Znowu potwierdza się stara prawda, że trzeba czytać umowy od deski do deski, szczególnie to co małym druczkiem.
W umowie na pierwszej stronie jest taka adnotacja, na dole, ale niejako wmieszana w inne treści, o tym, że się zgadza na wpisanie telefonu, imienia i nazwiska oraz adresu do baz abonentów i wymienione są trzy spisy. na każdej stronie umowy, w tym na tej, na dole strony trzeba podpisać. I w ten sposób podpisując umowę człowiek zgadza się na podanie jego danych wszędzie...:/
Nie mam pewności, ale to jest chyba nielegalna praktyka - nie można wiązać umowy o świadczenie usług ze zgodą na dodanie danych do jakichś spisów. Nawet w necie, jak jest jeden przycisk dla np. kupienia usługi i jednoczesnej zgody na przetwarzanie danych marketingowe, to jest to nielegalne. A tu to jest przegięcie. Tym bardziej, że nie ma tam żadnej opcji typu tak/nie czy okienka do zaznaczenia...
Wkurzyłem się, bo oglądałem umowę podpisaną parę dni temu przez żonę i oczywiście już poszło z poziomu konta na orange.pl ostre pisemko mailowo, ale muszę przyznać, że nie spodziewałem się aż takiej chamówy...:/
Uważajcie na to, inaczej Wasze dane powędrują wszędzie...
