Nowa edycja zegarka Armani Connected skradła moje serce już podczas polskiej premiery. Zegarek jest piękny i zaryzykowałbym stwierdzenie, że to jedna z najładniejszych propozycji wśród czwartej generacji smartwatchy Grupy Fossil. Przy okazji spadła też moja niechęć do marki Armani. Nie wiem, czy to świadome czy nie, ale sporo osób odczuwa jakaś niechęć do marek modowych, takich jak właśnie Armani czy Boss. Zazwyczaj kojarzą się nam z tandetą w postaci wielkiego logo lub podróbkami. Ale jak się okazuje, dobry produkt takiej marki potrafi skutecznie zmienić jej postrzeganie.
Smartwatch Armani Connected 2018 (DW7E1) pokazuje jak duży skok jakościowy zanotowały zegarki Grupy Fossil przy przejściu z trzeciej, na czwartą generację. W końcu mamy tutaj GPS, pulsometr i NFC z możliwością płacenia zbliżeniowego. To funkcja, której nie znajdziemy np. w Samsungach. To właśnie NFC jest jedną z dwóch najważniejszych nowości. Drugą jest szybkie, a wręcz błyskawiczne ładowanie. Dzięki temu smartwatch nie jest już uciążliwym gadżetem, o ładowaniu którego nie możemy zapomnieć, jeśli w ogóle chcemy go używać. Teraz nawet jeśli tego nie zrobimy, to półgodzinne ładowanie wystarczy nam na cały dzień pracy. A można to zrobić nawet w samochodzie, w drodze do pracy.
O zegarkach Grupy Fossil zawsze pisałem jako tej ładniejszej alternatywie dla inteligentnych zegarków innych firm. Dostawaliśmy przyjemniejszy dla oka wygląd, ale kosztem funkcjonalności. Teraz funkcji nam nie brakuje i Armani Connected, podobnie jak równoległe (i co najważniejsze - tańsze) propozycje marek takich jak Diesel, Fossil, Michael Kors czy Skagen, nie są już alternatywą. Są realną i w końcu liczącą się konkurencją. Co prawda, w przypadku Armaniego to dosyć droga konkurencja, ale warta wydanych na nią pieniędzy.
Ocena końcowa: 9/10
Wady:
Zalety: