KonsultantPLUS pisze:Abonament jest lepszy.
Ze względu, że jak padną kioski/doładowania przez internet czy też BOK oraz sklepy gdzie można kupić doładowania. To gdzie to doładujecie?;)
KonsultantPLUS pisze:Co nie zmienia faktu, że abonament jest o wiele lepszą ofertą od zwykłej karty. Są przypadki gdy musisz pilnie zadzwonić a nie masz środków i tyle.
A np. taka sytuacja (równie skrajna i niezwykle rzadka). Ktoś ma do opłacenia bieżący rachunek za abonament, ale odkłada opłatę z rożnych powodów, np. braku czasu. Nagle musi pilnie wyjechać. Samochód psuje mu się na środku jakiejś wiejskiej drogi. Już chce wykonać połączanie, sięga po komórkę, a tu zonk, usługi zablokowane, bo rachuneczek niepopłacony - i co wtedy?
Czytaj wszystkie wcześniejsze posty, bo się niepotrzebnie powtarzasz. Tak jak już to powyżej zauważył i powtórzył zresztą po raz kolejny
Maniek99, wystarczy uprzednio, gdy mamy czas, zaopatrzyć się w kupon papierowy (tzw. voucher), a najlepiej kartonik, popularną niegdyś "zdrapkę" (gdzieniegdzie można je jeszcze napotkać). Kilka takich, o niskich nominałach, np. cztery po 5 zł (lub dwa po 10 zł, itp, itd., według uznania). Teraz prawie we wszystkich sieciach, nawet w Plusie, takie doładowanie, nawet za 5 zł, wydłuża ważność konta. Za 5 zł masz trochę ponad 17 minut rozmowy do większości sieci ("oczywiście" za wyjątkiem Play). Dwa kupony wsadzasz do portfela, a kolejne dwa po powrocie do domu, odkładasz gdzieś w wiadome miejsce. Kupony mają przynajmniej roczną ważność. Więc zawsze można je wykorzystać, nawet gdy nie zużyje się ich w tą "czarną godzinę", dla której się je zakupiło, to w ostatnim dniu ich ważności zawsze można sobie nimi doładować konto. Jak ukradną portfel z zawartością, to też 10 zł w kuponach, to nie będzie aż tak wielka starta.
I tym o to sposobem mamy możliwość doładowania konta w godzinę "W", zarówno w domu jaki w podróży.
PS Oczywiście zakładamy, że nie rozmawiamy tu o ludziach, dla których telefon jest narzędziem pracy, czy którzy wykorzystują go bardzo intensywnie, nie mając czasu nawet na doładowanie. Takich rozumiem. Jednak moim zdaniem, w większość przypadków, takie rozwiązanie nie będzie zbytnim obciążeniem. Pamiętajmy, że rozmawiamy o sytuacjach niezwykle skrajnych. Na taki pech w podróży musiałoby się złożyć kilka/naście różnych czynników, o których zresztą nie chce mi się tu rozpisywać.
Przepraszam wszystkich za ten "referat".
