Poczta Polska: "Doręczymy wszystko, nawet truciznę z Chin"
Czy nawiązanie współpracy między Pocztą Polską i Temu to działanie na szkodę Polaków? Odpowiadamy.

Kiedy ostatni raz byliście na poczcie? Ale wiecie, tak z własnej, nieprzymuszonej woli? Bo u mnie to będzie jakieś pół roku temu i to nawet nie w sprawie listu albo paczki, a na gwałt potrzebowałem teczki na dokumenty.
Bo postawmy sprawę jasno: Poczta Polska ma problem. Choć operator narodowy nadal pozostaje jednym z liderów na rynku usług pocztowych, to jego pozycja do najmocniejszych nie należy. Szczególnie na rynku usług kurierskich firma dostaje srogie lanie od konkurentów takich jak InPost czy DPD. Tymczasem to właśnie ten segment z roku na rok rośnie coraz szybciej i staje się fundamentem całej branży.



To logiczne, że Poczta Polska musiała coś z tym fantem zrobić. No i zrobiła – podpisała pakt z diabłem.
Partnerstwo strategiczne z Temu
Konkretnie, 3 czerwca 2025 roku państwowa spółka ogłosiła nawiązanie „partnerstwa strategicznego” z Temu,jedną największych na świecie platform e-commerce. Współpraca ma na celu sprawniejsze doręczanie przesyłek zakupionych za pośrednictwem chińskiej platformy, wykorzystując w tym celu zaplecze logistyczne Poczty Polskiej.
Żeby była jasność: nie sugeruję, że za Temu dosłownie stoją siły nieczyste. Ba, nawet nie mam zamiaru przypisywać kierownictwu platformy złej woli. Nie zmienia to natomiast faktu, że w ostatnich latach wokół jej działalności narosło wiele kontrowersji.
Przede wszystkim kręcą się one wokół bezpieczeństwa oferowanych za jej pośrednictwem produktów. W sierpniu 2024 Federacja Konsumentów zleciła badania próbek ubrań i biżuterii zakupionych na Shein i Temu. Ich rezultaty okazały się, łagodnie rzecz ujmując, niepokojące. Wśród 29 losowo wybranych produktów ponad połowa zawierała szkodliwe substancje, w tym metale ciężkie, w tym w przypadku dziesięciu ich stężenie przekraczało dopuszczalne normy.
Teoretycznie sprawa nie byłaby taka poważna, gdybyśmy mówili o jednych alarmujących badaniach. Problem w tym, że było ich dużo więcej. Produkty z Temu regularnie lądowały pod lupami władz oraz organizacji konsumenckich z całego świata. Ze wszystkich wyłaniał się ten sam obraz: niebezpieczne substancje, często kilkadziesiąt albo i kilkaset razy przekraczające dopuszczalne normy. Takie wnioski przyniosło śledztwo koreańskich władz, testy niemieckiej organizacji BUND oraz Duńskiej Rady Konsumenckiej THINK Chemicals. Ba, według raportu Europejskiej Organizacji Konsumenckiej (BEUC) aż 81 procent poddanych analizie produktów nie spełnia europejskich norm i nigdy nie powinno trafić do sprzedaży na Starym Kontynencie.
Niestety nie jest to jedyny problematyczny aspekt działalności Temu. Chińskim przedsiębiorstwem zainteresowała się także Komisja Europejska, która zarzuca mu naruszenie przepisów aktu o usługach cyfrowych. Postępowanie w tej sprawie nadal się toczy. Poważne obawy budzi także wpływ Temu na lokalnych przedsiębiorców, którzy często nie są w stanie rywalizować cenowo z chińskim molochem.
Poczta Polska nie widzi problemu
Oczywiście popularność Temu jest faktem. Polacy chętnie kupują na chińskiej platformie, bo jest tanio. Mało kto przejmuje się społeczno-ekonomicznymi konsekwencjami korzystania z serwisu, bo i w znacznej mierze nie ma takiego obowiązku.
Ale w przypadku Poczty Polskiej sytuacja wygląda nieco inaczej. Mówimy tu w końcu o instytucji, która choć działa na rynku komercyjnym, to jednak nadal jest własnością Skarbu Państwa. Ba, w znacznej mierze pozostaje finansowana z naszych podatków – choć czasem w mocno okrężny sposób. Poczta Polska ma uprzywilejowaną pozycję na rynku, więc na logikę można oczekiwać, że będzie ponosiła za niego większą odpowiedzialność niż gracze prywatni.
Niestety jej kierownictwo wydaje się widzieć sprawę nieco inaczej. Na nasze pytania o partnerstwo z Temu, w tym w szczególności o kontrowersje wokół działalności platformy, usłyszeliśmy jedynie, że ocena praktyk biznesowych partnerów nie leży w jej obowiązkach.
