Witam
Z pewnością wielu z użytkowników zauważyło w moim podpisie moje niezadowolenie z ERY i czasu wykonania zlecenia przez ww. sieć.
Pora na szczegóły, choć po takim czasie chcąc nie chcąc na pewno coś nieświadomie zniekształcę lub pominę (czego będę starał się unikać w tym poście).
Cała historia zaczęła się jeszcze
w marcu gdy myślałem nad bardzo dobrą jak dla mnie ofertą, która ERA umieściła na swojej stronie.
Już pierwsza próba dowiedzenia się czegoś w temacie zakończyła się w mojej ocenie porażką. Opisałem to w tym temacie:
http://telepolis.pl/forum/viewtopic.php ... nternetowy
Na początku
kwietnia skontaktowałem się z owym e-sklepem ERY celem dopytania w jaki sposób mogę dokonać przniesienia numeru. Konsultant poinformował mnie, że w przypadku Sklepu Internetowego nie ma takiej możliwości.
Cóż, świadom swych praw i obowiązków (niczym świeżo upieczony mężuś

) kontaktuję się z UKE i tam dowiaduję się, że jak najbardziej mogę przenieść numer i nie ma znaczenia to w jaki sposób ERA sprzedaje usługę, o którą mi chodzi.
W końcu
10 kwietnia zdecydowałem się złożyć zamówienie w ich e-sklepie. Zapoznałem się z regulaminem, wypełniłem formularz, w uwagach dopisałem chęć zawarcia umowy w wersji z przeniesieniem numeru, otrzymałem maila z linkiem w którego wchodząc potwierdziłem ostatecznie przeprowadzoną operację.
11 kwietnia okazało się, że ERA zmieniła layout strony, zniknął sklep internetowy, pozmieniały się oferty itd.
Nic to pomyślałem, zgodnie z regulaminem sklepu w ciągu 3 dni muszę przefaksować dokumenty więc zrobię to następnego dnia. Zauważyłem, że dostałem także informację na skrzynkę od konsultanta ERY. Poznać ją mogłem jednak po wejści w linka, który mi w mailu wysłał. Niestety, jakbym nie próbował wejść się nie dało - pojawiały się różne komunikaty o niedostępności sklepu
Wysłałem informację o problemie do BOA.
W ciągu wymaganych 3 dni wysłałem potrzebne dokumenty.
Kolejne dni
kwietnia to zabawa w ciuciubabkę i odbijanie piłeczek.
Po pierwsze okazało się, że w owym mailu od konsultanta była informacja iż przenosin numeru nie mogę dokonac poprzez e-sklep (drogą elektroniczną) więc zapraszają mnie do Salonu lub stacjonarnego Sklepu Firmowego. Prócz tego była informacja, że dokumenty dotarły i jest ok (mail z
13 kwietnia)
Wybrałem się więc do Salonu Firmowego w ciągu kolejnych kilku dni.
Tam dowiedziałem się, że z przeniesienia numeru nici bo jestem już w trakcie wypowiedzenia umowy z Orange i niezależnie od wszystkiego są w stanie wydrzeć numeru od mojej sieci.
18 kwietnia napisałem do BOA ERY o zaistniałej sytuacji, potwierdzając jednocześnie chęć otrzymania umowy wg złożonego zamówienia.
Tego samego dnia dostałem odpowiedź, że e-sklep ERY jest nieczynny do odwołania dlatego mam sobie iść do punktu sprzedaży ERY i tam podpisać umowę
Cóż, poszedłem
Tam zdumieni sprzedawcy stwierdzili, że z e-sklepem nie mają nic wspólnego (był także ten zahukany facet, który twierdził wcześniej że w ogóle w ERZE nie ma oferty na 12 m-cy, nawet gdy pokazałem mu wydruk z ich strony - patrz link na początku tego posta

