Obejrzałem właśnie "Księcia w Nowym Jorku 2", jest na Amazon Prime, z polskim lektorem i napisami.
Pierwsza połowa nużąca, nawet nie z humorem co słabymi wygłupami. Ale od pewnego momentu film się rozkręca, pojawia się humor i jest już nieźle, można się pośmiać. Mogło być dużo gorzej, wyszedł fajny sentymentalny powrót, z mnóstwem nawiązań do pierwowzoru (byli nawet bracia Duke z "Nieoczekiwanej zmiany miejsc" choć tylko na obrazie). Po 33 latach z dawnych postaci zabrakło jedynie siostry żony, matki księcia (aktorka zmarła) i głupkowatego fatyganta, był nawet 90-letni król, bliźniaczki z castingu na narzeczoną i nieśmiertelny komplet bywalców barber shopu

. Doszedł Wesley Snipes.
Znak czasu widać też poza aktorami - zamiast jak kiedyś wsiąść dożółtej nowojorskiej taksówki, Akeem łapie na ulicy Lyfta i... nie może pojechać, bo nie ma ich aplikacji (wyszła z tego bardziej antyreklama).
P.S. Murphy trzyma się świetnie jak na swój wiek (59 lat). Gliniarz z Beverly Hills też ma w tym roku powrócić.