie monitorował cały proces. TP chce też utworzenia mediatora telekomunikacyjnego, który będzie rozstrzygał spory z operatorami alternatywnymi. Na razie firma zaczęła publikować kluczowe parametry dotyczące m.in. terminowości dostarczania usług i napraw dla klientów operatorów alternatywnych, o czym szerzej pisaliśmy w
tej wiadomości. Przedstawiciele spółki przyznali, że pracują nad przygotowaniem kolejnych wskaźników, m.in. dotyczących jakości negocjacji z operatorami alternatywnymi.
Tu należy zadać sobie kolejne pytania - czemu telekom z inicjatywą występuje dopiero teraz, a nie rok wcześniej, kiedy podział był jeszcze mglistą i daleką, jak na realia rynku telekomunikacyjnego, przyszłością? Czemu jest to ciągle zarys, a nie gotowa i kompleksowa oferta, która mogłaby być szybko wdrożona w życie?
Profesor Stanisław Piątek, jeden z twórców Prawa Telekomunikacyjnego przyznał, że plan TP opiera się na dobrowolnej umowie, dobrowolnym zobowiązaniu TP do wprowadzenia powyższych zmian. UKE nie jest jednak stroną takiej umowy, nie ma też możliwości administracyjnego kontrolowania jej wdrażania w życie, nie ma narzędzi prawnych nadzoru nad takim procesem.
Tu rodzi się kolejne pytanie - czy analizując dotychczasowe postępowanie dawnego monopolisty można mu wierzyć na słowo, że proces ten zostanie sprawnie wdrożony, że nie będzie opóźnień i obstrukcji? Jaką TP daje gwarancję, że realizacja propozycji może pomóc osiągnąć korzyści, które UKE chciało osiągnąć za pomocą separacji funckjonalnej?
Proces podziału strukturalnego ma potrwać nawet 5 lat. TP obiecuje, że jej plan będzie można prościej i szybciej wdrożyć w życie - nie powinno to zająć więcej niż 2 lata.
Tu należy zadać sobie kolejne pytanie - jaką TP daje gwarancję, że nie jest to tylko chęć odsunięcia o kilka lat procesu podziału i utrzymania aktualnej struktury rynku i jego mechanizmów, któtre ewidentnie wymagają poprawy?
Wydaje się, że marzeniem wielu inwestorów, szczególnie w dzisiejszych czasach, jest posiadać w swoim portfelu spółkę (albo przynajmniej jakąś jej część), która w każdych warunkach rynkowych będzie miała pokryte koszty swojej działalności, określoną marżę i zawsze wychodziła "na plus". Sam podział mógłby także przyspieszyć rozsądną i kompleksową reorganizację całej firmy, proces, który nie nastąpił chyba od początku istnienia TP. Może więc dziwić fakt, że TP tak bardzo broni się przed podziałem, przedstawiając ten proces jako największe zło…