Witam,
Jestem w trakcie przenoszenia numeru mojej komorki z Heyah do mbanku.
Z jednej strony bardzo sie ciesze, ze procedura zostala uproszczona, przyspieszona i jest darmowa ale z drugiej zastanawiam sie dlaczego mimo wszystko musi byc tak zbiurokratyzowana, na swoj sposob skomplikowana i przedewszystkim kosztowna (przynajmniej w prownaniu do innych krajow).
To moja pierwsze przniesienie numeru do innego operatora w Polsce. Zakladam, ze dawniej bylo to wzasadzie nie wykonalne, szczegolnie gdy telefonu uzywamy czesciej niz raz na dzien.
I patrzac na to z tej prespektywy w zasadzie mozna by uznac sprawe za zalatwiona - bylo zle - jest super. Problem polega na tym, ze nie jest (jest lepiej ale do dobrze i wygodnie jeszcze ciut brakuje).
Przedewszystkim da sie to zrobic o wiele taniej! Taniej dla operatora bo to on ponosi teraz wszystkie koszta.
Na jakiej podstawie tak uwazam? Ano mialem PRZYJEMNOSC przenoscic numer komorkowy w UK. Oryginalnie dostalem go w Orange UK ale po roku przenioslem sie do sieci Three, z sieci Three wyemigrowalem do Vodafone po czym przed powrotem do kraju przenioslem numer z abonamentu w Vodafone na pre-paid w Vodafone.
Za kazdym razem usluga trwala tylko nominalnie dluzej niz u nas. U nas 1 dzien - troszke fikcyjny jednen dzien bo fizycznie caly proces jest znacznie dlzuszy i w obecnym modelu NIESKRACALNY.
Kto przenosil ten wie kto nie niech czyta (moze bedzie mial jedno lub dwa pytania mniej).
Czwartek: podjałem decyzję o zmianie operatora
Piatek: wczesnie rano przed wyjsciem do pracy, przy porannej kawie wypelnilem wniosek na stronie mbanku (oczywiscie wczensniej moj numer i ja bylsimy juz zarejestrowani w Heyah) - godz. 6:30 rano ostani raz wczsnalem enter - zrobione.
Ok. 11:00 przychodzi e-mail z potwierdzeniem przyjecia zgloszenia, itd., ze przyjedzie kurier z dokumentami, karta sim (+ informacja, ze w kazdej chwili mozemy zrezygnowac dzwoniac pod numer, itd...)
Sobota: cisza....
Niedziela: oczywiscie cisza...

Poniedzialek: pojawia sie kurier, sa papiery (minimum 6 stron A4, bo przeciez sa dla obu stron).
Wtorek: karta sim mbnaku wogole nie dziala - karta heyah jeszcze dziala.... czekam....
I czego sie czepiam???
1. Ilosc wydrukowanego papieru - razy wszyscy operatorzy, razy ludzie zmieniacy siec - to DUZO papieru.....ktos za niego musi zaplacic, przeciez nie jest za darmo.
2. Kurier - firmy te przeciez nie dzialaja charytatywnie - za jego wizyte tez ktos musi zaplacic... a jesli po wizycie kuriera zmienie zdanie i odwolam cala operacje? To koszt juz wogole bez sensu
3. Nie dzialajaca karta nowego operatora (zakladam, ze tak jest niezaleznie od tego skad dokad przenosze numer) - dlaczego? Przeciez juz moglbym dzwonic (i przynoscic jakis zysk nowemu operatorowi w oczekiwaniu na zmiane numeru) ale nie moge bo nowa karta nie ma sygnalu (mnie to ze przez dzien lub dwa dzwonilbym do znajomych z innego numeru nie robi roznicy, bardziej przeszkadza mi to ze ona nie dziala). Moze bede jechal autem i w trakcie rozmowy stra karta przestanie dzialac, albo bede chcial zadzwonic i juz nie bedzie dzialac (a nowa dzialajaca w kieszeni) - ale to juz detale.
A teraz jak to wyglada w UK i jak moglby wygladac u nas.
1. Podejmujemy decyzje o zmianie operatora.
2. Dzwonimy do naszego obecnego operatora i prosimy o tzw. PAC code a tak naprawde poprostu o PAC czyli Porting Authorisation Code. O ile dobrze pamietam to po 10-15 min rozmowy (dlaczego chcemy odejsc, kilku ciekawych ofertach, itp) dostajemy 6 lub 8 (tu nie pamietam dokladnie) cyfrowy kod. (wazny chyba przez 7 dni - czyli tyle czasu mamy na podanie go nowemu operatorowi).
3. Idziemy kupic nowa karte sim (jesli interesuje nas system pre-paid) lub idziemy do salonu/dzwonimy do nowej sieci/wchodzimy do salonu dealera jak phones4u/czy korzystamy z firmy z gazety np. mobilesdirect...itp... generalnie wybieramy taki telefon jaki chcemy w takiej ofercie jaka nam pasuje i juz. Po naladowaniu (pradem) mozemy dzwonic (w przypadku pre-piad oczywiscie trzeba jeszcze miec jakis kredyt na karcie).
Dzwonimy zatem do naszego nowego operatora i podajemy mu wczesniej uzyskany kod.
I juz! 2-3 dni pozniej nasz nowy telefon dzieki cudownej magii zmienia swoj numer z oryginalnego na nasz stary. DONE!
Nie trzeba nic podpisywac, nie musi jezdzic kurier, nie trzeba drukowac tysiecy ton papieru.
Nie trzeba zatrudniac armii ludzi do czytania, wyspisywania, drukowania, sortowania - wszystko zalatwia sie telefonicznie (dwoma telefonami) a reszte zalatwiaja komputery i BOK.
Skoro tam nowa karta sim jest od razu aktywna (oficjalnie do 24h od podpisania nowej umowy lub aktywacji gdy jest pre-piad) i mozna dzwonic najpierw z nowym numerem a karta potem swoj numer zmienia - to u nas tez powinno sie to tak dac zrobic - a ja musze czkac z dzwonieniem az fizycznie numer zostanie transferowany.
Co jest wygodniejsze i tansze? Moze gdyby operatorzy nie musieli pokrywac dodatkowych kosztow ktore niczego nie wnosza to rozmowy bylyby o grosz czy dwa tansze? Bo przeciez za tych wszystkich kurierow worzacycy sim karty i umowy, oswiadczenia, upowaznienia, itd.... placimy my - abonenci!
Kto wie... moze kiedys uda nam sie zrobic kolejny krok

czego wszystkim zycze!