Po krótce tak wyglądała sytuacja. Przyszedł do nas do punktu klient z wcześniej kupionym od nas telefonem. Nokia N73. Coś nie tak ze slotem karty pamięci. Powoływał się na niezgodność towaru z umową. Bla bla 14 dni. Serwis sie nie wyrobił z ekspertyzą. Zwróciliśmy mu pieniadze. Happy End?
Niee...
Tenże klient kupił niestety dwie N73 od nas. Tym razem druga, tym razem oprogramowanie. Także niezgodność towaru z umową. Pojechałem osobiście do serwisu Nokii żeby nie bawić sie z wysyłka przez naszą centrale. Szefo doszedł do wniosku, że naprawiając telefon wywiążemy się z umowy. Telefon naprawiony, klient powiadomiony, ale nie widu ni słuchu po nim. A dlaczego? Bo żadał zwrotu gotówki lub wymiany towaru na nowy,a ja zadzwoniłem do Rzecznika Praw i mi powiedział że jako sprzedawca mam prawo odmówić wymiany czy też zwrotu pięniedzy gdy koszta są zbyt wysokie. A 1300 zł jak na nasz punkt to są wysokie koszta. Więc przekazałem tą wiadomość klientowi. Ale dlaczego nie przyjeżdza po telefon żeby wyjaśnić sprawę? Bo w momencie gdy on składał reklamację ja świecie przekonany o naszej winie, a on prosząc mnie o telefon zastepczy, dałem mu telefon zastępczy. A on się uparł na.....
Nokie N95. Ja chcąc jak najlepiej sprawę załatwić dałem mu ją. A teraz skurczybyk nie chce się do mnie zgłosić i jej zwrócić. Choć ja postępuje wg prawa.
A teraz sedno sprawy. Mam protokół reklamacyjny z jego podpisem, z informacją że on mi dał N73 a ja mu wydałem N95 jako zastępczy. Numery imei, dane klienta wszystko spisane. Mam także umowe kupna tego N95. Co mam zrobić żeby odzyskać ten telefon? Policja załatwi to od "ręki" bez angażowanie prokuratury i ciągania się po sądach?
Pomóżcie bo szef ogólnie ma mnie w odbytnicy, jeśli nie głebiej. Powiedział że to moja broszka

Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie, a najgorszych wrogów przy sytym obiedzie.