Temat walkowany milion razy. Wystarczy poszukac przez google.
Przede wszystkim to
przywlaszczenie, a tak na prawde nie wiadomo czy wlasciciel nie zglosil
kradziezy, bo policjant mu powiedzial, ze zgubionych rzeczy nie szukaja, tylko kradzione.
Fajnie jest znalezc cos wartego kilkaset zlotych i tego nie oddawac... Jeszcze fajniej jest miec "brudy w papierach" (o tym nizej).
Swego czasu znalazlem kiedys Samsunga Corby (kilka lat temu, kiedy byla na niego moda), przed blokiem. Byly na nim zdjecia. Nie znalem ludzi, ale ojciec znal z widzenia - wynajmowali mieszkanie pietro wyzej. Na nieszczescie wyprowadzili sie tydzien przed tym, jak znalazlem telefon. Aha - telefon znalazlem w sniegu, kiedy powoli znikal, stad taki poslizg czasu. Nie musialem nikogo szukac po kontaktach, bo facet mial numer telefonu pod haslem "W razie znalezienia" czy cos takiego.
Zadzwonilem, umowilem sie, oddalem, uslyszalem "dziekuje" i dostalem 20zl na waciki dla zony i zostalo mi jeszcze na piwo
Dlaczego o tym pisze? - Bo normalny czlowiek nie ma watpliwosci co w tej sytuacji zrobic. Jezeli ma watpliwosci i wie, ze jest ryzyko oskarzenia z tytulu przywlaszczenia albo kradziezy, to juz ich nie powinien miec. Jezeli nadal je ma, to znaczy, ze jest kretynem. A
wielu pracodawcow wymaga zaswiedczenia o niekaralnosci; i nie bedzie go interesowalo, ze "to byl tylko znaleziony telefon, ktory sobie wzialem, bo *znalezione, nie kradzione*". - Kolejny swietny argumant za tym, aby oddac telefon.
Nie chcesz umawiac sie z kims, bo sie boisz - oddaj na policje.
Dodam jeszcze, ze
gdybys to ty zgubil telefon, to nie byloby ci do smiechu. A biorac pod uwage realia placowe, to zgubienie telefonu zaboli wiekszosc ludzi.
I jeszcze jedno - tak na prawde nie wiesz czy telefon zgubiles czy ci ukradli. Ja zalozylbym, ze mi ukradli, bo po 1. nie gubie rzeczy, a po 2. zalozylbym, ze ktos mi wyjal telefon z kieszeni, czyli ukradl.
Na 100% poszedlbym z tym na policje, bo brzydze sie zlodziejstwem.