How I Met Your Mother i The Big Bang Theory, w obu nieziemsko wkurzał mnie podkładany śmiech w tle, ale oba są na tyle dobre że da się to przeżyć.
The Wire - mnie rozwalił, jeden z najlepszych jakie widziałem, głównie o czarnuchach sprzedających heroinę i policjantach. (było 5 sezonów i więcej nie będzie)
Skinsów obejrzałem sezony 1-4, pierwszy spoko, 2gi to jest tragedia, jak jakaś moda na sukces, 3-4 moim zdaniem lepsze.
Spartacus jest mistrzostwem w kategorii mało wymagających intelektualnie seriali, ma dużo krwi i cycków, czyli wszystko co dobry serial mieć powinien. Jak go oglądałem to mi się mocno z 300 kojarzył. Były dwie serie, Blood and Sand i Gods of the Arena, ta druga wyszła później ale fabularnie jest prequelem, 3cia seria w przyszłym roku.
Dexter jest naprawdę fajny, aczkolwiek mam wrażenie, że im dalej w fabułę tym bardziej jakby traci ten trochę mroczny charakter pierwszego sezonu.
Boardwalk Empire - też super, czasy prohibicji
Gra o tron - sporo ludzi się tym jara ostatnio, ja obejrzałem 1szy odcinek i był na tyle drętwy że nie byłem w stanie się przekonać do oglądania dalej.
Breaking Bad - obejrzałem póki co 3 odcinki, całkiem niezłe, ale nic przesadnie rewelacyjnego.
Ostatnio mam trochę wolnego czasu w wakacje i tak z niepokojem obserwuję jak rośnie ta liczba seriali, aż strach pomyśleć co będzie na jesieni jak wszystko zacznie na bieżąco wychodzić ;p