DAJ CYNK

PNY Mobee: smartfonowy gimbal dla oszczędnych i… cierpliwych

Mieszko Zagańczyk

Testy sprzętu


Każdy, kto chociaż trochę poważniej zajmuje się lub chciałby zajmować się nagrywaniem wideo za pomocą smartfonu, powinien zaopatrzyć się w gimbal. Nawet najlepsze smartfony z kamerami stabilizowanymi za pomocą OIS, EIS czy AIS zawiodą, gdy ręka kamerzysty zmęczy się i zadrży w kluczowym momencie. By uniknąć poruszenia podczas nagrywania cennego filmu, warto zaopatrzyć się w gimbal. PNY Mobee to jeden z najtańszych gimbali na rynku. Przyjrzeliśmy mu się bliżej.

Profesjonalne gimbale dla lustrzanek kosztują blisko 3 tys. zł, te do smartfonów oznaczają już znacznie mniejszy wydatek rzędu kilkuset złotych. Urządzenie PNY Mobee, które dostaliśmy do testów, to jeden z tańszych modeli na rynku – można mieć go już za około 250-280 zł. Mimo przystępnej ceny urządzenie zwraca uwagę ciekawymi funkcjami. Zobaczmy, jak sprawdza się w praktyce.

Gimbal PNY Mobee P-G4000 otrzymaliśmy do testów od firmy Komputronik. Urządzenie można kupić w internetowym sklepie sieci

PNY Mobee P-G4000

  • 3-osiowa stabilizacja, 
  • obrót w pozycji poziomej o 330 stopni
  • obrót w pozycji pionowej o 180 stopni
  • bateria zapewniająca do 12 godzin pracy,
  • ładowania gimbala przez port microUSB
  • możliwość ładowania smartfonu z gimbala przez wyjście USB
  • współpraca ze smartfonami do 6 cali (w praktyce też z większymi)
  • dedykowana aplikacja z wieloma funkcjami (Android lub iOS)
  • połączenie Bluetooth
  • wskaźniki LED naładowania i tryby pracy

Co w zestawie

W podłużnym pudełku poza gimbalem PNY Mobee znajduje się zestaw niezbędnych akcesoriów: kabel, który można wykorzystać do ładowania samego gimbala, jak również do zasilania smartfonu z wewnętrznej baterii, ale tylko w przypadku smartfonów z microUSB. Do tych z USB C trzeba dobrać osobny kabel.

W pudełku znajduje się też rozkładany mini statyw, który wkręca się w podstawę gimbala, jest także zaczep na dłoń oraz etui na wszystkie te elementy. Pokrowiec nie zachwyca może wyglądem, ale w sumie jest wykonany dość solidnie, powinien więc dobrze służyć przez jakiś czas. Wewnątrz są dwie miękkie kieszonki, gdzie można umieścić akcesoria, bez obaw, że uszkodzą elementy sterujące gimbala. 

Budowa i wykonanie

Pod względem ogólnej budowy PNY Mobee nie różni się specjalnie od innych gimbali. Dolna część to solidny uchwyt z przyciskami sterującymi, górna to układ trzech połączonych ramion, które pozwalają na obrót o 330 stopni w poziomie (mechanizm PAN) na jednej osi, na drugiej 180 w pionie (mechanizm ROLL) i na trzeciej 330 w pozycji poziomej (mechanizm TILT). Na końcu układu ramion znajduje się uchwyt na smartfon. 

Producent podaje, że gimbal pozwala na zamontowanie smartfonu do 6 cali, co nie jest w pełni precyzyjne – bez problemu zmieszczą się urządzenia o podłużnych proporcjach powyżej 6 cali np. 6,3 cala, bardziej istotna może być grubość obudowy – zbyt pękaty nie schowa się w specjalnych wyżłobieniach w ramionach uchwytu i na jego podstawie. To z kole może spowodować, że smartfon nie będzie osadzony w sposób stabilny. Obudowy o grubości do 9 mm zmieszczą się idealnie, powyżej już może być problem, chociaż na upartego można wcisnąć nawet pancerny model 14 mm. Właściwą regulację smartfonu ułatwiają dodatkowe dwie śruby – jedna przy uchwycie, druga na środkowym ramieniu.  

