DAJ CYNK

Gorące Telefony 2014

Lech Okoń (LuiN)

Felietony

8. Samsung Galaxy S5 - pan popularny

Samsung Galaxy S5 to smartfon, którego ocena nie jest łatwa. Z jednej strony dostajemy spory pakiet dobrze przygotowanych funkcji, a z drugiej mamy takie, gdzie wpadka goni wpadkę. Najbardziej zasmuciła mnie obietnica funkcji premium, które okazały się bezużyteczne. Ze skanera odcisków palców nie dało się w czasie testów korzystać (no chyba, że ktoś ma naprawdę anielskie nerwy i przeciąga palec od linijki), a pulsometr przedstawiał zbyt rozbieżne wyniki dla pomiarów wykonywanych jeden za drugim, by traktować go serio. Wodoszczelna obudowa ma niższy certyfikat, niż ten w ostatnich smartfonach Sony. Niby można telefon trzymać pod wodą na głębokości 1 metra przez 30 minut, jednak po takiej operacji pod pokrywą akumulatora jest dużo wody i telefon warto na wszelki wypadek rozebrać i dokładnie osuszyć (uszczelka biegnie wokół akumulatora i gniazd kart, a nie całej pokrywy baterii). Zabrakło przy tym trybu zdjęć podwodnych (dostępnego w Galaxy S4 Active) i stale trzeba walczyć z tym co robi woda z dotykowym ekranem, zamiast po prostu się bawić. Do tego dochodzą udające metalowe ramki wokół ekranu i nie zawsze idealnie spasowana obudowa (pierwsza sztuka urządzenia tak skrzypiała, że dotarła podglądowo jeszcze druga).

Ciąg dalszy narzekania to kwestie przez Samsunga pominięte. Ponownie nie ma radia FM, spustu aparatu fotograficznego, a z odtwarza wideo tajemniczo wyparował format DivX. Przy tak wielkim ekranie aż prosi się też o głośniki stereo. Zastosowany przez Samsunga głośnik mono jest naprawdę donośny, jednak jego brzmienie przy tym co oferuje HTC One M8 czy Sony Xperia Z3 wypada bardzo blado.

No i są wreszcie poważne argumenty "za", w przypadku których na pierwsze miejsce wysuwa się niesamowicie soczysty i czytelny w każdych warunkach ekran Super AMOLED - najjaśniejszy w historii smartfonów firmy. Dostajemy zadowalająco długi czas pracy, przy zachowaniu możliwości wymiany akumulatora. No i jest aparat fotograficzny, który jeszcze przed wakacjami był najlepszym jaki do tej pory trafił do smartfonu z Androidem (hybryd typu Galaxy Camera czy Galaxy S4 zoom nie liczę). Początkowo sądziłem, że wyglądająca jak plaster na rany pokrywa akumulatora będzie mnie odrzucać, ale na żywo również i ona okazała się jednak atutem - wygląda lepiej niż na zdjęciach, nie rysuje się i nie zbiera odcisków palców. Nie sposób też pominąć Trybu bardzo niskiego zużycia energii, który z ostatnich 10% akumulatora potrafi wycisnąć jeszcze 24 godziny pracy - to naprawdę działa i wielokrotnie ratowało mi skórę. Dla poszukiwaczy wrażeń Samsung przygotował dziesiątki dodatkowych funkcji zaszytych w ustawieniach - jedno kliknięcie i możemy np. pisać po ekranie ołówkiem. Dla kogoś przeskakującego z Galaxy SII czy z Galaxy S3, przejście na S5 będzie niewątpliwie wielkim przełomem i niemal każda nowa cecha telefonu zostanie przyjęta ze szczerym entuzjazmem. Posiadacze Galaxy S4, w moim odczuciu mogą jeszcze chwilę odczekać, choć również i oni znajdą dla siebie wiele nowych udogodnień. Kończąc testy S5 nie mogłem niestety pozbyć się wrażenia pewnego pośpiechu Samsunga. W moim odczuciu flagowce firmy z poprzednich lat były bardziej dopracowane i nie licząc plastikowych obudów niewiele można było im zarzucić. W 2014 roku, pomimo niewątpliwego progresu w dziedzinie ekranu czy aparatu fotograficznego, na wyższą ocenę niż 8/10 flagowiec Samsunga nie zasłużył.



