Szanowni Państwo, historia, którą opisze wydarzyła się przed weekendem.
Niespełna roczna nokia E6 zakończyła dzień w idealnym stanie i włączona spędziła noc jak zwykle na parapecie okiennym. Rankiem uchyliłem na chwilę okno, było sucho, nie padało ale telefon jakimś cudem okazał się wilgotny jak by skropiony wodą. Zaczęły się problemy: najpierw zanikła funkcja dotykowa, następnie telefon zgubił kartę pamięci i powiadamiał o błędzie dysku, prosił o ponowienie próby znalezienia dysku grożąc utratą danych. Po kilku opornych restartach ekran całkowicie zgasł, świeciły sie jedynie przyciski i nie wiadomo było co w telefonie się dzieje. Po kilku godzinach spędzonych w temperaturze pokojowej telefon doszedł do prawie całkowitej sprawności, jedyne co pozostało to wygasanie ekranu na 1 lub 2 sekundy dość często pomimo, że w tych przerwach zachowana jest funkcja dotykowa (przy dotyku wibruje lecz nie wiadomo na co naciskam). Czy oddając go do naprawy gwarancyjnej mam jakąkolwiek szansę, że serwis uzna taką wadę? Poczekam do Poniedziałku, obecnie wyjąłem z niego baterię i położyłem na letnim kaloryferze by resztki wilgoci ewentualnie wyparowały chodź mogłoby to zaszkodzić ekranowi LCD ale nie przesadzam z temperaturą... Od pewnego czasu mamy dość silne mrozy, być może i one są również przyczyną problemu.
Dziś jest Niedziela wieczór, od wczoraj telefon działa normalnie, nic się nie dzieje i nic sie nie zacina, lecz teraz zastanawia mnie jedno. Jaka jest prawdopodobna żywotność takiego zalanego telefonu i czy nie lepiej sprzedać go wraz z kartą gwarancyjną zanim coś się zepsuje i na prawdę będę miał problem... różne telefony różnie działają po zalaniu, mojemu teściowi podobny telefon działa do dzisiaj a wypadek był rok temu, inni tracą swoje telefony po takich kąpielach, co wy na to?
Ostatnio zmieniony 07 lut 2012, 22:35 przez mszerlok, łącznie zmieniany 1 raz.