Polacy żyją na podsłuchu. Dane z senatu mówią wszystko
W trakcie posiedzenia komisji praw człowieka i praworządności w Senacie zaprezentowano statystyki dotyczące inwigilacji w Polsce. Wychodzi na to, że Polacy są śledzeni na potęgę.

Jak często polskie służby sięgają po nasze dane? W Senacie Rzeczpospolitej Polskiej zaprezentowano dane na ten temat. Powiedzieć, że są one niepokojące, to jak nic nie powiedzieć. W wielu kategoriach można mówić o rekordach.
Jak podsłuchiwani się Polacy
W 2024 roku polskie służby bezpieczeństwa przetworzyły łącznie 2,143,377 danych. Daje to ponad 5872 zapytania każdego dnia, czyli prawie 245 na każdą godzinę. W tym aż 2,069,901 to dane telekomunikacyjne, a pozostałe pocztowe oraz internetowe.



To rekord, bo w 2023 roku liczba uzyskany danych to "tylko" 1,885,963, więc wzrost to około 250 tys. (13,7 proc.). Natomiast w porównaniu do 2016 roku mówimy o wzroście aż o 82,9 proc.
Zdecydowanie najwięcej danych telekomunikacyjnych przetworzyła policja. Na kolejnym miejscu znajdują się: Straż Graniczna oraz Krajowa Administracja Skarbowa. Podobnie wygląda to w przypadku danych pocztowych oraz internetowych, chociaż w tych ostatnich KAS wyprzedza Straż Graniczną.
Fundacja Panoptykon zwraca dodatkowo uwagę na kilka innych, niepokojących zjawisk związanych z dostępem służb do naszych danych. Chodzi między innymi o możliwość pozyskiwania informacji telekomunikacyjnych poza kontrolą, bez zgody sądy lub prokuratora. Dane są zbierane prewencyjnie przez telekomy i tylko czekają, aby po nie sięgnąć.
To jednak nie wszystko. Problemem jest też to, z jaką łatwością służby sięgają po nasze dane.
Policjant może – bez ruszania się od biurka, nawet bez konieczności uzasadniania wniosku i czekania na zgodę sądu czy prokuratora – sprawdzić historię lokalizacji każdego numeru telefonu. Tak skonstruowana retencja danych jest niezgodna z prawem UE i wyrokiem ETPCz z 2024 r.