DAJ CYNK

Test telefonu HTC Desire S

Mateusz Pakulski (Q!)

Testy sprzętu

Ekran

Desire S ma ekran o przekątnej 3,7 cali i rozdzielczości WVGA (480 x 800 pikseli). Został on wykonany w technologii S-LCD i może wyświetlić 16 mln kolorów. Prezentowanym na nim kolorom nie można nic zarzucić - jest kolorowo, estetycznie i tak, jak być powinno. W zamkniętym pomieszczeniu prezentowane na nim treści są bardzo dobrze widoczne. Po wyjściu na zewnątrz jest już trochę gorzej - kolory stają się wyblakłe, światło odbija się od powierzchni ekranu, a jego czytelność zauważalnie spada. Bez przysłonięcia ekranu dłonią w słoneczny dzień się nie obejdzie.

Wyświetlacz chroniony jest szkłem Gorilla Glass, co powoli staje się standardem w telefonach ze średniej półki. Nie znam historii testowanego egzemplarza, ale na jego powierzchni widać było lub pojawiły się w trakcie codziennego korzystania z telefonu dwie sporych rozmiarów rysy. Jednak jak praktyka pokazuje, szkło to, o ile nie jest wystawiane na bardziej stresowe sytuacje - całkiem dobrze radzi sobie z drobnymi rysami i zadrapaniami.

Sam ekran posiada dobrze dobraną czułość - reakcja na dotyk jest natychmiastowa i nie zdarza mu się gubić czy powielać dotknięć. Nie ma na to wpływu również stan czystości jego powierzchni - nawet mocno "zapalcowana", o co nietrudno w przypadku Desire S, reaguje bez problemu, chociaż w takich warunkach na zewnątrz mogą być problemy z widocznością wyświetlanych na nim treści. Ogólne wrażenia są więcej niż pozytywne - jest ponadprzeciętnie, chociaż do ideału jeszcze trochę brakuje.



System

W wnętrzu testowanego HTC odnajdziemy najnowszą wersję systemu od Google’a, Androida 2.3.3 Gingerbread. Został on przybrany w szaty od HTC w postaci nakładki graficznej Sense UI. Ich obsługą zajmują się procesor Qualcomm Snapdragon, taktowany zegarem o częstotliwości 1 GHz oraz układ graficzny Adreno 205 GPU. Do pomocy otrzymały one 768 MB pamięci operacyjnej oraz 1,1 GB pamięci systemowej, którą można rozszerzyć o dodatkowe 32 GB dzięki kartom microSDHC. Jak taka mieszanka sprawdza się w praktyce?

Dla przeciętnego użytkownika wszystko wygląda bardzo dobrze - menu działa wystarczająco płynnie, na uruchomienie dowolnej aplikacji nie trzeba praktycznie w ogóle czekać, a sam telefon wydaje się działać sprawnie. Teoretycznie nie można nic mu zarzucić.

Jednak jeśli dobrze przyjrzeć się szczegółom, to do ideału jeszcze trochę brakuje. Widać to szczególnie w miejscach z ciemnym tłem i jasnymi napisami, o białej nakładce SenseUI nie wspominając - listy menu czy kontaktów potrafią się zauważalnie (jednak bez przesady) przyciąć podczas przewijania. Nie jest to jakoś szczególnie uciążliwe i widoczne, jednak bywa niezbyt estetyczne.

Poza tym niewielkiej zmianie względem poprzednich wersji systemu uległ wygląd menu. Główne zostało podzielone na trzy części - wszystkie aplikacje (które możemy sortować na trzy sposoby - A-Z, od najstarszych i od najnowszych), częste oraz pobrane. Pasek powiadomień po rozwinięciu składa się z dwóch zakładek - ostatnio uruchamiane aplikacje i powiadomienia na pierwszej oraz szybki dostęp do w(y)łączenia kilku opcji (WiFi, Bluetooth, HotSpot WiFi, GPS, sieć komórkowa, wszystkie ustawienia) na drugiej. Ikona na pasku zadań widocznego na pulpicie zaprowadzi nas do menu personalizacji ekranu (Scena, Tapeta, Skórka), dodania elementu do ekranu głównego (widżety, aplikacja, skrót, folder) oraz personalizacji dźwięku (zestaw dźwięków, dzwonek, dźwięk powiadomień, alarm). Wszystko to wydaje się poręczne i zawsze pod ręką, jednak sprawia wrażenie lekko chaotycznego i przeładowanego informacją.



Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News