Tak czystych podłóg jeszcze nie miałeś. Na punkcie tego robota oszalejesz
Mova E30 Ultra to prawdopodobnie najlepszy robot sprzątający w swojej klasie. W sklepach znajdziecie go w wyjątkowo atrakcyjnej cenie.

Nie to, że jestem leniwy (choć jestem), ale jeśli jest jedno urządzenie, bez którego nie wyobrażam sobie funkcjonowania, byłby to robot sprzątający. A jeśli nie chcielibyście takiego kupić i nie wiecie, jaki model wybrać, to mam przy sobie sprzęt, który w swojej kategorii cenowej nie za bardzo daje konkurencji jakiekolwiek pole do popisu. Mowa o Mova E30 Ultra.
Okazja nie z tej Ziemi
Mova E30 Ultra to robot sprzątający z funkcją mopowania, który niektórym widzom może wyglądać znajomo. Urządzenie już na pierwszy rzut oka jest łudząco podobne do popularnych w Polsce produktów firmy Dreame. I bynajmniej nie jest to przypadek, bo Mova to jedna z marek należących do Dreame. O ile jednak samo Dreame kojarzone jest raczej z segmentem premium, o tyle bohater dzisiejszego materiału jest od swoich krewnych znacznie tańszy. Jego sugerowana cena to 1999 zł, a przy odrobinie szczęścia możecie go dorwać znacznie taniej - nawet za 1700 zł.



Dlaczego to taka okazja? Bo za te pieniądze dostaniemy sprzęt, który nie tylko poodkurza, ale i umyje nasze podłogi – a przede wszystkim zrobi to skutecznie. Do tego za sprawą rozbudowanej stacji dokującej z pojemnikiem na kurz i wodę jest to produkt praktycznie bezobsługowy. Normalnie taki zestaw funkcji wiązałby się z ceną przekraczającą 2000 zł. Tutaj dostajemy go dobrych kilkaset złotych taniej.
Pasuje do każdego domu
Przechodząc już do samego sprzętu, to pierwszą rzeczą, która rzuca się w oczy, jest to, że… nie rzuca się w oczy. I mówię to w tym jak najbardziej pozytywnym sensie. Odkurzacz charakteryzuje się elegancką minimalistyczną stylistyką. I baza, i sam robot wykonane są z jednolitego białego tworzywa. Nie ma tu żadnych wizualnych fajerwerków, a cały komplet może stać gdzieś w kącie pokoju i nie przykuwa niepotrzebnej uwagi. W przypadku tego typu urządzeń uważam to osobiście za spory atut.
A skoro wspomniałem już o bazie / stacji dokującej, to nie da się ukryć, że jest ona dość duża. Wynika to stąd, że w środku znajdziemy zarówno worek na kurz, jak i dwa pojemniki na wodę. Dzięki temu odkurzacz jest praktycznie bezobsługowy. Poza tym warto też podkreślić, że choć stacja bazowa jest wysoka, to przynajmniej na szerokość nie musimy dokładać do niej wymiarów samego odkurzacza, bo ten ładnie chowa się pod pojemnikami. W efekcie całość nie zajmuje aż tak dużo miejsca, jak mogłoby się na początku wydawać, a znalezienie na Movę miejsca nawet przy mniejszym metrażu nie powinno być dużym problemem.
Jeśli chodzi o sam odkurzacz, na pierwszy rzut oka wygląd on dość klasycznie. Okrągły dysk z „kopułą” skrywającą sensor LiDAR, po bokach kamery, a od spodu… Cóż, od spodu jest kilka ciekawych elementów. Poza standardową gumową rolką i boczną szczotką do zbierania kurzu, znajdziemy tu dwa obrotowe mopy. Są one mocowane na zaczepy magnetyczne, a podczas sprzątania faktycznie się obracają i myją podłogę, a nie tylko lekko ją moczą, jak ma to miejsce w przypadku tańszych robotów.
Oczywiście dostęp do wszystkich elementów eksploatacyjnych jest bezproblemowy. Szczotki oraz mopy możemy bez problemu zdemontować, a o tym, że trzeba to zrobić, przypomni nam aplikacja.
Aplikacja to klasa sama w sobie
Aplikacja też zupełnie sympatyczna. Znajdziemy ją w sklepach jako MOVAhome i to z jej poziomu odbywa się praktycznie cała obsługa robota. Możemy z jej poziomu zaprogramować sprzątanie o odpowiednich godzinach, ustalić moc ssania, ile wody będzie używane podczas mopowania, jak odkurzacz ma się obchodzić z dywanami i dużo, dużo więcej. Albo możemy po prostu kliknąć „rozpocznij sprzątanie” i niczym więcej się nie martwić. Przy jednym i drugim podejściu apka sprawdza się równie dobrze. Do tego jest dostępna w języku polskim.
