Po pierwsze - jeżeli przedsiębiorca nie poinformował o możliwości odstąpienia w ciągu 10 dni od umowy, termin ten wydłuża się do trzech miesięcy. Umowa zawierana telefonicznie to ustawa zawierana na odległość. Przedsiębiorca powinien to uczynić w momencie rozmowy telefonicznej, a następnie potwierdzić termin na piśmie najpóźniej w momencie rozpoczęcia jeżeli strona jest konsumentem. Jeżeli tego nie uczyni, termin ten przedłuża się do trzech miesięcy, ALE jeżeli w tym czasie konsument otrzyma potwierdzenie terminu 10-dniowego, to jest on liczony od tego dnia. Ze stanu faktycznego wynika, że potwierdzenie przyszło po miesiącu (jeżeli nie było informacji ani przez telefon, ani na piśmie) po zgłoszeniu do operatora, więc termin 10 dni powinien był biec od tego momentu. Tyle teoria. Źródło:
klik! (punkty 6-10).
Po drugie - umowa zawarta bez umocowania jest nieważna. Pełnomocnictwo musi być udzielone na piśmie, jeżeli nie zachowano formy - jest NIEWAŻNE. Zawarcie takiej umowy zależy od potwierdzenia przez osobę, w imieniu której zawarto umowę, ale operator może wtedy wyznaczyć termin na owe potwierdzenie. Jeżeli termin minie lub nie zostanie ona potwierdzona, to trzeba oddać to, co się stało i do tego naprawić szkodę.
klik!
Z drugiej strony telemarketer nie jest w stanie zweryfikować takiego umocowania, bo... go nie widzi.
Wiem, że w praktyce bywa różnie. Spotkałem się z przypadkami, gdzie mając abonament i chcąc go przedłużyć umożliwiano taką opcję po weryfikacji danych klienta. To jest trudniej podważyć, bo jeżeli ktoś podaje właściwe dane, to jak mniemam operator domniemywa, że osoba jest upoważniona do podejmowania decyzji w imieniu abonenta. Przy telefonach na kartę jest ten problem, że często są one niezarejestrowane (choć pewnie da się zweryfikować - PUK? Tutaj musiałby potwierdzić ktoś, kto się na tym zna, bo nie chcę wprowadzać w błąd). Przy mixie mają chyba Twoje dane, więc jakaś weryfikacja powinna mieć miejsce moim zdaniem (czy była czy nie - nie wiem, nie znam sprawy).
Po trzecie - jeżeli nie podpisywałeś umowy, a widnieje jakiś podpis który oni uważają za Twój, to... domyślasz się co. Nie chcę przesądzać bo nie znam sprawy, ale to dość poważny zarzut.