)
Pierwsze pytanie po mych wyjaśnieniach "a ma Pan dowód?" (na to, że w ogóle korespondowałem z BOA w sprawie "żekomo" złożonego zamówienia). Nie ma to jak traktowanie klienta jak kanciarza
Wyciągnąłem całą korespondecję z BOA i tu zrobil wielkie oczy. Postanowili, że to wyjaśnią. Sprzedawca poszedł na zaplecze, wykonał telefon i po dłuższej chwili wrócił stwierdzając iż koleś z BOA się pomylił. Mam to załatwić w e-sklepie bo tam składałem zlecenie.
Nie ukrywam, że troszkę ciśnienie mi się podniosło
Znów wyszedłem z niczym
Znów napisałem do BOA (czemu do BOA a nie do e-sklepu? bo sklep jest "nieczynny"

), żeby się skupili i załatwili to jak należy bo w przeciwnym razie będę dochodził swych spraw na drodze sądowej z powiadomieniem UKE o zaistniałej sytuacji.
Niestety długo nie otrzymywałem żadnej informacji zwrotnej.
Tu dokładnie nie wiem, co działo się przez ostatnie dni kwietnia (nie pamiętam niestety, zapewne wysyłałem ponagelnia).
1 maja wysłałem im kolejnego maila z żądaniem wykonania zlecenia
Przez kilka kolejnych dni głuch aż tu nagle
7 maja mail z BOA, że niby wysłali wyjasnienia ale "nie doszło z niewiadomych przyczyn". W mailu blablabla, że wyjaśniają całą sytuację i proszą o cierpliwość
Czyli problemów ciąg dalszy.
Zapomniałem dodać, że w ciągu tych kilkudziesięciu dni drugi raz przefaxowałem im stertę dokumentów, gdyż sądziłem iż te ofermy zwyczajnie się pogubli.
Co ciekawe WIELKIMI WAŁAMI wszędzie zaznaczałem swój adres, imię i nazwisko bo podejżewałem, że może doczytać się nie mogą.
Po kolejnych monitach
10 maja otrzymałem w końcu info na skrzynkę, że "w dniu dzisiejszym zostanie wysłana przesyłka".
Oczywiście czułem podstęp, i jak mogłem się domyślać pojawią się kolejne kłopoty. Przeczucia mnie nie zawiodły, w przeciwieństwie do osłów pracujących w ERZE o czym za chwilę.
18 maja oczywiście musiałem smarować kolejnego cholernego maila do BOA bo przesyłki nie dostałem a tak się skłądało, że akurat ciągle ktoś był w domu przez te dni więc nie było mowy by kurier się zjawił.
23 maja dostałem odpowiedź o treści (cyt):
"Niestety przesyłka wróciła do magazynu z adnotacją "
brak takiej ulicy".
Następnie przesyłak zostałą zwrócona do nadawcy."
Ponieważ we wcześniejszym mailu zażądałem m.in. numeru przesyłki (czego wcześnie nie otrzymałem) w ww. wiadomości przesłali wymagany numerek.
Sprawdziłem na stronie "masterlinka" i jak się okazało, faktycznie! Stoi, że adres był błędny!

