Dnia 28-09-2010 Zadzwoniła konsultantka z Orange i zaproponowała usługę bezpieczny telefon. Nie chciałem się zgodzić na to, ale zgodziłem się na przysłanie oferty. Więc kilka dni puźniej odbieram korespondencję a tu przysłali certyfikat i podziękowania za wybranie ubezpieczenia.
...Hm ale Ja nie wyrażałem na to zgody...
Dzwonie na infolinię
501 030 030 - no i mówię o co chodzi. Konsultant mi odpowiada że wyraziłem zgodę mówiąc "TAK" - hmm swoją drogą według mnie jeśli z treści rozmowy wynikało że to ma być tylko oferta, to moje tak oznaczało zgodę tylko i wyłącznie na to.
Wczytałem się w regulamin i ponownie zadzwoniłem z chęcią rezygnacji - dnia 14-10-2010 w rozmowie z innym konsultantem (kobietą)
zrezygnowałem tak aby
zgodnie z regulaminem 30 dni mogli oddać mi kasę - bo Orange już naliczyło 15 zł do rachunku.
Ale tu już wiem gdzie popełniłem błąd:
Słowo
Rezygnacja oznacza rezygnację z usługi z data jej złożenia, ubezpieczyciel ma prawo naliczyć w tym przypadku kwotę do daty / lub okresu rozliczeniowego w którym zostało ono złożone
Slowo
Odstąpienie - oznacza odstąpienie od usługi w ciągu 30 dni bez żadnych kosztów
Samo słowo Rezygnacji zostało w rozmowie zasugerowane przez Panią konsultant - miałem przeświadczenie że oddadzą mi pobraną kwotę i w ten sam sposób zakończymy współpracę. Teraz wiem że byłem w błędzie
Ale przyszedł kolejny miesiąc i kolejny rachunek - znów 15 zł więcej z tytułu usługi bezpieczny telefon.
No to za telefon i do Orange - tam mi mówią że muszę zadzwonić do Metlife i wyjaśnić sprawę bo oni nie mają żadnej rezygnacji w systemie i naliczają składkę ubezpieczeniową tak jak powinni.
Biuro Metlife jest czynne od 9.00 - 17.00.
W związku z godzinami pracy biura dzwonię do nich następnego dnia. Zaczynam rozmowę z konsultantem: Przedstawiam sytuację - i powołuje się na rezygnację telefoniczną z dnia 14-10-2010 z Panią XXX. Na co konsultant YYY mówi mi że nie ma na dzień dzisiejszy żadnej rezygnacji i że mają problemy techniczne z odtworzeniem rozmów telefonicznych z okresu mojej rezygnacji
(hm - już o tym czytałem chyba na tym forum, czyżby standardowa procedura ?). Poinformowałem że wyczytałem na forum jak ludzie się wypowiadają na temat właśnie ich problemów technicznych. Konsultant YYY zapewnił mnie że własnie przed chwilą osobiście sprawdził i że to jest prawda. Własnie w tej chwili po prostu mają awarię nad czym ich informatycy pracują. Więc pytam kiedy mogę zadzwonić ? Tu pada odpowiedź "
w takich przypadkach zawsze mówię klientom że po 17.00" - pomyślałem OK zadzwonię. Rozłączyłem się.
Ale... zaraz zaraz... przecież biuro jest czynne do 17.00 - później to ja mogę dzwonić i dzwonić
No więc dziś zaczekam do 16.00 i zadzwonię.
Nie będę psioczył na firmę MetLife czy Orange - ale sami jako inteligentne stworzenia powinniśmy wyciągnąć wnioski z sytuacji opisanych na tym forum.
Jeśli sprawy dziś nie zakończę pozytywnie - to napisze im pismo z rezygnacją. Skargę na osoby które mnie obsługiwały. W dodatku pismo do UOK i do Fereracji Konsumenta z zaistniałą sytuacją,
Ma ktoś pomysł jak domowym sposobem nagrać rozmowę z konsultantem - tak abym miał jej kopie ?