Kolejna odsłona tej historii dzieje się ponownie w Poznaniu. Postanowiłem jeszcze raz sprawdzić, dlaczego usługa nie jest aktywowana. Po krótkiej acz rzeczowej rozmowie telefonicznej uzyskałem informację, że niestety tak się czasami dzieje i niestety nie mogą nic poradzić a kluczowym w całej sprawie jest biuro obsługi klienta. Tak, więc uzyskałem numer BOK-u wraz z sympatyczną poradą, co naciskać, aby ominąć zbędne gadanie automatu.
A potem było tak....
Przez telefon obsługiwał mnie Pan Konrad K. Bardzo konkretny i rzeczowy. W końcu dobra wiadomość, chociaż faktycznie umowa jest podpisana a karta nieaktywna, ale nie będę musiał zapłacić kary za to, że usługa nie zostanie aktywowana. Prawdziwy kamień spadł mi z serca. Z tym, że ja chce płacić, może nie karę, ale po to podpisano umowę, chce żeby przysłali fakturę, chcę pójść na pocztę i opłacić rachunek za to, do czego się zobowiązali. Dalej wytłumaczyłem, ze czytałem regulamin znam moją umowę i nie ma tam słowa na temat tego, że mogą mi karty nie aktywować. Poprosiłem o realizowanie umowy.
Słowa o znajomości umowy trochę zbiły sympatycznego Pana Konrada z tropu, grzecznie poinformował, że na chwile zniknie jak oznajmił tak uczynił. Po nieobecności wrócił z informacją, aby całą sprawę wyjaśniłby mi punkt firmowy Plus, nie jakiś tam przedstawiciel, punkt autoryzowany, tylko właśnie punkt firmowy. Sama nazwa brzmiała dumnie. Gdzie mogą być lepsi fachowcy jak nie w firmowym, tak to zrozumiałem.
Podałem współrzędne miejsca, w którym się znajduję co trochę Konrada zdziwiło, po czym otrzymałem lokalizacje najbliższego salonu firmowego.
[ Dodano: 2010-10-11, 21:08 ]
Dalej próbowałem dojść co, gdzie, jak i dlaczego. Jednak to już zaczynało przypominać historie rodem z Kafki
Gdzieś bardzo, bardzo daleko... w Wałbrzychu ul. Wysockiego 10. Godzina 13:15 czasu lokalnego.
Na samym początku wizyty w Salonie Firmowym zostałem zaskoczony jak się wydawało jakością. Trzy stanowiska wszystkie wolne. Trójka pracowników jednak nieciekawie zerkająca, a wręcz pytająca wzrokiem „dlaczego akurat ten salon wybrałem na rozwiązanie wszystkich problemów ludzkości” Wybór stanowiska był trudny, po prawej kobieta dość młoda wodząca wzrokiem jakby mówiła ... „miej Pan litość... ja i tak nie aktywuję tej karty”. Po środku magister, poprawiający krawat, pełen pewności. Lewą flanką rządził uciekinier, najlepszą obroną jest ... ucieczka, wstał i ruszył pod okno.
Z dwojga dobrego wybrałem magistra.
-Dzień dobry mam umowę, którą nie jest realizowana (wręczam ksero, aby i on nie był uciekinierem)
-No ale co to jest za umowa
-Na IPLUSa, przysłał mnie tutaj Pan Konrad K.
No i wtedy się zaczęło. Bo niby, kim jest Pan Konrad jak jest ich tam tylko trójka i z tego dwoje ma imię męskie, żadne na K. Imię Konrad było jak płachta na byka, nawet nie zauważyłem, że z lewej flanki nadciąga uciekinier, który wcale nie uciekł a jedynie przyjął dobrą pozycję. Nadciągał z pełnym kubkiem kawy a na ustach ...
- Noo myy tuu niee znamyy Konradaa K!
- Jasne, że nie znacie ja też go nie znam, ale jest od was.
Sytuacja zaczeła się robić kłopotliwa, wiedziałem, że uciekamy od meritum sprawy z jednej strony magister zaczął robić wykład na temat nieznajomości osób nieznanych
a uciekinier... to samo tylko w odwrotnej kolejności. Takiej strategii się nie spodziewałem, dlatego postanowiłem przystąpić do kontrargumentu i poprosiłem o możliwość rozmowy z jedną osobą. Uciekinier wycofał się...
-Zagadałem ponownie, więc mam tą umowę...
-No, ale co ja mam z nią zrobić
Tutaj przyznam, że nie spodziewałem się takiego obrotu sprawy. Zwłaszcza, że magister już nie był magistrem,
po kolejnych poprawach garderoby w tym identyfikatora dyndającego w dół, zmienił się w Pawła P.
-Chce żeby aktywowali kartę
-No ale kto to podpisał
Usłużnie biorę umowę odwracam ją i grzecznie informuję Pana Pawła, że umowa została podpisana u autoryzowanego przedstawiciela w Poznaniu.
-No właśnie u autoryzowanego przedstawiciela. A takimi sprawami zajmuję się BOK
-To przeciez Pan Konrad jest z BOK-u (i zwątpiłem czy dobrze trafiłem i wpadłem na pomysł, aby upewnić się czy aby dobrze trafiłem.)
- Czy to, aby jest Wysockiego 10?
- No Tak
- Czy to jest salon firmowy PLUS-a?
- No sklep firmowy
- Ale firmowy więc chciałbym, żeby to jednak Pan się tym zajął.
- Jednak umowa nie była tutaj podpisywana, a u autoryzowanego więc to oni powinni załatwić.
Zrezygnowany, bo jednak przegrałem, nie miałem argumentu żeby wyjaśnili mi tą sprawę. Ma się zająć autoryzowany a nie oni. Ma to ma. Autoryzowany odsyła na infolinie, Pan Konrad do salonu firmowego, salon firmowy do salonu autoryzowanego.
Amen