Na rączce gimbala znajdują się  przyciski sterowania i diody informacyjne – z lewej strony trzy odzwierciedlające stan naładowania baterii, z prawej trzy wskaźniki trybu pracy. 

Między nimi ulokowany jest dżojstik, służący do poruszania ramionami, a poniżej znajduje się przycisk zasilania połączony z przełączaniem trybów. Z tyłu natomiast znalazł się jeszcze jeden przycisk – migawka. Jednokrotne wciśnięcie robi zdjęcie, a dwukrotne przywraca aparat do oryginalnej pozycji. 

Na rączce znajdują się też portu USB do ładowania, gwint do stojaka, a także zaczep na smycz.

Żeby to wszystko prawidłowo działało, potrzebna jest aplikacja. Oczywiście podstawowa obsługa jest możliwa i bez niej, ale kluczowe, niebanalne funkcje będą jej wymagały.

Tryby pracy

Gimbal włącza się, długo przytrzymując klawisz zasilania. Wcześniej jednak należy odpowiednio zamocować i wyważyć smartfon za pomocą śrub, po ustawieniu gimbala na stole. I tu się objawia jedno z ograniczeń PNY Mobee – telefon nie może być zbyt ciężki. Średniej wielkości urządzenie w rodzaju Samsunga Galaxy A40 można zamontować bez problemu, ale już większe smartfony o wadze bliższej 200 g sprawiają kłopoty. W czasach, gdy popularne telefony mają ekrany powyżej 6,3 cala i ważą 180 – 200 gramów, jest to znaczące ograniczenie możliwości gimbala. Chociaż oczywiście można próbować...

Testowałem z PNY Mobee z Sony L4, Samsungiem Galaxy A51 5G i dwoma Hauweiami: Y6p oraz P40, czyli raczej dużymi, ale w miarę dobrze się spisującymi. Co jakiś czas musiałem jednak korygować ustawienia śrub po wyważeniu i to wcale nie po intensywnym używaniu.   

Po włączeniu otrzymujemy trzy tryby pracy. Tryb śledzenia w osi PAN&TILT oznaczony jako AF reaguje na ruch ręki użytkownika, czyli można nim w miarę płynnie poruszać, śledząc obiekt warty utrzymania w kadrze. Oś ROLL jest zablokowana. Będzie to dobry tryb, by na przykład kręcić spokojne ujęcia w trakcie spaceru po mieście czy na wycieczce poza nim.

Drugi tryb, panoramiczny, oznaczony jako HF. W nim funkcja TILT i ROLL jest zablokowana. Osadzony smartfon porusza się w kierunkach lewo-prawo i góra-dół. Dzięki temu kamera nie traci widoczności obiektu, gdy zostanie obniżona lub wysunięta do góry, pozwala przy tym uchwycić ruch dookolny, można więc dzięki temu okrążać jakieś obiekty lub łapać panoramy, obniżając lub podwyższając tryb widzenia kamery. To dobry tryb, by omieść kamerą zabytkowy rynek nad głowami turystów lub zniżyć kamerę do bawiącego się psa.  

Trzeci tryb to tryb blokowania. W nim wszystkie trzy osie są zablokowane, a smartfon jest nieruchomy – w tym sensie, że obroty gimbala nie powodują zmiany punktu skupienia kamery. Pozwala to na przykład nagrywać mówcę w ruchu, by kamera zawsze trzymała się jego twarzy. 

Opanowanie specyfiki działania tych trybów nie powinno nikomu zająć zbyt dużo czasu. Wystarczy raz czy drugi pobawić się trochę kamerą i poprzełączać ustawienia.  Podczas nagrywania można też w sposób prawie niezauważalny zmieniać tryby, więc zyskujemy dużą swobodę działań.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News