Rozporządzenie mające ograniczyć rozprzestrzenianie się koronawirusa w Polsce nakazuje ograniczenie liczby klientów w sklepie w przeliczeniu na liczbę kas. Nie trzeba było długo czekać, by ktoś zaczął kombinować… i dostał za to karę.
Dodatkowa kasa to możliwość wpuszczenia na teren sklepu kolejnych trzech osób, a więc większe zarobki w niewiele dłuższym czasie. Tym razem jednak pomysłowość się nie opłaciła. Biedronka z Poznania zapłaci 30 tys. zł kary za „mobilną kasę”, złożoną naprędce z wózka na zakupy.
Mobilna kasa na wózku była nawet podłączona do prądu i od biedy można by było na niej skasować zakupy, ale nie przeszła kontroli Państwowego Powiatowego Inspektora Sanitarnego. Kontrola bezpieczeństwa wprowadzonych do obrotu środków spożywczych wykazała liczne nieprawidłowości. Poza tym kontrolerzy podejrzewają, że nikt niczego na niej nie skasuje i chodzi wyłącznie o możliwość wpuszczenia większej liczby klientów.
Podkreśliła Cyryla Staszewska, rzecznik prasowy Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej:
Dostawienie kolejnej kasy mobilnej miało na celu umożliwienie wpuszczania większej liczby osób, o czym świadczyła zamieszczona na drzwiach wejściowych do obiektu kartka informująca, że na terenie sklepu może jednocześnie przebywać 21 osób.
Pomysł na montowanie kas na wózkach pojawił się na początku miesiąca. Kierownicy sklepów otrzymali szczegółowe instrukcje, jak należy montować dodatkowe kasy na wózkach. Gazeta Wrocławska informuje, że mobilne kasy mają umożliwić bardziej elastyczne podejście do nowych regulacji rządowych.
Zobacz: Biedronka dostarcza zakupy do domu dzięki Glovo
Zobacz: Biedronka nie ma dla ciebie bonu. To oszuści chcą wyłudzić twoje dane
W wiadomości była nawet informacja, że kasy mogą być atrapami i nie trzeba podłączać ich do prądu. Oficjalnie jednak kasy miały rzeczywiście działać i pomóc rozładować ruch w sklepach w czasie przedświątecznego oblężenia.
Źródło zdjęć: materiały prasowe
Źródło tekstu: Gazeta Wrocławska, Głos Wielkopolski
