Test Samsung Galaxy Z Flip 7 FE. Jest lepiej, niż się spodziewałem
Samsung Galaxy Z Flip 7 Fan Edition – wyczekiwany składaczek, który miał dać to, co w tych smartfonach najlepsze w cenie, która nie narazi Was na ogromne wydatki. Taki był plan, a jak z realizacją?

Jeśli czytaliście moją relację z ostatniej premiery produktów Samsunga, nie zaskoczy Was pewnie, że nie spodziewałem się wiele po tym sprzęcie. Na pierwszy rzut oka bowiem, Samsung Galaxy Z Flip 7 Fan Edition nie spełniał składanych w nim przeze mnie oczekiwań. Ale mimo mojego marudzenia Samsung zdecydował się dać mi ten sprzęt na testy i ku mojemu zaskoczeniu jest jednak lepiej, niż początkowo mi się wydawało. “Niewiele lepiej, ale lepiej” – cytując komisarza Rybę. Czy to wystarczy?
Fan Edition – o co chodzi?
Modele spod szylu FE, czyli Fan Edition oferują popularne i lubiane sprzęty producenta w nieco odchudzonej wersji i zwykle niższej cenie. Nie ma co się dziwić, że do tego grona dołącza też Flip – składany smartfon, który jest też lifestyle’owym gadżetem. Flip przeszedł już drogę do dojrzałości, która w tym roku osiągnęła moim zdaniem swój punkt optymalny z numerem 7. Niestety dopisek FE w tym przypadku to zdecydowany krok wstecz.



I to dosłownie. Wizualnie Galaxy Z Flip 7 Fan Edition to kopiuj-wklej z zeszłorocznej odsłony mniejszego składaka od Samsunga. Ten sam wyświetlacz ucięty w okolicy aparatów, większe rozmiary niż w podstawowej 7. Co gorsze, całość jest dostępna tylko w dwóch smutnych kolorach – czerni i bieli. To może być dobre przy słuchawkach, ale przy gadżecie modowym? Chyba tylko u Cruelli de Mon. Sami zobaczcie jak to się prezentuje w naszej wideorecenzji:
Flip 7 FE – wydajność
Samsung niestety nie tylko robi krok wstecz pod kątem wyświetlacza, ale też wydajności. Zamiast znanego z szóstki Snapdragona mamy tu grzejącego się Exynosa 2400 oraz 4 GB mniej RAMu. Oczywiście, nie dostajemy tu zupełnej wydmuszki, zastosowany układ wciąż potrafi działać przyzwoicie, choć bez wielkich fajerwerków. Miłą niespodzianką jest natomiast zastosowany układ aparatów na zewnętrznej części smartfona, który jest identyczny jak w tegorocznym, podstawowym modelu z numerem 7.
Więcej na temat samego smartfona możecie dowiedzieć się z naszej wideorecenzji. Tu można jednak jeszcze dodać, że całościowo Samsung Galaxy Z Flip 7 FE staje dla mnie w rozkroku. Miał być bardziej oszczędną wersją swojego braciszka, ale na koszta się to nie przekłada. Mam poczucie, że przyoszczędzono tu na wielu rzeczach, nie zmieniając przy tym zanadto ceny. Niestety, ale z bazową ceną około 4300 złotych ciężko będzie zawojować temu modelowi rynek. Może kiedy pojawią się jakieś promocje, będzie to miało większy sens.
Ale na przyszłość trzeba jednak coś wybrać. Albo lepsze podzespoły (choć wtedy trochę mija się z celem, bo jest przecież zwykła siódemka), albo niższa cena. Póki co, jeśli chcecie tańszego Flipa, lepiej szukajcie szóstki, o ile jest jeszcze dostępna (a schodzą szybko).