Jest jednak info, iż przesyłka siedzi w magazynie w moim mieście.
Zadzwoniłem do kuriera ale niestety było już za pozno (bodajże godz 19:00) i facet nie mógł sprawdzić o co chodzi.
Zadzwoniłem kolejnego dnia rano. Człowiek z "masterlinka" sprawdził i stwierdził że paczka poszła już kilka dni temu z powrotem do nadawcy (czyli do ERY, do wawy!)
Szlag mnie zaczął trafiać.
Kolejny mail do BOA, tym razem z moimi żalami zw. z tym iż nie potrafią nawet nadac poprawnie przesyłki. Ze swojej strony na 100% wszystko było ok, wszędzie na dokumentach GRUBO, CZARNO na BIAŁYM stoi jak wół prawidłowy adres a te osły nadały przesyłkę do innej miejscowości, stąd "brak ulicy"
25 maja dostałem info na skrzynkę.
Przeprosiny oraz obietnica ponownej wysyłki w przyszłym tygodniu.
Nauczony doświadczeniem poprosiłem o nr przesyłki. Dostałem go.
Moja cierpliwość wystawiona została na cięzką próbę, czekam...
Faktycznie, po kilku dniach przesyłka dotarła do domu (poniedziałek) w godzinach południowych z tym, że w kilku mailach do ERY pisałem wyraźnie, żeby zasugerowali przewoznikowi że jestem pod wskazanym adresem po godz. 16:30.
Rozumiem jednak, że takie sprawy załatwiam z kurierem. Na miejscu ów kurier zastał domownika. Dogadali się, że zostawi przesyłkę jednak musi zabrać moje "zaświadczenie o zatrudnieniu (na czas nieokreślony)".
I tu znów WIELKI CYRK.
Zaświadczenie było już niekatualne a dokładnie minął termin jego ważności o
2 dni (!)
Gwoli wyjaśnienia takie zaświadczenie ważne jest 2 miesiące. Niestety cała sprawa trwała tak długo, że papierek stracił na ważności
Po telefonicznej rozmowie z kurierem umówiłem się, że dostarczy mi jeszcze raz przesyłkę na koniec tygodnia (piątek) do pracy. Przez ten czas miałem kombinować nowe zaświadczenie.
Czułem, że tym razem będą kłopoty z kurierem a i oczywiście pojawiły się, bowiem zjawił się w miejscu mojej pracy już dzień po rozmowie (czyli we wtorek a nie w umówiony piątek). Rozstaliśmy się w małym niesmaku ale już w piątek humory nam się poprawiły bo wszystko poszło jak z nut a kurier dostał ów papierek.
Całą sprawa zakończyła się więc
na początku czerwca
Ale myliłby się ten, kto myśli że to już konie błędów ERY
Okazało się boweim, że na umowie w różnych miejscach mam wpisane RÓŻNE numery
Ponownie po raz enty zwróciłem się do BOA o wyjaśnienie. Do tego czasu postanowiłem nie aktywować numeru bo śmierdziało mi na kilometr jakimś przekrętem w stylu ERY
5 czerwca przyszła odpowiedź iż "jeden z numerów został podany błędnie" i poinstruowano mnie który jest poprawny
SZOK i niedowierzanie.
ERA nie potrafi:
- wykonać prostego zlecenia w ciągu regulaminowego okresu
- uzgodnić kto odpowiada za zlecenie i z kim należy o tym rozmawiać
- nadać przesyłki
- wystawić poprawnej umowy
Dlatego, mimo iż trudno wyprowadzić mnie z równowagi uważam, że osoby które odpowiedzialne były za to zamówienie położyły sprawę malowniczo i stanowczo nazywam ów zespół po imieniu - OSŁY i NIEUKI!
Już na wstępie (w zalinkowanym na początku tego posta) historii pisałem o niekompetencji pracowników ERY. Pojawiły się głosy, że to przypadek jednostkowy, że nie należy oceniać całej firmy po jednym konsultancie czy Salonie.
Teraz już mogę z całą świadomością powiedzieć - TO NAJGORSZA OBSŁUGA JAKA MI SIĘ TRAFIŁA, NIE TYLKO W BRANŻY TELEKOMUNIKACYJNEJ.
PORAŻKA, AMATORSZCZYZNA, PRZEDSZKOLIADA, BRAK DOBREJ WOLI, NIEKOMPETENCJA I ŻENADA NA CAŁEJ LINII !!!
Mam tylko nadzieję, że rachunki będę otrzymywał właściwie i nie będzie problemów z pakietem, który zamówiłem bo zrobię ERZE z d... jesień średniowiecza
[center]

[/center]
Mam dość tej sieci i nie życzę sobie więcej problemów. Mam nadzieje, że rok w ERZE szybko minie...
Nikomu nie życzę podobnych przepraw z żadnym opem
