DAJ CYNK

10 najgorętszych telefonów 2013 roku

Lech Okoń (LuiN)

Felietony

4. Nokia Lumia 1020 - fotograficzna bestia

Nokia w końcu postanowiła wykonać ruch, którego wszyscy spodziewali się od dnia premiery Nokii 808 PureView - umieściła swoje magiczne 41 Mpix w smartfonie z Windows Phone. To, co kiedyś zrzuciło analityków ze stołków, dziś wydaje się naturalnym rozwojem rzeczy. Miliony megapikseli w smartfonie o martwym systemie operacyjnym były szokującą ciekawostką i nikogo do Symbiana raczej nie przekonały. Ale dołożone 41 Mpix do Windows Phone? To może się udać.

Jeszcze nie tak dawno temu narzekałem na gabaryty Nokii Lumia 920, a teraz wyposażoną w wyświetlacz o tej samej wielkości Lumię 1020 określić należy jako... kompaktową. Zdecydowanie nie jest to najlżejszy i najmniejszy smartfon na rynku, ale przy takiej np. Xperii Z1 prezentuje się zaskakująco zgrabnie. Opływowa, poliwęglanowa obudowa przyjemnie wtapia się w dłoń i trudno potem z własnej woli się od niej odkleić. Pomimo dziwnego "placka" z tyłu obudowy, drugi telefon Nokii z aparatem 41 Mpix przez większość oglądających przyjmowany był z zachwytem. Jeszcze większy zachwyt budziła jakość zdjęć i ksenonowa lampa, nieoceniona w czasie nocnych wypadów do miasta. Choć przyzwoitość nakazuje wspomnieć, że tak naprawdę sprzętowo 1020 niewiele różni się od modelu sprzed roku (pomijając technologię produkcji ekranu i nieprzyzwoicie napakowany pikselami aparat), to jednak w połączeniu z Windows Phone 8 Amber czuje się pewien powiew świeżości.



Złośliwi powiedzą, że to odgrzewany kotlet, a ja powiem, że na taki kotlet warto było czekać. Lumia 1020 jest wizerunkowo bardzo ważnym dla Nokii smartfonem. Firma przed przejęciem przez Microsoft chciała wykazać się w dziedzinie, w której zawsze była wiodącym producentem, czyli w mobilnej fotografii. Takie modele jak 7650, N95, N8 czy 808 PureView to kamienie milowe w historii aparatów fotograficznych montowanych w telefonach. Nokia Lumia 1020 kamieniem milowym może nie jest, ale nie o rewolucję tym razem chodziło. Nokii zależało na tym, by potężny aparat nie szkodził wygodzie korzystania z telefonu, a to udało się doskonale.

Zobacz: dane techniczne i zdjęcia telefonu w katalogu.
Zobacz: Test telefonu Nokia Lumia 1020 - cz. 1

3. Samsung Galaxy S4 - gdyby nie ten plastik...

Od pewnego czasu miarą sukcesu producentów telefonów komórkowych jest to, jak skrajne emocje wywołują ich flagowe produkty. Tak, jak kiedyś trudno było napisać pochlebnie o iPhone'ach, by nie zostać od razu okrzykniętym "fanbojem", tak teraz wyraźnie spolaryzował się odbiór urządzeń Samsunga. Nawet jednak będąc skrajnie "na nie", trudno zignorować długą i kompletną specyfikację, którą do zaoferowania ma Samsung Galaxy S4. Na pierwszy rzut oka hipnotyzuje już sam wyświetlacz, przy którym mizernieje każdy smartfon dostępny na rynku. Potem przygoda z Galaxy S4 toczy się różnie. Każdy, kto brał testową sztukę urządzenia do ręki, zwracał uwagę na inne detale. I co tu dużo mówić - każdym z tych detali oglądający byli zachwyceni.

Premierą Galaxy S III Samsung złapał u mnie wielki minus. Niepojętym było dla mnie zamienienie minimalizmu obudowy S II na to obłe, błyszczące coś. Gdy przyszła wreszcie pora na testowanie S4, z pozoru ubranego w to samo plastikowe wdzianko, w głowie świtało mi już gotowe podsumowanie recenzji, ze zgryźliwym narzekaniem na tandetną obudowę, brak radia... Z twarzą pokerzysty otworzyłem pudełko. Szok. Tak dużo ekranu, a tak mało telefonu - pomyślałem. Niechęć szybko zaczęła przeradzać się w sympatię, a największą bolączką okazał się trudny do ogarnięcia przesyt funkcji, a nie połyskująca obudowa.

Wiele osób czytało na TELEPOLIS.PL recenzję Galaxy S4 tylko po, to by utwierdzić się w przekonaniu, że dobrze zrobiło nie kupując tego "drogiego, plastikowego szajsu". Takiego potwierdzenia zdecydowanie dać nie mogłem, bo choć Samsung nie ustrzegł się kilku wpadek, to w wielu dziedzinach wymierzył potężnego kopniaka konkurencji. Należą do nich jakość dźwięku i zdjęć, działające niemal w czasie rzeczywistym zaawansowane funkcje aparatu fotograficznego, wybitny odtwarzacz wideo, kopalnia dodatkowych gestów (w tym niewymagających dotykania ekranu), tryb uproszczony (wyłączający wszelkie zbędne wodotryski) oraz rzecz jasna wyświetlacz, prezentujący szczytową formę technologii Super AMOLED, a do tego pokryty najnowszym szkłem Gorilla Glass 3. Pochwały należą się też baterii, ekstremalnie szybkiej pamięci wewnętrznej i ogólnej szybkości platformy sprzętowej, która biła rekordy w rozmaitych benchmarkach.

Na drugim biegunie jest wykonana z delikatnych plastików, lakierowana obudowa, która na domiar złego w czasie testów potrafiła się samoistnie otwierać. Niepokoi też wystający obiektyw aparatu fotograficznego, na którym telefon opiera się, gdy leży na stole. Doniesienia dotyczące przesadnego grzania się nowej Galaktyki, w moim przypadku nie sprawdziły się - owszem, temperatura rośnie przy zasobożernych aplikacjach, ale nie na tyle, by było to uciążliwe. Najbardziej irytuje uszczęśliwianie użytkowników rozmaitymi S-Hubami i aplikacjami, które bez uprzedniego spolszczenia nie powinny w ogóle znaleźć się w menu telefonu. Mieszkam w Polsce i chcę polskojęzycznego S Voice'a czy translator - w końcu za Galaxy S4 nie płacę mniej niż angielskojęzyczni użytkownicy... Ale nie, w menu musi być komplet aplikacji, który z 16 GB pamięci wewnętrznej zostawia dla użytkownika marne 9 GB.



Na jak wielką krytykę jednak się nie silić, ogólne wrażenia z korzystania z Galaxy S4 są rewelacyjne. Pomimo olbrzymiego ekranu, dostajemy lekki i smukły telefon, który wbrew wszystkiemu długo pracuje na baterii. Pomimo natłoku funkcji zbędnych, te niezbędne, z których korzystamy na co dzień, są często polane wiadrem perfekcji i podpalone benzyną niesamowitej mocy obliczeniowej. Jakby jeszcze to wszystko zapakować w stylowe wdzianko Xperii Z1 lub twardą skorupkę HTC One...

Zobacz: dane techniczne i zdjęcia telefonu w katalogu.
Zobacz: Test telefonu Samsung I9505 Galaxy S4

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News