Zobacz: dane techniczne i zdjęcia telefonu w katalogu.
Zobacz: Test telefonu Samsung Galaxy S5

6. Huawei Ascend P7 - bo jestem piękny!

Huawei Ascend P7 otwiera kolejny remis w naszym zestawieniu. Siódmego miejsca nie ma, przechodzimy od razu do miejsc szóstych. Recenzję urządzenia popełnił Damian Dziuk, już w pierwszych słowach podsumowania pisze, że P7 to niezwykle kuszący smartfon. Każdy z nas ma inne priorytety podczas wybierania telefonu. Są tacy, którym zależy na 59. klatce na sekundę w benchmarku, bo inaczej wydajność jest beznadzieja, są tacy, którzy zrobią wszystko dla jak najlepszych zdjęć, innym zależy na niezatapialnych, "wszystkoodpornych" konstrukcjach, no i są wreszcie i takie osoby, dla których staranny design sprzętu jest najwyższą wartością. Dla tych ostatnich menu telefonu ma być ładne i nie przeszkadzać ociężałością, a liczba klatek w srutututu AnTuTu jest zupełnie nieistotna. Zdjęcia niech robi nie gorsze niż iPhone, ale nie musi tyle co iPhone kosztować. Nie trzeba 20 Mpix, byleby można było z koleżanką pstryknąć fajne selfie też i z przedniej kamerki. Telefon ma wyglądać drogo, przykuwać uwagę, nie denerwować, no i oczywiście dawać dostęp do wszelkiej maści Facebooków i Instagramów.

Zwykle po zakupie ładnego telefonu zaczynają się narzekania, że czegoś tam brakuje, że srebrzenia to tylko tania farbka i znów daliśmy się zrobić w konia, a na dodatek przepłaciliśmy za sprzęt z górnej półki, który nagle stracił połowę swojej rynkowej wartości i zaraz dostawać go będą dzieci na pierwszą komunię. No dramat. Kolejne pieszczenie ego dopiero za 1,5 roku przy przedłużeniu umowy:-).

Huawei Ascend P7 to smartfon, który jest lekiem dla osób cierpiących na powyższe bolączki. I moim zdaniem nie tylko dla nich, bo czarna wersja doskonale pasuje nie tylko do damskiej torebki, ale i do garnituru. Doradziłem Ascenda P7 znajomemu biznesmenowi, który szukał niezbyt dużego, atrakcyjnego wizualnie telefonu, ale koniecznie nie iPhone'a. No i teraz na spotkaniach biznesowych ciągle padają pytania co to za model telefonu. Flagowiec Huaweia wygląda dobrze, wygląda drogo, a dostaniemy go w cenie poniżej 1200 zł w sklepach internetowych lub w okolicy 1000 zł na aukcjach internetowych.

Piękny wygląd to jednak nie wszystko, co do zaoferowania ma wyróżniony przez nas smarfon. W mierzącej 6,5 mm grubości metalowo-szklanej obudowie mamy komplet niezbędnych funkcji. Od szybkiego LTE, przez świetną jakość zdjęć (13 Mpix z tyłu obudowy i aż 8 Mpix z przodu), bardzo dobry, czytelny w każdych warunkach 5-calowy ekran FullHD (pokryty szkłem Gorilla Glass 3), 4-rdzeniowy chipset HiSilicon Kirin 910T (1,8 GHz), 2 GB pamięci RAM, 16 GB pamięci wewnętrznej, czytnik kart microSD, litowo-polimerowy akumulator 2500 mAh pozwalający ładować telefon co drugi wieczór czy perfekcyjną jakość dźwięku z zadowalającą jego głośnością na słuchawkach. Do tego lekkie i efektowne menu (z obsługą skórek), w którym skróty do aplikacji lądują jak w iPhone'ach na pulpitach, a dodatkowo pomiędzy nimi zmieścimy widżety. Zaskakująco mocna propozycja Huaweia, pozbawiona wad zeszłorocznego Ascenda P6.


Zobacz: dane techniczne i zdjęcia telefonu w katalogu.
Zobacz: Test telefonu Huawei Ascend P7

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News