DAJ CYNK

Test telefonu Samsung Galaxy S5

Lech Okoń (LuiN)

Testy sprzętu

Nie będzie niczym odkrywczym stwierdzenie, że dopiero pojawienie się na rynku Samsunga Galaxy S dało jakiekolwiek nadzieje na ograniczenie coraz bardziej panoszącego się w segmencie premium iPhone'a. Galaktyki od samego początku przykuwały uwagę swoimi pięknymi wyświetlaczami AMOLED, zgrabną linią i niedoścignioną wydajnością. To właśnie dzięki nim Samsung błyskawicznie stał się największym producentem smartfonów. W czasie rozwoju linii Galaxy S Samsung miał swoje wzloty i upadki. Zdecydowanie największym sukcesem był Galaxy SII, który zatkał usta całemu rynkowi.

Nie będzie niczym odkrywczym stwierdzenie, że dopiero pojawienie się na rynku Samsunga Galaxy S dało jakiekolwiek nadzieje na ograniczenie coraz bardziej panoszącego się w segmencie premium iPhone'a. Galaktyki od samego początku przykuwały uwagę swoimi pięknymi wyświetlaczami AMOLED, zgrabną linią i niedoścignioną wydajnością. To właśnie dzięki nim Samsung błyskawicznie stał się największym producentem smartfonów. W czasie rozwoju linii Galaxy S Samsung miał swoje wzloty i upadki. Zdecydowanie największym sukcesem był Galaxy SII, który zatkał usta całemu rynkowi. To właśnie do tego modelu przez długi czas porównywane były wszystkie inne dostępne na rynku smartfony. Obudowa, choć plastikowa, była sztywna i zaskakująco smukła jak na tamte czasy.

Od modelu Galaxy S III design flagowców koreańskiego producenta wyraźnie zaczął tracić. Bogaty, naprawdę imponujący zestaw funkcji zaczął być okraszany tandetnie lakierowanymi plastikami. Z racji trwającej walki o jak najmniejszą grubość urządzeń, pokrywa akumulatora stała się do tego stopnia "ażurowa", że zaczęła odpadać od obudowy Galaxy S4 noszonego w kieszeni.

Teraz, gdy publikujemy recenzję Galaxy S5, w sieci huczy ponownie od przecieków na temat Galaxy S5 Prime (znanego też pod nazwą Galaxy F). To właśnie on uregulować ma ponoć kwestie związane z jakością obudowy flagowców Samsunga, dostarczając im metalowe elementy. W czasie testów miałem dostęp do dwóch sztuk Galaxy S5. W pierwszej już drugiego dnia pokrywa akumulatora zaczęła tandetnie trzeszczeć. Po trzech tygodniach obcowanie z telefonem przypominało dźwiękowo wyciskanie pastylek z blistra, a nie korzystanie ze sprzętu kosztującego w dniu premiery bagatela 3 tysiące złotych. Wstyd było dać komuś telefon do ręki... Poprosiłem o drugą sztukę urządzenia, jak się okazało - pozbawioną tego problemu. Trudno określić jaki procent nowych Galaktyk boryka się z hałaśliwą obudową, biorąc jednak pod uwagę, że inni recenzenci takich problemów nie zgłaszali, jest szansa, że to jedynie odosobnione przypadki.

Zapraszam do lektury recenzji, w której jak zawsze - pochwalę mocne strony telefonu, ale też nie będę bał się napisać o jego wadach.

Zestaw

Samsung Galaxy S5 dotarł do mnie w oryginalnym, sprzedażowym pudełku, wraz z ładowarką sieciową, słuchawkami dokanałowymi i przewodem USB. Osoby korzystające z początkowych promocji dodatkowo otrzymać mogły Galaxy Gear Fit - zegarko-opaskę sportową, synchronizującą się z telefonem. Ją, jak i zegarek Gear 2 opisałem w odrębnej recenzji. Samsung chcąc nieco podnieść atrakcyjność swojego flagowca, niedługo po jego premierze ruszył z akcją Galaxy Gifts, w ramach której na urządzenie pobrać możemy potężną kolekcję płatnych aplikacji zupełnie za darmo. Miły to gest, a na długiej liście znalazłem kilka interesujących mnie propozycji. Mimo wszystko chyba wolałbym jednak jakieś etui lub lepsze słuchawki.



Obudowa

Położony obok modelu S4, Samsung Galaxy S5 sprawia wrażenie bardziej rozciągniętego w pionie, natomiast większa niż u poprzednika szerokość, nie rzuca się tak bardzo w oczy. Wymiary 142 x 72,5 x 8,1 mm, przy masie 145 gramów nie pozostawiają złudzeń - do czynienia mamy z telefonem bardzo dużym i ważącym nieco więcej niż rynkowa średnia. Wbrew dotychczasowej tradycji, nowy model jest o 0,2 mm grubszy od poprzednika i o 15 gramów od niego cięższy, oferując przy tym nieznacznie tylko większy ekran 5,1 cala. Zysk 2,5 mm przekątnej wielkiej różnicy niby nie robi, a kosztował sporo nadmiarowych (kilo)gramów.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News