Brak portu jack to nuda. Lenovo wywaliło z laptopa ekran
Firma Lenovo zaprezentowała właśnie koncepcyjny model laptopa, jakiego jeszcze nie było. Dlaczego? Bo urządzenie zostało pozbawione wyświetlacza.

Jak głosi współczesna psychologia, człowiek z natury stosuje myślenie addytywne, przez co chcąc dany przedmiot ulepszyć, opiera się dodawaniu nowych cech. Tymczasem prawdziwy geniusz tkwi ponoć w umiejętnościach subtraktywnych, czyli odejmowaniu, czego przykładem ma być rozwój rowerków dziecięcych. Najpierw wyposażanych w dodatkową parę kółek, poprawiających stabilność, a dzisiaj dla odmiany pozbawianych pedałów.
Trudno powiedzieć, czy wycinanie ze współczesnej elektroniki na przykład gniazd słuchawkowych także zasługuje na mianę ruchu genialnego, ale faktem jest, że firma Lenovo postanowiła pójść w dziedzinie cięcia o kilka kroków dalej. Zaprezentowała bowiem laptop pozbawiony wyświetlacza, przynajmniej w klasycznym tego słowa znaczeniu.



Twoja ściana zamiast klasycznej matrycy
Lenovo Mozi, bo o nim tu mowa, zamiast konwencjonalnej matrycy LCD, OLED czy innej koncepcyjnie zbliżonej, wykorzystuje projektor ultrakrótkiego rzutu. Dzięki temu jego filigranowa i relatywnie smukła konstrukcja, o powierzchni podstawy porównywalnej z klawiaturą TKL, radzi sobie z prezentacją nawet kilkudziesięciocalowego obrazu. Rzecz jasna oczywistym minusem jest tu konieczność ustawienia urządzenia przy ścianie, jednak, jak to mawiają, coś za coś.
Niestety o samej specyfikacji tego nietypowego komputera nie wiemy zbyt wiele. Prócz kwestii zrezygnowania z klasycznego ekranu, producent pochwalił się wyłącznie głośnikami w standardzie Dolby Atmos. Można więc domniemywać, że Mozi to sprzęt dla mobilnych kinomaniaków, choć nikt tego głośno nie powiedział.
Pochwalono się za to prestiżową wśród producentów nagrodą Red Dot w kategorii designu, ale też o tyle na wyrost, że nie wiemy nawet, kiedy i czy w ogóle sprzęt trafi do sklepów. Tym samym pozostaje traktować go w kategoriach ciekawostki. Niezwykle intrygującej, ale póki co będącej bardziej szaleńczą wizją przyszłości niż próbą znalezienia jakiejkolwiek niszy.