A z praktycznych rzeczy, które mi prywatnie przypadły do gustu, chciałem wspomnieć o wbudowanej w aplikację blokadzie rodzicielskiej. Dzięki niej robot przestaje reagować na kliknięcia przycisków na obudowie, a można nim sterować wyłącznie z poziomu telefonu. Jeśli macie dzieci w wieku przedszkolnym lub młodsze, to chyba nie muszę tłumaczyć, dlaczego to takie przydatne.
Tak czysto jeszcze nie miałeś
Ale czas wreszcie przejść do tego, jak Mova E30 Ultra radzi sobie w praktyce, a radzi sobie moim zdaniem bardzo dobrze. Nawigacja i rozpoznawanie przeszkód odbywa się za pomocą kombinacji sensora LiDAR oraz wbuodwanej kamery. Sprawnie radzi sobie z tworzeniem mapy mieszkania i nawet z grubsza rozróżnia, w jakim rodzaju pomieszczenia się znalazł.
O rozpoznawaniu przeszkód mogę wypowiadać się w samych superlatywach. Podczas testów Mova E30 Ultra sprawnie omijała wszystkie przeszkadzajki i nie zdarzyło mi się, że zaplątała się gdzieś w kable albo utknęła na progu. Co ważne, odkurzacz jest też na tyle inteligentny, że nie zgłupieje, jeśli przejdziemy obok podczas sprzątania, co zdarza się w przypadku urządzeń pozbawionych kamery.
A co z dywanami? Tego niestety nie udało mi się u siebie w warunkach domowych sprawdzić, ale co do zasady Mova E30 Ultra ma funkcję rozpoznawania takich powierzchni i, na ile udało mi się zorientować, działa to całkiem dobrze. Robot po wjechaniu na dywan przestaje mopować i w razie potrzeby zwiększa moc ssania, więc obędzie się bez szkód i bez konieczności dodatkowego sprzątania miejsc, które w innym wypadku robot musiałby pominąć.
A jeśli chodzi o skuteczność samego sprzątania, to stoi ona na bardzo wysokim poziomie. Odkurzacz może pochwalić się mocą ssania na poziomie 7000 Pa. Posiada także obrotowe mopy, które – jak już wcześniej wspomniałem – faktycznie myją podłogę. I to „mycie” będę podkreślał przy każdej okazji, bo choć taką funkcję znajdziemy także w odkurzaczach tańszych – to dużo tańszych – to w większości przypadków jej skuteczność jest porównywalna do upuszczenia na podłogę wilgotnej ścierki. Niby jest mokro, ale na pewno nie czysto.
Mova E30 Ultra to jeden z najtańszych modeli na rynku – a może nawet najtańszy – który faktycznie potrafi mopować i robi to bardzo dokładnie. Robot skutecznie zbiera suche oraz mokre zabrudzenia i jedynie mocno zaschnięte plamy mogą być dla niego pewnym wyzwaniem. Co więcej, jeśli standardowy tryb z jakiegoś powodu nam nie wystarcza, bo np. chcemy wysprzątać mieszkanie superdokładnie na wizytę naszych teściów, zawsze możemy skorzystać szerszego pokrycia mopem sprzątanej powierzchni. Odkurzacz co kilka centymetrów będzie wtedy robił krótki obrót wokół własnej osi, żeby zebrać więcej brudu. Działa to diablo skutecznie, choć mocno wydłuża sprzątanie – umycie w ten sposób salonu o powierzchni 15 m2 to niecałe 40 minut.
Gadżet obowiązkowy
Ale wiecie co? Nie mam z tym problemu. Odkurzacz puszczam raz na tydzień, w czasie pracy. Wiem, że nie utknie na byle przeszkodzie, a jak skończy, podłogi będą wyczyszczone dokładniej niż gdybym samemu biegał z mopem. Do tego z mojej perspektywy to sprzęt praktycznie bezobsługowy. Raz na kilka sprzątań przypomnę sobie, że trzeba opróżnić pojemniki z brudami oraz dolać czystej wody i znowu mam spokój na miesiąc. Tak jak pisałem, to nie to, że jestem leniwy, ale… kurczę, ciężko mi sobie wyobrazić sprzątanie bez takiego gadżetu w domu.
Tym bardziej, że w tej cenie to naprawdę okazja, obok której nie można przejść obojętnie. Mova E30 Ultra znajdziemy w polskich sklepach za 1999 zł... a nawet mniej. Dużo mniej.
Dla porównania nie dalej jak kilka miesięcy temu za robota o bardzo podobnej specyfikacji płaciłem 2200 zł i już to uważałem za super ofertę. A dziś? Dziś mógłbym mieć równie dobry sprzęt i pięć stówek w kieszeni. Moim zdaniem tu się nie ma nawet nad czym zastanawiać.
👉 RTV Euro AGD
👉 x-kom
👉 OleOle!
Artykuł sponsorowany na zlecenie firmy Dreame.