Witam,
Cytuje problem mojego kolegi, to aż się w głowie nie mieści!
I część druga:

Cytuje problem mojego kolegi, to aż się w głowie nie mieści!
Kod: Zaznacz cały
W roku 2004 postanowiłem skorzystać z usług Neostrady u naszego wiodącego dostawcy usług telekomunikacyjnych czyli TP SA. Trwało to trochę czasu aż w roku 2006 dopisałem trzecią już z kolei umowę na rok do 1 października 2007. Termin wprost idealny bo 1.10.2007 będę prawdopodobnie musiał się wyprowadzić do innego miasta a więc internet będzie mi służył "do końca". Jednak jak pewnie każdy się domyśla, przy Telekomunie Polskiej nic nie jest tak piękne jak się wydaje.
Maj 2007 - w domu rozlega się dzwonek telefonu. Podnoszę słuchawkę a jakaś miała Pani z TP oferuje mi przedłużenie Neostrady na kolejne lata. Nie, dziękuję, po co mi internet 200 km od miejsca zamieszkania.
Czerwiec 2007 - w domu rozlega się dzwonek telefonu. Podnoszę słuchawkę a jakiś już mniej miły facet proponuje mi zmianę opcji Neostrady na wyższą. Nie, dziękuję. Ale dowiaduję się, że mam umowę na czas nieokreślony! WTF?
Dzwonię na Błękitną Linię. Czekam mnóstwo czasu aż ktoś się do mnie odezwie. Jest, udało się, podaję wszystkie dane, kobieta stwierdza żeby czekać, ona sprawdzi do kiedy mam umowę... po czym zapada cisza. Czekam 10 minut i dzwonię jeszcze raz. Znowu jakaś kobieta (teraz inna), sprawdza po czym oświadcza, ze umowa jest na czas nieokreślony. Zaczynam się ciskać, że jaki czas, jaki nieokreślony, że do 1 października. Sprawdza po raz kolejny. Okazuje się, że "nastąpiła pomyłka" i umowę mam do 1 sierpnia!
Efekt podpisania umowy z TP SA - stracone nerwy oraz dwa miesiące bez internetu (sierpień, wrzesień). Nie mam chęci pisać pism itp. ale powiem jedno - jeśli masz do wyboru Neostradę lub innego usługodawcę - wybierz Dialog, Netię czy coś podobnego. Szkoda życia na Tepsę.
I część druga:
Kod: Zaznacz cały
Przeszli samych siebie Sprawę już przeze mnie opisaną poszedłem wyjaśnić do Biura Obsługi Klienta TP czy jak to się teraz nazywa. Wchodzę i opowiadam swoją ckliwą historię o tym jak zostałem skrzywdzony przez przebiegłego monopolistę. Człowiek siedzący za biurkiem pokiwał ze zrozumieniem głową i zaczął dzwonić. Dzwonił do centrali w Katowicach, do Warszawy, pocił się, aby po 10 minutach zakomunikować mi, ze moja umowa wygasła. WTF? Jak wygasła to znaczy, że teraz nie mam internetu. Zaprotestowałem wobec takiego postawienia sprawy a on zaczął dzwonić po raz kolejny...
30 minut później...
- Wie pan, okazało się, że my nie mamy żadnej umowy, pan płaci takie nie wiadomo co i tego nigdzie nie ma, formalnie nie jest pan naszym klientem - rzekł pracownik TP.
Opadły mi ręce i nie tylko. A więc jestem dzikim abonentem któremu usługi świadczone są pomimo braku podpisanej umowy. Cóż, kolejne starcie zostało zapowiedziane na początek lipca aby ustalić kiedy mają przestać mi świadczyć swoje cudowne usługi.
Niech żyje burdel w TP SA!
