Ja pierdziu, ale się czepiacie, kolega zapytał:
adam1108 pisze:Ewentualnie czy ktoś był w podobnej sytuacji i czy wiecie jak można to "przyśpieszyć"?
No to na szybko odpisałem, że byłem i co w moim wypadku pomogło... teraz widzę, że muszę precyzować.
Thonka, nie należę do pieniaczy, wszystkie kontakty z przedstawicielami operatora od mojej strony były spokojne i kulturalne (choć druga strona nie zawsze taka była). Doskonale zdawałem sobie sprawę, że umowa na usługę i umowa kupna/sprzedaży telefonu to 2 różne kwestie.
Telefon oddałem do salonu firmowego - zapewniano mnie, że telefon zostanie wymieniony ale najpierw usterkę musi potwierdzić serwis. Gdy po 3 tyg nie miałem żadnych informacji skontaktowałem się z salonem i infolinią. Ale uzyskałem tylko info, że nie wiedzą co z telefonem i ze mogę ewentualnie sprawdzić na stronie serwisu Regenersis. Po sprawdzeniu okazało się, że telefon na serwis dotarł dopiero po ponad 2 tygodniach i jest na etapie analizy problemu. W salonie nie potrafili wyjaśnić jak to się stało. Po kilku kolejnych dniach otrzymałem informację, że telefon jest do odebrania ale po wizycie w salonie okazało się, iż nadal go nie ma i nie dalej nikt nic nie wie, ale pewnie jest przetrzymywany w serwisie. Na pytanie dlaczego w ogóle dotarł tak późno do serwisu usłyszałem, że telefony wysyłają zbiorczo. Tego samego dnia poprosiłem kierownika salonu, opisałem sytuację, a ten niewzruszony podał mi tylko kartkę, żebym sobie złożył reklamację jak mi nie pasuje. No to opisałem, łącznie z zachowaniem pracowników salonu i zagroziłem rozwiązaniem umowy (Zrobiłem to jedynie by podkreślić moje zdenerwowanie). Gość to przeczytał, zeskanował, podpiął w systemie i kazał czekać.
Prawdę mówiąc nie spodziewałem się, żadnej odpowiedzi w najbliższym czasie - bo to zwykła reklamacja była.
Za kilka godzin miałem jednak telefon od pracownika tego salonu z informacją, że jak tylko będzie dostawa (za 2 dni) to mogę dostać nowy telefon, bo już wyjaśnili sprawę. Przy okazji przeprosił za zamieszanie, zapytał czy takie rozwiązanie mi odpowiada i czy zgadzam się na wycofanie reklamacji. Jak się zgodziłem to dorzucił jeszcze jakiś pakiet minut.
Podsumowując... uważam, że w moim wypadku zawalił salon i poniekąd się do tego przyznał, o czym moim zdaniem świadczy jak to wszystko się zakończyło.
Gdybym im nie wiercił dziury w brzuchu to nie wiem kiedy odebrałbym telefon.