Polacy uwielbiają ten suplement. A jednak kolejne kraje go zakazują

Ashwagandha, występująca także pod nazwą żeń-szeń indyjski cieszy się wśród Polaków dość dużą popularnością. To roślina z długoletnią tradycją, stosowana powszechnie w medycynie ajurwedyjskiej. Jej korzenie oraz owoce wspomagały leczenie wielu chorób, np. zapalenia oskrzeli, gruźlicy oraz artretyzmu. Długo uchodziła za bardzo zdrową. A jednak, kraje takie jak Dania oraz Holandia już jakiś czas temu zakazały u siebie dystrybucji suplementów z zawartością ashwagandhy. Teraz podobny krok rozważa Finlandia. Czy faktycznie jest czego się bać?

Ashwagandha negatywnie wpływa na zdrowie?

Trudno w to uwierzyć, bowiem ashwagandhę zawierają preparaty mające na celu poprawę koncentracji oraz te zwalczające oznaki zmęczenia. Suplementy z jej zawartością są promowane jako te wspierające układ nerwowy oraz te opóźniające procesy związane ze starzeniem. Raport Duńskiego Uniwersytetu jednak jest innego zdania. Badacze wskazali na możliwy wpływ tej rośliny na ludzki organizm. Ich zdaniem może ona zaburzać gospodarkę hormonalną i tym samym wpływać negatywnie na układ pokarmowy, nerwowy, odpornościowy oraz rozrodczy. Tego typu badania podzieliły naukowców, część nie zgadza się z nimi. Ale argumenty badaczy okazały się tak silne, że władze duńskie zdecydowały się na wprowadzenie zakazu sprzedaży suplementów z ashwagandhą. 

Drugi kraj, który zakazał produktów z dodatkiem tej rośliny to Holandia. Finlandia z kolei, mocno zastanawia się nad podobnym ruchem. W Polsce nadal roślina jest dostępna. Ale kto wie, jak długo. Informacje płynące z innych krajów, często są dla nas wzorem do postępowania. 

Europejska Agencja Leków oraz amerykańska FDA nie wprowadziły żadnego oficjalnego zakazu w tym temacie. Ale eksperci zalecają ostrożność w jej przyjmowaniu. Jak to bywa, w przypadku każdego rodzaju suplementów, nie są one w jednakowym stopniu bezpieczne dla każdego. Muszą na nie uważać szczególnie osoby z zaburzeniami hormonalnymi, kobiety w ciąży oraz karmiące.