Maszt zniknął ze szkoły w Mielcu. Emocje pozostały, ale co mówi nauka?

Z dachu Szkoły Podstawowej nr 1 w Mielcu usunięto maszt telefonii komórkowej. Sprawa, która przez lata wzbudzała emocje wśród rodziców i mieszkańców, została definitywnie zamknięta. Ale czy maszt rzeczywiście był zagrożeniem?

Marian Szutiak (msnet)
10
Udostępnij na fb
Udostępnij na X
Maszt zniknął ze szkoły w Mielcu. Emocje pozostały, ale co mówi nauka?

Dzieci kontra infrastruktura

Od początku podkreślałem, że dach szkoły, w której dzieci spędzają znaczną część dnia, nie jest odpowiednim miejscem dla takich instalacji. Sam jestem rodzicem i doskonale rozumiem obawy rodziców. Odpowiadam na te obawy i wywiązuję się z wcześniej składanych deklaracji.

Radosław Swół, prezydent Mielca

To obecny włodarz Mielca od początku swojej kadencji forsował decyzję o usunięciu masztu. Choć operator – firma Cellnex – nie zareagował od razu, miasto podjęło skuteczne działania prawne.

Dalsza część tekstu pod wideo

W tle pojawił się też drugi argument – techniczny. Ekspertyza wykazała konieczność remontu dachu, a obecność masztu uniemożliwiała rozpoczęcie prac. Tak zakończył się długoletni spór o to, czy antena na dachu szkoły może tam być.

Zamierzamy konsekwentnie dbać o bezpieczeństwo i komfort nauki w mieleckich placówkach oświatowych, a decyzja o usunięciu masztu jest tego wyraźnym przykładem.

Radosław Słów, prezydent Mielca
Maszt zniknął ze szkoły w Mielcu. Emocje pozostały, ale co mówi nauka?
Szkoła Podstawowa Nr 1 w Mielcu na Mapach Google

Ale czy był groźny?

Nie brakuje głosów zadowolenia z decyzji. Jednocześnie warto zadać pytanie, które do tej pory zbyt rzadko padało w publicznej debacie: czy maszt rzeczywiście mógł komukolwiek zagrażać?

Obecnie nie ma żadnych jednoznacznych, naukowo potwierdzonych dowodów, że promieniowanie elektromagnetyczne w zakresie wykorzystywanym przez telefonię komórkową (w tym 4G i 5G) szkodzi zdrowiu człowieka. Wszystkie instalacje muszą spełniać rygorystyczne normy PEM (pola elektromagnetycznego), a ich praca podlega nadzorowi między innymi ze strony UKE i Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska.

Co więcej – i to często zaskakuje – najbezpieczniej jest tuż pod samą anteną. Dlaczego? Bo maszt emituje fale poziomo, daleko od siebie – w kierunku otwartej przestrzeni. Sama antena nie "promieniuje" pionowo w dół, więc osoby znajdujące się bezpośrednio pod nią – jak na przykład uczniowie i nauczyciele w szkole – są w tak zwanej strefie cienia. To trochę jak z latarnią: najciemniej jest tuż pod nią.

Strach ma wielkie oczy

Problem w tym, że w takich sprawach emocje często biorą górę nad faktami. Maszty komórkowe, zwłaszcza te zlokalizowane w pobliżu szkół czy przedszkoli, od lat wywołują kontrowersje. Dla wielu sam ich widok oznacza "potencjalne zagrożenie", mimo że promieniowanie z telefonu komórkowego trzymanego przy uchu może być realnie większe niż to, które dociera z anteny znajdującej się kilkanaście metrów wyżej.

Trudno też nie zauważyć pewnego paradoksu. Maszty są krytykowane, ale ich brak oznacza gorszy zasięg i słabszą jakość usług. To również może budzić niezadowolenie.