Poczta Polska przestrzega obowiązujących przepisów prawa, w tym w zakresie standardów środowiskowych, etycznych i społecznych. Spółka nie odpowiada za politykę handlową czy operacyjną platform, z których korzystają konsumenci, nie posiada też kompetencji i uprawnień do weryfikowania działalności gospodarczej podmiotów trzecich, w szczególności w odniesieniu do ich wpływu na lokalne normy środowiskowe czy społeczno-gospodarcze. Wszelkie wątpliwości lub zarzuty kierowane wobec platformy Temu powinny być analizowane przez właściwe organy administracji publicznej.
Rząd umywa ręce
W skrócie, Poczta Polska podchodzi do tematu czysto biznesowo. Ma zarabiać pieniądze, a współpraca z Temu to krok do tego celu. Tyle że takie partnerstwo ma też reperkusje polityczne. W końcu czy państwowy operator powinien wspierać firmę, której zarzucane jest nagminne łamanie polskich i europejskich przepisów? Mogłoby się wydawać, że Ministerstwo Aktywów Państwowych sprawujące na mocy przepisów nadzór nad Pocztą Polską będzie w tej sprawie miało coś do powiedzenia, prawda?
Niespodzianka! Otóż nie ma. Albo inaczej – całe stanowisko sprowadza się od tego, że Ministerstwo Aktywów Państwowych od sprawy całkowicie się odcina.
(…) Ministerstwo Aktywów Państwowych nie uczestniczyło w procesie podejmowania tej decyzji, ani nie było jego stroną.
Zgodnie z odpowiedzią na pierwsze pytanie, Skarb Państwa nie jest prawnie umocowany do wydawania Zarządowi wiążących poleceń dotyczących prowadzenia spraw spółki, w tym podejmowania decyzji biznesowych, co do zakresu nawiązywanych relacji biznesowych. Poczta Polska, jako narodowy operator pocztowy, realizuje swoją działalność na rynku komercyjnym i funkcjonuje w otoczeniu silnej konkurencji, zarówno ze strony krajowych, jak i międzynarodowych podmiotów logistycznych.
Poczta Polska w ogniu krytyki
Okazuje się jednak, że nie jestem jedyną osobą, która uważa, że we współpracy spółki Skarbu Państwa z tak kontrowersyjnym podmiotem jest coś „nie halo”. Po ogłoszeniu partnerstwa pod adresem Poczty Polskiej wielu ekspertów wyraziło ostrą krytykę. Przykładowo, publiczny protest ogłosiła Izba Gospodarki Elektronicznej, domagająca się od premiera wstrzymanie tej decyzji.
Jak na razie kierownictwo spółki wydaje się niewzruszone falą powszechnego oburzenia, choć… może nie do końca? Znamienne się wydaje, że współpraca, która początkowo komunikowana była hucznie jako „strategiczne partnerstwo” w późniejszych wypowiedziach prezentowana jest jako zwyczajne świadczenie Temu usług jako jednemu z wielu innych podmiotów.
Poczta Polska realizuje swoją działalność na komercyjnym rynku usług kurierskich/KEP i funkcjonuje w otoczeniu silnej konkurencji - zarówno ze strony krajowych, jak i międzynarodowych podmiotów logistycznych. Współpraca z platformą Temu ma charakter operacyjny i dotyczy wyłącznie realizacji ostatniego etapu doręczenia przesyłek zakupionych przez konsumentów – zgodnie z ich indywidualnymi decyzjami zakupowymi. Należy też podkreślić, że platformę Temu obsługują już wszyscy główni gracze na rynku KEP.
Poczta Polska nie promuje platform e-commerce, z którymi współpracuje w ramach działalności logistycznej. Rola Spółki ogranicza się do świadczenia usług doręczania przesyłek zgodnie z obowiązującym prawem.
(…) Z perspektywy Poczty Polskiej kluczowe znaczenie ma zapewnienie równego dostępu do usług logistycznych wszystkim klientom, przy zachowaniu zasad uczciwej konkurencji i zgodności z obowiązującymi regulacjami.
Mistrzowie szargania własnego wizerunku
Jedno jest pewne: co by się dalej nie wydarzyło, Poczta Polska raczej nie wypada w tej debacie zbyt korzystnie. Jest w tym pewna ironia. Słaba pozycja rynkowa firmy to w znacznej mierze pokłosie kiepskiego wizerunku, na który firma latami sobie zapracowała. Problemy z terminowością, awiza w skrzynkach zamiast paczek, kiepska obsługa klienta i wiele innych problemów tak mocno zakorzeniły się w świadomości Polaków, że wielu z nich automatycznie wybiera usługi konkurencji, kiedy tylko ma taką okazję.
Współpraca z Temu miała być jednym z kroków na drodze do wyjścia z kryzysu, a tymczasem wychodzi na to, że stała się kolejną szramą na wizerunku krajowego doręczyciela. Ze swojej strony mam tylko nadzieję, że ktoś z tej sytuacji wyciągnie wnioski. W końcu decyzje biznesowe nie zapadają w próżni, a w przypadku spółek państwowych ich konsekwencje często widać później przy okazji wyborów.