Witam! Historia z problemami w Orange poznałem już dawno. Dziewczyna miała abonament za 60 zł z modemem.
1) Na wsi nie ma zasięgu.
2) Od początku internet nie chodził w Warszawie. Zasięg jest, prędkość zerowa. Jeżeli łączy, to sesji są przerywane. Zamknęli umowę, ostatnia faktura była w piecu.
3) bylo 3-4 reklamacji, które nic nie dali. W odpowiedziach u dziewczyny było inne imię oraz nazwisko (zmieniona 1 litera). Zależy od nastroju w Orange.
4) napisali do UKE, miesiąc minął - nie ma odpowiedzi. Zadzwonili, coś ruszyło, ale Orange powiedział, że by zapłacili kasy. UKE przysłał odpowiedz ze by my zapłacili.
Po co wtedy jest UKE? że by pomoc czy powiedzieć to samo co Orange? Kto pilnuje jakość usług? Cena pytania - 63 czy 70 zł.
Już wygasa 1 rok umowy w Play, nigdy nie było problemów, zasięg jest na wsi, w Warszawie działa.
Co robić jeżeli UKE oraz Orange ma w d... reklamacje klientów? Po co płacić kasy jak nie ma serwisu? Proszę o pomoc.
Ostatnio zmieniony 27 kwie 2014, 19:12 przez german, łącznie zmieniany 1 raz.